Skocz do zawartości
Nerwica.com

lilia

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lilia

  1. witam Lala! nie wiem czy czytałas mój post wyżej, ale widzisz miałam, a raczej mam to samo co ty.... niedawno uświadomiłam sobie, że minie rok odkąd mnie "to" dopadło. Nie potrafię dać ci jakiejś złotej recepty na ten problem, bo chyba go nie ma. Musisz sama w swoim umyśle się z tym uporać. Uwierz, ze wiem jakie to ciężkie. Myślę że mamy podobne charaktery- czy nie jesteś czasem pefekcjonistką, która wszystko zawsze musi zrobić najlepiej, a w końcu i tak jest niezadowolona z siebie? Brak ci poczucia własnej wartości? Jesteś wrażliwa i bardzo ważne są dla ciebie wartości moralne? Jeśli na większość odpowiedź brzmi tak, to witaj w klubie"nadwrażliwych", którym nie będzie łatwo na tym świecie. Ja przepłaciłam to już nerwicą. Co do mysli o zakonie... jakoś pomału to odsunęłam, ale i tak cały czas gdzieś głęboko w sercu tkwi we mnie ten ból i wystarczy jedno słowo, myśl, obraz żeby "to" wróciło. Ja najlepiej czuje się kiedy jestem bardzo czymś pochłonieta i po prostu zapominam o tym co nie dzieje sie tu i teraz. Myślę, ze najlepszym lekarstwem jest dla nas czas to on przyniesie nam ukojenie a jeśli nie.. to i tak nie zmienimy tego co nam jest już przeznaczone. Trzeba żyć dalej...Przytulam Cię mocno.
  2. Tylko daj mi niezawodną receptę na to jak, się odróżnia te fałszywe uczucia od tych prawdziwych, i jak walczyć z tymi fałszywymi , gdy to właśnie one przysłaniają ci wszystko i po pewnym czasie wydają się twoimi myślami...
  3. No dobra może ta ksiązka to nie jest cos nadzwyczajnego, ja szczerze mówiąc nie potrafie działac zgodnie z zalaceniami tej ksiązki, ale czytałam, że wielu ludziom ona naprawde w życiu pomogła.;P
  4. witam! Rzeczywiście, coś złego zaczyna się dziać z tobą. Ja czasami też mam takie dni, tygodnie, gdy czuje się tak samo. Generalnie mam niską samoocenę, jednak jestem przy tym, tak mi się wydaje, niezła aktorką i poprostu na zewnątrz jestem wesoła, wyluzowana a w środku czuję sie tak fatalnie... Wiem, że nie mogę się temu poddać, bo jesli się całkiem załamię, to bedzie mój koniec. Nie przejmuj sie tym, że nie masz dziewczyny, ja nigdy nie miałam chłopaka, a najbardziej denerwuje mnie to, kiedy ludzie mówią mi, że jestem taka ładna, choć ja wiem, że tak nie jest i to jest moje obiektywne;P zdanie i to jest prawda. Ale denerwuje się jak wszyscy tak się dziwią, że nie mam chłopaka. To jest trochę pokręcone, ale generalnie to nie jest mój jedyny problem, ale nie czas się użalać. Pozdrawiam Cię gorąco. Na pewno dasz sobie rade z tym wszystkim. Mogę Ci doradzić zmianę otoczenia, może jakaś podróż, intensywny wysiłek fzyczny i przeczytaj sobie książkę "Potęga podświadomości" Joseph'a Murphy'ego papa:)
  5. JA mam to samo tzn. dręczą mnie mysli i czuje w sercu taki lęk, strach, żal? że powinnam isć do zakonu, choć wiem, że to nie jest moje pragnienie/ chociaż ostatnio zaczynam sie zastanawiać: A może ja tego chcę tylko boje się tego? wiem, że to głupie;/ Mój problem pojawił sie w maju tego roku przed lub w trakcie sesji, czułam się okropnie, naprawdę to nie dotyczyło tylko natrętnych myśli, które nie dawały mi spac ale jeszcze taki ból fizyczny a może duchowy?Było mi z tym źle tym bardziej , że wcześniej byłam i jestem osobą pobożną.Czekałam, aż skończy sie rok i będę mogła troche odpocząć. I rzeczywiście wyjechałam dalekoo stad i jak ręką odjął- czułam sie bardzo dobrze, nie miałm czasu w ogóle o tym myśleć. Ale kiedy miałam wrócic na uczelnie, znów powaliły mnie te myśli- i to jeszcze gorzej niż wtedy naprawdę, dostawałam takich napadów płaczu- dno rozpaczy;(Po prostu czułam, że muszę iść do zakonu, ale tego nie chcę, jednak wiedziałam, że z Bogiem nie wygram i muszę to zrobic, bo inaczej do końca życia będę miała te mysli i będę nieszczęśliwa, w ogóle pożegnałam już się z myślą, że będę miała jakiegoś chłopaka, bo przecież Bóg tego nie chce;/ Te myśli chwilowo odchodzą gdy jestem czymś zajęta i po prostu zapomnę o tym, ale to nie zdarza się często. Trudno jest mi się uczyć i w ogóle na czymś skupić. Zaraz na początku jak pojawiły się te mysli to napisałam do pewnej siostry i ona mi odpisała, że wszyscy na początku się boją, że jak nie wypełnie swojego powołania to zawsze będę czuła się źle, że możliwe że w przyszłości będę miała depresję;/ i wysłała mi zdjęcie dziewczyn, które wstępują do nowicjatu z pytaniem: Czy one wyglądaja na nieszczęsliwe? Miałam z nią umówione spotkanie, ale oczywiście nie poszłam, BO JA TEGO NIE CHCE. Ale teraz już sobie myslę, że chyba nie ma dla mnie ratunku, ostatnio nawet pojawiły się mysli s. Nikomu /poza siostra/ o moim problemie nie powiedziałam i nie mam zamiaru mówić, nawet psychologowi po pierwsze nie stać mnie, po drugie.. wstydzę się. Bardzo mnie dręczy fakt, ze w okresie tych wzmożonych mysli: wypominam Bogu, że w ogóle mnie nie kocha itd. a jak widzę, a jak na złośc widuję często, zakonnice na ulicy to po prostu mam do nich taką złośc, że nie mogę się na nie patrzeć. To wszystko tak mnie dręczy, że nie daję sobię rady i myślę, że po tym co wyprawiam to już na pewno pójdę do piekła, więc generalnie nie ma dla mnie wyjścia. Do tych co wytrwali i przeczytali moje wypociny mam pytania: 1. Czy mam nerwicę natręctw czy to powołanie? Raczej książa tu nie zagladają, ale wy macie pojęcie o NN 2. Czy są jakieś "domowe sposoby", by to pokonać?chociaż wiem, że ludzie biorą na to nawet leki, więc moje pytanie jest głupie 3. Czy rozmawialiście na ten temat z księdzem i co on o tym powiedział 4. Ponoć do zakonu nie przyjmują z NN, ale jak oni to w ogóle weryfikują kto to ma? Będę wdzięczna za każdy post. Pozdrawiam was gorąco. Trzymajcie się !
×