Skocz do zawartości
Nerwica.com

rybogen

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rybogen

  1. no wlasnie! kretka dobrze mowi ! powiem ci tak moze u mnie o tyle to jest łatwiejsze ze naprawde mam to gdzies co sobie pomysli o mnie taka osoba - kolegujemy sie to ma mnie akceptowac pod tym wzgledem i koniec bo to wcale nie moja wina, nic nie wymyslam i o zadna nerwice sie nie prosilam. z drugiej storny Ty tez musisz sie postarac w miare hmmm wyluzowac w takich sytuacjach jak np podwozenie - ja zawsze sobie mowie ze jak dystans jest niedlugi to wytrzymam chocby nie wiem co i staram sie zagadac zeby nie myslec!i to dziala, oczywiscie w lepszych dniach. i pamietaj ze to nie Ty masz sie czuc glupio bo jestes chora tylko te osoby dla ktorych jest to fanaberia sa ograniczone bo nie wiedza na czym ta choroba polega i zamiast chociaz starac sie zrozumiec to zbywają. w sumie nerwica moze byc tez dobrym sitkiem na przyjaciol..zobaczysz ktorzy sa przy Tobie niezaleznie od tego co sie dzieje!
  2. ja lecialam samolotem , w sumie wtedy miewalam juz jakies ataki tylko ze nie wiedzialam ze to wlasnie ataki..ale samolot jest ok,niby nie mozna z niego wysiasc ale.. predkosci nie czuc (i nie widac dopoki nie zobaczy sie innego samolotu za oknem) , no chyba ze turbulencje ale to rzadko..no i jakby nie bylo to jest toaleta co sprawia ze czlowiek czuje sie bezpieczniej(przynajmniej ja tak mam). no ale zobaczymy na poczatku wrzesnia lece na krete,ciekawe jak to przetrwam mam nadzieje ze dobrze:) a co do mowienia znajomym..trzeba chyba "przesiać" ludzi wokol siebie - zadecydowac ktorym mozna powiedziec bez narazania sie na glupie spojrzenia itd a przed ktorymi lepiej o tym nie mowic (zawsze znajda sie jakies buraki co uznaja ze nerwica to od razu wariat psychol i nie wiadomo co jeszcze). mysle ze lepiej jest jak wiedza odpowiednie osoby- ja mialam kiedys atak paniki w busie to kolezanka non stop mnie zagadywala zeby odwrocic moje mysli i mnie rozweselic :) poza tym mam kolezanke ktora ma depresje i nerwice, byly okresy ze b.dlugo nie wychodzila z domu itd, takze jest chociaz jedna osoba rozumiejąca to na 100%..i skad wiesz moze Twoje kolezanki tez tak maja ze czegos sie boja czyli ze chociaz troche zrozumieja jak sie czujesz?
  3. ja mam to samo..lek przed MPK, szczegolnie nie lubie rond z glupimi swiatlami kiedy tramwaj jest w stanie 2 razy stanac albo czeka bardzo dlugo z zamknietymi drzwiami. w aucie nie mam leku tylko jak sama prowadze..tzn na poczatku mam ale pozniej absorbuje mnie jazda (tak btw to bardzo lubie prowadzic), niestety nie mam swojego auta wiec korzystam z ojcowego ile tylko moge:) zauwazylam taka prawidlowosc : sa lepsze i gorsze dni. jak mam gorszy dzien to chocby nie wiem co sie dzialo to i tak zrobi mi sie niedobrze,nawet w domu a w MPK to juz wogole. natomiast w lepsze dni czuje sie jak normalny czlowiek, jazda tramwajem czy autobusem mnie nie rusza. najgorsze jest tylko to ze czasem jedna mala mysl jest w stanie spowodowac duzy atak. aa i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze lek przed zatruciami pokarmowymi i grypami zoladkowymi..mialam zatrucie 2 razy w zyciu jak bylam calkiem mala, grypy zoladkowej to chyba nigdy a cholernie sie tego boje i jak mam atak to zazwyczaj mi niedobrze i od razu mi sie wydaje ze to wstep do calodziennych albo calonocnych problemow z zoladkiem i ze nie zdaze dojechac do domu, zwymiotuje albo zemdleje na ulicy itd ,strasznie glupio sie czuje piszac to tutaj ale no coz jedni boja sie pająkow inni zamknietych miejsc a jeszcze inni wymiotowania :) nie wiem jak to bedzie ze studiami,dojezdzanie - 40 min w MPK , juz zaplanowalam skrocenie trasy tramwaju i przejscie na nogach, ciekawe jak z tym bedzie jak sie zrobi -20 na zewnatrz pozdrawiam wszystkich - o wiele lzej jest wiedzac ze nie tylko ja mam taki problem i ze da sie z tym sobie poradzic!!!
  4. hej! ja tez mam nerwice, dopiero niedawno mi ja zdiagnozowali ale kojarze ataki juz od dziecinstwa, nie znosilam wyjezdzac no i podrozy autobusami, autami itd bo mi bylo niedobrze. teraz to wszystko przybralo takie rozmiary ze w niektore dni wogole nie chce wychodzic z domu. mam chlopaka, ktory wie o tej chorobie, rozumie, wspiera, zgadza sie na chodzenie na nogach gdzie to tylko mozliwe, rozumie kiedy mowie zeby on przyjechal do mnie a nie na odwrot. niby wszystko dobrze ale czasem wydaje mi sie ze mimo wszystko jest mu z tym ciezko, ze nie jest w stanie tego do konca zrozumiec, a mi jest tym bardziej glupio bo on ciezko pracuje wiekszosc dnia i pozniej jeszcze przyjezdza do mnie i nie narzeka a ja cale wakacje siedze w domu i ciagle czuje sie chora. czasem sobie mysle czemu tego wszystkiego nie rzuci w cholere bo miec dziewczyne z histeriami taka jak ja to musi byc strasznie przerabane :)
×