Skocz do zawartości
Nerwica.com

pekniety_granit

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pekniety_granit

  1. Ja już spiem na stojąco, siedząco, na leżąco, skulony , wyprostowany , powyginany. Palce coraz trudniej wklepują przyciski, w głowie pustka, metlik, ból. Spanie bez snu z otwartymi oczami to ciężka przeprawa. Muszę kończyć, w resztkach człowieczeństwa jakie mi pozostały, chyba nie wypada absorbować grabarzy w okresie świątecznym, więc swoją parszywość bytową chyba jestem zmuszony o przedlużyć. Alkoholu już nie tykam, już dawni mi nie wchodz. dobranoc.
  2. Spokojnie kolego techniczny, proszę się nie kłopotać. Jeśli to w końcu już zrobię to jednak w pełnym konforcie anonimowości i dyskrecji. Dziękuję za troskę, choć to chyba jest żenujące i niesmaczne, że taki stary koń zachwouje się jak jakiś rozhisteryzowany ekshibicjonista. Czapki z głów dla Japończyków, którzy nie biadolą publicznie, a do tematu podchodzą praktycznie i profesjonalnie. Ale abstrahując od cynizmu, to ból niefizyczny jest przeokrutny.
  3. Czytałem taką bzdurę pod tym tytułem. Tandeta, choć nakład bardzo wysoki.
  4. Tu nawet Skarbówka się nie przyczepi. Nikt nic nie dziedziczy bo nia ma co. Nawet jak ktoś fundnie klepsydrę, to dane postaci, jakiemukolwiek przechodniowi niewiele powiedzą. Pełen komfort anonimowości i załatwionych spraw.
  5. Nie, ja się nie nadaję na te obnażania na forach. Kończę z tym durnym tematem ze sobą również.
  6. Chyba nie. W obecnym stanie straciłem już umiejętność klarownej, zwięzłej i logicznej wypowiedzi. Mogę jedynie nadmienić, że nie mam trądziku, nie rzuciła mnie dziewczyna, a raczej przeciwnie, jestem smutnym obrazem ruiny człowieka w średnim wieku. Nie mam depresji, zaburzeń, tylko nieodpartą potrzebę, zakończenie lat bezsensownego, znoju, bólu, strat i smutków. W analogii do budowy, to sie chyba nazywa zmęczeniem materiału, choć ja bym jeszcze dodał, że architekt walną się na obliczeniach, kierownik robił wałki na szemranych materiałach, majstrowie pouciekali na wyspy, stróża pobili i okradli, a wykonawcom nie odebrali roboty. Pustostan i ruina się ostała, a na wszystkim rękę położył bank, bo dewelopera wcześniej gdzieś wywiało. To tyle jeśli chodzi o skojarzenia chorej wyobraźni. Prościej to jeden koleś chce skończyć ze sobą, bo ma dość już tej budowy.
  7. Ponad trzy tygodnie bezsenności. Piekące oczy, trudności w oddychaniu, okazjonalne bóle w okolicach serca. Ciało rozgorączkowane, spocone, niemożność logicznego wysławiania się, żołądek chyba zasuszony, bo nie przyjmuje już jedzenia. Myślenie wyłączone, wrażenia przytępione, ograniczone do wymyślania scenariusza pójścia taranem po jadący pośpieszny, czy kalkulowanie cenowe medykamentów aptecznych mogących przynieść wieczne ukojenie. Oczy przestały od wczoraj łzawić, leżące ciało przeszywają spazmy dreszczów. Agonia nad wyraz długa. Ostatnie wspominanie przegranego życia, bunt wobec boga i świata. Upadły anioł pogodzony już z końcem.
×