Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lariana2

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lariana2

  1. Lepiej daj mu spokój, będzie go bolało że będziesz chciała być jego przyjaciółką, tego się nie da zazwyczaj zrobić.

     

    Zostawiłaś go w momencie gdy jest chory, możesz mieć pewność, że gdy będziesz chciała do niego wrócić to możesz się spotkać z ogromną nienawiścią może i miłością.

     

    Ja wiem bo sam tak miałem, choć nie wiem jak on zareaguje, może się pogodzicie ale nie rób nic pochopnie, żeby znowu nie zerwać.

     

    Nie zostawiłam go w momencie kiedy jest chory. Tzn. przed poznaniem mnie i tak był wiele lat chory ,więc to nie jest tak że nagle zaczeła jego psychika nawalać i ja go olałam i zostawiłam, tylko nie miałam już sił walczyć o to ,bo sama popadałam w dół.

    Powodem nie był tylko koncert , nie jeden i nie tylko to ,nie bede wchodzic w szczegóły..

     

    Nie chce go zwodzić ani wyręczać się nim ,dlatego że mnie bardzo kocha. Sama nie wiem co czuje ,bardzo go lubię ale na razie chce sie skupic na czymś innym bo w tym jestem zamotana..

    Powiedziałam mu żeby sobie nie robił wielkich nadziei ale ja i tak nie mam wpływu na jego uczucia.

  2. Witam wszystkich, to teraz ja opiszę jakie mnie nękają natrętne myśli. Mianowicie choruję już od prawie roku, zażywam oczywiście leki, chodzę na psychoterapię ale ciągle walczę i rewelacji nie ma. Jeżeli miałabym pogrupować moje natrętne myśli, to wyszły by takie kategorie:

    1. boję się śmierci, nie wiem co będzie po niej, nie chce umierać, przerażające to dla mnie jest, że kiedyś mnie nie będzie,

    2. boję się starości, przemijania, wydaje mi się, że czas bardzo szybko ucieka i że za chwilę będę starą babcią, która musi żegnać się z tym światem, a przecież ja tak bardzo nie chcę się żegnać,

    3. Bóg- zachwianie wiary, ciągłe rozmyślania czy jest czy go nie ma. Myśli dotyczące: jak to powstało wszystko? Dlaczego tak a nie inaczej? itd itd

    4. bezsens świata- jeżeli kiedyś umrę to po co robić cokolwiek... itp.

    I choć psychiatra wyraźnie i głośno powiedział: ma pani nerwicę natręctw, to i tak wydaje mi się, że tylko ja takie coś mam, że jestem z tym kompletnie sama, że tylko mnie nawiedzają tego typu myśli.

     

    Takie banie się ma każdy człowiek na tej planecie, przynajmniej przez jakiś ułamek swojego życia więc nie myslę że to "chore" w sensie psychiatrycznym...

  3. Chciałabym czuć : -radość , taką zwykłą -wstaje rano i do wieczora czuje się wspanialne, jak pieknie dziś jest ,jaki piekny świat ,ludzie.

    -spokój, brak strachu, zmartwień co będzie jutro ,czy zrealizuje plany.

    -ciepło ,miłość: bez obwiniania, frustracji.

    -szczęście ,którego nie sposób opisać.

    -zrozumienie i zainteresowanie moją osobą .

    -akceptację.

  4. Sytuacja wygląda następująco: Dzisiaj zakończyłam związek który trwał ponad rok (1,5 roku) .Chcę żebyśmy pozostali przyjaciółmi ,ponieważ nie wiem do końca co czuję ani co się dzieje ,co będzie. Jestem w jednym wielkim chaosie po stracie. Od paru miesięcy nie działo się u nas dobrze, ciągłe pretensje ,frustracje do siebie ,jedna osoba czegoś chciała ,druga też i upór i strach przed tym ,ze tego nie mamy. Mój chłopak cierpi na nerwicę lękową, próbowałam mu pomóc od początku. Raz się udawało ,innym razem nie. I nie wytrzymałam po kolejnym jego strachu ,nie pójściu ze mną na koncert .Po tygodniu bólu i płaczu ,zdecydowałam ,żebyśmy porozmawiali o tym. Czułam się wydarta z wszelkich uczuć ,łzy wypłukały ze mnie całe życie. Cierpiałam na depresję 3 lata temu i chyba nie do końca umiałam z niej całkowicie wyjść. Leczyłam się u psychologa ale miałam wrażenie jakby ta pani nie wiedziała nad czym pracować u mnie i stwierdziłam ,że myśli że jestem zdrowa więc usunę się z jej drogi. To było w 2 klasie liceum. Potem matura ,praca ,studia zaoczne i od czasu matur zaczęłam niknąć. Znikneli ci wszyscy ludzie ,którzy mnie otaczali ,gdzie mogłam udawać że mi dobrze lub było mi dobrze naprawdę. Byłam sama w nowej rzeczywistości ,z chłopakiem któremu próbowałam pomóc.

    Powiedzialam mu żebyśmy uporządkowali wszystko w sobie bo za długo się obwinialiśmy nawzajem. I boli mnie to teraz. Ta pustka, samotność. Zaczęłam marnieć na jego oczach. On nie wiedzial jak mi pomóc wtedy. nie pracuje od pół roku ,czeka mnie egzamin we wrześniu i nowy rok za który rodzice zapłacą. Mieszkam z nimi i wiem ,ze kiedyś bardzo chcialam wyprowadzić się ,zaczać życ na swój koszt ,pracować w mieście gdzie studiuje .I zabrakło mi odwagi . Oni mnie nie wspierają w tym .Jedynie chłopak mnie w tym postanowieniu wspierał. Siedzę w domu z kotami i nie wiem co dalej. Rodzice chyba twierdzą ,że co postanowie to tak zrobię ale nie spytają mnei czy się tego boje. Mysla ze skoro nic nie robie to tak chce. Nie rozmawiamy w domu, nie umiem i nie chce z nimi rozmawiać. Zawsze brat rozmawial z mamą a ja byłam dzieckiem które żyje w swoim świecie i nie mówi głosno co go boli .

    Obecnie nie wiem czy chcę z nim być kiedy już dojdziemy do równowagi psychicznej. Czuje że go kocham ale czasem miłość nie wystarcza, chce miec go blisko i żeby żadne z nas nie cierpiało. Pierwsze dni po mysleniu o zerwaniu były okropne, ból w klatce piersiowej i płacz ,chciałam umrzeć ,żeby nie czuć tego bólu.

    Boje się życia, czuje jakbym zdziczała w domu ,chociaz od czasu do czasu widuje się z ludźmi.

  5. Ja myślę że powinni unikać malkontentów a otaczać się ludźmi wesołymi. Tylko ,że jeśli jestes niesmialy to moga cie nie zaakceptowac i ty sie dolujesz ,to takie glupie i smutne w grupie..

  6. Myślę że na wiele ,nawet na 100% ale pacjent Musi mieć w sobie wiarę w takie działanie i nie bać się rozmawiać z takim specjalistą. To też zależy od psychoterapeuty ale głownie od nas.

  7. Ja też po chodzeniu do psychologa ,o to byloz 2 lata temu ostatnio nie bylam u rzadnego specjalisty. I opieram sie na ksiazkach psychologicznych ,wręcz je zjadalam. Tylko ze po czasie okazało się że dawaly jedynie złudne wrażenie ze będzie lepiej .Przy kazdej lekturze czulam taki optymizm ,ze sie uda ale niewiele z tego robilam co tam było.

    Dam taki przykład : znajomemu specjalista po wielu wizytach stwierdził że jego stan jest na tyle ciężki że z tego nie wyjdzie. A wyszedł i jest w pełni zdrowy .Więc nie ma co się opierac na takich opiniach lekarzy ,którzy nie dają szans. to człowiek sobie kładzie bariery umysłowe.

  8. Lariana2, Czyli...z kim przystajesz, takim się stajesz?

    Myślę że po cześci tak.

    Chociaż widzę ,że w relacjach z ludźmi zawsze ktoś musi byc na uboczu . jak znajoma zaczeła sie otwierac przed innymi w grupie na uczelni to zazdrościłam jej tego ,a jak ktoś jest słabszy ode mnie to czuje sie lepiej ,ze nie jest ze mną tak źle. A nie umiem się otworzyc przed innymi bo nie chcą mnie sluchać i mogą mnie oszukać.

    Często jest łatwiej kiedy zaznajomi się z jedną osobą i razem z nią rozmawia w grupie. mi lepiej idzie komunikacja w dwie osoby niz w grupie bo wtedy czuje się jak bierna przytakiwaczka..

    Ktos może byc neutoryczny bo jest mrukiem ,marudnikiem ,swoim zachowaniem dołuje innych .

  9. Tylko że ja się tego nie boję ,np. tych wizji . Wręcz traktuje to czasem jako rozwiazanie może moich problemów - uderzy we mnie auto- pójde do szpitala i poleze sobie pare miesięcy itd.

    Raczej nie robię nic. Przestałam sama próbować rozwiązywac to . Czytam ksiazkę o Wpywie rodziców na różne nasze zachamowania itd.

  10. Powiem szczerze ,ze sie boje takich uduchowionych ludzi bo w nienawiści są jeszcze silniejsi gdy ktoś ma inne podejście d otych spraw.. Z doświadczenia rodzinnego to widzę.

    może i to działa ale nie chce byc jak moja matka która zamiast pogadać z domu ,zrobić coś dla siebie ucieka do kościoła do swoich sekt.. .

    Nie potępiam Boga za to bo to nie jego wina.

  11. Czy natręcwem jest to : ?

    Od paru lat kiedy jade gdzieś ,albo coś robię pojawiają się takie wizje ,że zaraz uderzy coś w autobus jakim jadę ,autem ,ze stanie mi sie coś złego i może ktoś mnie uratuje.

    Ciągle to mam : po prostu mysle o róznych sprawach i zazwyczaj przeplata sie taka wizja ,ze coś mi się stanie .I potem ktos mnie uratuje.

    albo mam schiza na punkcie zasłaniania firanek ,bo mnie ktos moze obseruje ,zobaczy.Również to że idę z kimś i nie czuje sie pewnie rozmawiajac w obewcnosci przechodniów bo ktos cos usłyszy i poplotkuje.

    Z tego co czytam to widzę że nerwica natręctw objawa się obsesyjnym ,nieustannym robieniem czegoś.

  12. Myślę ze o tym też w jakims stopniu decyduje otoczenia w jakim przebywasz. Po części nabierasz zbiorowego nawyku czyli pozytywów lub destrukcji..

    Od zawsze nie czułam się śmiała i może to dlatego że ciągłe myślenie o tym decyduje o tym ,ze krązę w kółku ,że nie potrafię być śmiała na innych .A bywały momenty ,lata w których dobrze mi się komunikowało z innymi.

    Jakie masz neurotyczne postawy Sebastianie?

×