Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lariana2

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lariana2

  1. Smutno mi dzisiaj. Nie mam chyba żadnego ataku, ale najnormalniej mi ciężko.

    Próbuję wesprzeć niektórych ludzi z forum, ale boję się, że sam przy tym ucierpię. Trochę źle mierzę siły na zamiary. Próbuję pomagać, ale też bym chciał, żeby ktoś mi pomógł.

    Chciałym się zakochać z wzajemnością, tak dla odmiany... :cry:

     

    Znam to skądś... pomagalam wszystkim wokól i oczekiwalam że mi też pomogą ,ale nie potrafilam prosić o pomoc albo otrzymywalam jakieś glupie slogany .I zostalam sama ze swoimi problemami i glupotami.I jakoś nie umiem sie smucić ani dolować ,mam swoje placze ale czasem po prostu mi sie nie chce smucić.

  2. Moja Promotorka załatwiła mi przeniesienie terminu złożenia pracy u Dziekana. Powiedziałam jej że mam depresję i jakie mi robią problemy z tą obroną i że jak tak dalej pójdzie to będę musiała zrezygnować a ona poszła i mi to załatwiła. Mam tylko napisać podanie dla formalności. Rozmawiałam z nią dziś przez telefon i zakazała mi się poddawać... Anioł nie kobieta... :smile:

    Super :)

     

    A mi dzisiaj - Jedzenie pierożków o smaku pizzy ,śpiew ,tańczenie .

  3. Lariana2, naprawdę tak uważacie? To, że ktoś ma nerwicę wg was znaczy że jest niedojrzały emocjonalnie, niezdolny do związków? Może być tak, ale to wynika raczej z cech charakteru i usposobienia, nerwica może ewentualnie to potęgować, ale sam fakt nerwicy moim zdaniem nie dyskwalifikuje w kwestii odczuwania miłości. Ja już od ponad półtora roku jestem w związku i ani mu, ani mi się gorzej nie żyje przez to, że mam nerwicę.

    Napisalam ,że Tylko osoby dojarze potrafią w związku nie niszczyc drugiej osoby. Wtedy to sie przeradza w toksyczność jakiej doświadczylam. Tak to zależy od osób ,charakterów osobowości jak i w związkach gdzie osoby są świadome swojego zdrowia

  4. Bejbe... hm raz na imprezie tak bylam nazywana i się poczulam jak z filmu o rockmenach z lat 70 tych xD

    Radość dziś... hm.... coś tu mialam napisać nie pamiętam... 1. Powrót do domu po pracy

    2. Wyszczotkowanie kotów :D

    3. Jechanie na rowerze i sluchanie muzyki. Dlaczego odkrylam to dopiero teraz? Jeździlam dużo na wakacjach ,jako formę sportu i odchudzania i jechalam bez muzyki ,a teraz mam patent na raj :D

  5. Czy jestem nienormalny, ze mam caly czas mysli o tym, ze moja byla dziewczyna, ktora kocham uprawia seks z kims innym, wyobrazam to sobie dokladnie w myslach jakbym to obserwowal i czuje nienawisc zal i nie wiem jak to okreslic to ze to ja powinienem byc mnie po prostu rozrywa tak od srodka i sam sie tak nakrecam i wykanczam boze mam tego dosc... co moze byc powodem takich mysli ? odpychala mnie od siebie juz dluzszy czas nawet nie chciala calowac potem sie kochac ze mna wydawalo mi sie, ze wszyscy sa ode mnie lepsi czy to moze wynikac faktycznie z tak niskiej samooceny ? mam dosc zadreczania sie takimi myslami nie dosc ze za nia tesknie to jeszcze sam sie nakrecam i doslownie dobijam nie moge zniesc tej mysli, ze ona to robi i czerpie z tego radosc z kims obcym a ja w tym czasie zdycham jak pies z cierpienia :((( CO ROBIC, poradzcie cos prosze Was....

     

    Jesteś w stadium pierwszym po rozstaniu. Potrzebujesz wyrzucić ten żal z siebie co po części czynisz. Jeśli sie kochala z kimś innym to cię nie kocha .albo lubi skok w bok ,ale sadzac po wypowiedzi wybrala innego albo przyjemność chwilową i to ona nie miala odwagi by Ci powiedzieć że to koniec. To przykre ale sama się dowiedziałam ze ta osoba ,która cie kiedyś kochala wcale nie musi rozsądnie i dojrzale postepować.

    Więc sie nie powinieneć obwiniać ,chyba że z samej przyjemności stawania się ofiarą .

    Tak więc jak Ci źle i smutno jest wiele sposobów by to wyrzucić z siebie, pisanie to czego czujesz w pamiętniku, placz (ale nie za dużo bo to uzależnia) ,oglądanie filmów ,seriali i po jakimś czasie jak ochloniesz dojdziesz do stadium nr 2. Powodzenia :)

    A i nie obrażaj się ,czasem wole jak ktoś mi szczerze napisze a nie glaska po glówce

  6. Bo jesteśmy leniami :D No może są święte wyjątki ,które sluchaja psychologów i codziennie uważają na to co robią ,ćwiczą nad sobą 24 /h .

    Mi dużo pomagają slowa ks. Pawlukiewicza ,polecam jego kazania ,też dają kopa .

    Na jednego podziała dobry film ,jednemu da coś medytacja ,trzeciemu hipnoza ale to tylko kopy. Najlepsze jest to gdy sami zrozumiemy nasze uwiklane reakcje wyuczone przez lata ,myśli ,dzialania ,nie-dzialania. Ale co ja wiem.. ;)

  7. Zgadzam się z banocikiem. Osobiście znam taką osobe która sie wyleczyla bez leków ,po terapii ale zrezygnowala z niej i sama do wszystkiego doszla .Tylko wygrala ze swoimi dolami, leniami ,lękami które chcialy nad nią zwycieżyć.

    My chcemy iść na latwizme ,zeby nie wkurzyć tego potworka ,który nam miesza w ciele .I tak robimy do pewnego stopnia aby sie wyleczyć ale nie do końca,. Przecież to cudowna wymówka " hej nie robie tego bo mam to czy tamto" Nie robisz czegos czego się boisz , nie idziesz gdzieś ,nie rozmawiasz z ludźmi bo zawsze masz million wymówke a jedna z nich to to ,ze jesteś chory/chora.

    Wiekszość chce sobie ulżyć na terapii a nie wyleczyć się bo to kolejny ból a my nie chcemy już ciepieć .dosyć cierpimy ze sobą ,żeby sie jeszcze dobijać.

    A wyleczenie to ciezka praca ,dużo odwagi .Dlatego lepiej się lykać proszki. Zgadzam się powinny być w takich momentach uzywane ,gdy już jest źle ,zeby móc się od czegoś odbić .Ale nie mozna sie opierać na nich. To tak jakby sie codziennie rano sprawdzalo horoskop żeby się dowiedzieć jak nam dzień pójdzie..

    I pewnie będziecie pytać czy sie wyleczylam/ czy sie lecze itd.

    To nie jest ważne ,spytajcie się czy chcecie wyzdrowieć czy chcecie nawrotów?

  8.  

    Poruszyliście ciekawą kwestię... Ja myślę, że udany związek mogą stworzyć TYLKO dwie osoby silne psychicznie i dojrzałe emocjonalnie. Jeśli jedna strona taka nie jest to druga zawsze będzie z tego powodu cierpieć i będzie jej trudniej. Dwie osoby z poważnymi problemami też będą ranić siebie nawzajem.

     

     

    Zgadzam się w 1000000000000000000 % ,niestety poparte własnym doświadczeniem ,2 lata wyjęte z życiorysu i do tej pory nie widzę abym "żyla" ale na to się i inne okoliczności złożyły. Tylko osoby dojrzale .Nawet jak jedna jest wrażliwsza (przeważnie kobieta przyczyn gatunkowych) to jeśli ma dojrzałego partnera poradzą sobie.

  9. Ja jestem typem tak jak większość was -byli kiedyś przyjaciele ,znajomi a teraz pustka. Czasem się z nimi widujecie ale to nie to samo, oni mają swoje sprawy a widzenie się z nimi to tak jak pójście do sklepu i kupienie dla odmiany nie tego ,co zawsze kupujemy..

    No i tak zauwazylam ,że od zawsze bylam indywidualistką ,która lubi towarzystwo .Ale i zawsze jest obok niego ,jak Wlóczykij z Muminków. No i generalnie wszędzie chodzę sama ,nawer poszlam na koncert kiedyś sama . I na ogól mi to nie przeszkadza .Tylko że są takie dni ,miesiące ,nawet lata w których czuje że nie mam żywcem do kogo się odezwać a rozmowy z rodziną są takie zdawkowe i ich nie znosze ( takie pospolite ,że aż niedobrze) I to żalosne szukanie znajomych starych po portalach by na chwile móc z kim pogadać. A nie mam tez z kim wychodzić więc musem siedzę w domu i czasem sobie zabijam ten czas serialem ,czasem się jakoś inaczej wyzyję.

    To jest potrzeba ,potrzeba bycia akceptowanym potrzeba spoleczna. Można żyć bez ludzi ale i potrzeba czasem porozmawiać z kimś.

    Jeśli ktoś chcialby ze mną to jasnę ,zapraszam na priva :)

  10. niech każdy wierzy jak uważa i nie potępia sposobu innej osoby .a w praktyce w rodzinie nie zgadza się to bo jesli nie robie tak jak moja matka to sie potrafi obrazić i myślec ze jestem nie wiadomo jakim szatanem, a gdybym nie chciala pojsc do koscioła w niedziele to nie wiem co by mi zrobili.

  11. Kurcze rozumiem cie ,też się tak kołysze wszędzie. Samotność, poczucie że nikt nie czeka nie pyta ,że beze mnie to wszystko się kręci i tak.

    I od paru dni myślę o śmierci .jakoś tak. Można być smutnym ale jak ktoś myśli o tym zeby nie żyć to nagle to jest powód do niepokoju ,głupie.

  12. Ta osoba tam kiedyś się leczyła i przez własną głupote rzuciła leki (bo podobno lekarz tylko je przepisywał nie pomagając w inny sposób ) .I nie wiem kto inny mógłby to zrobić ,zadzwonić.. :(

    Boli mnie to że tylko kasa idzie na mnie ,na dobrego lekarza też trzebabby płacić ,a to co chwila na coś są pieniadze potrzebne. Matka od małego ugruntowała we mnie myslenie " nie ma pieniedzy" ,nawet jak były ,to jej 'oszczędność' .I kiedy prosze ją o pieniadze na coś waznego to tylko wzdycha a ja mam ochote nie życ ,żeby ulżyć chociaż w tym.

  13. Po przeczytaniu powyższych postów doszłam do wniosku że to znowu powróciło i objawy rózne. Brak snu ,myśli o tym że świat beze mnie byłby lepszy że jestem tylko wyrzutkiem ,który żzera kase za swoją obecność i studiowanie .I tkwie w tej stagnaci. Osoba ,która miała mnie umówic na wizytę do psychologa ,drugi raz nie zrobiła tego .Podala numer i sama mam zadzwonić a tego sie boje nie lubie rozmawiac przez tel. zwłaszcza o takie sprawy.

  14. No i po egzaminach . Gdy już był spokój z nimi poczułam się radośnie ,że wszystko zacznie się zmieniać. A po kilku dniach wszystko wrócilo do normy . moje myśli mnie zabijają i teraz wyraźniej słyszę w sobie taką krytykę. "Jesteś żałosna, beznadziejna". Czasem nie mam ochoty się w ogóle odzywać czy żalić bo to i tak nie ma sensu .Nie wiem po co to pisze i tak ludzie mają dość takich użalających się nad sobą tchórzy ,którzy wolą siedzieć i płakać niż zacząć spełniać swoje cele. Ale już dawno straciłam nadzieje ze je osiągne i teraz nie mam siły do tej walki.

  15. Jak tak czytam niektore wasze wypowiedzi to stwierdzam ,ze tez to mam o0 a myślałam że to normalne. jak sie denerwowalam to drapalam glowe ,brode mam rozdrapaną ,no i obgryzanie paznokci bo mnie denerwuja za długie.

    Często mialam w glowie jakas piosenke i nawet jak nie chcialam jej slyszec juz to i tak ona mi trąbiła w glowie nieustannie.

  16. Odzyskać siebie duzo mi mowi ,tzn. Wyobrazam to sobie tak ,ze jest sie wtedy osoba ,która mówi to co myśli i robi to co myśli a to jest największa wolność, nie daje się emocjom ani wpływom innych i dlatego ma szanse na dobre relacje z wszystkimi a Bóg mu towarzyszy w tym. Nie można mieć Boga ,to tak jakby się było liściem i mówiło że ma się całe drzewo..

  17. Tylko że ja już nie wiem jak mam się koncentrowac na sobie bo im dłużej myslę nad tym jak jest jak chcialabym zeby bylo to widze duuuza przepaść i myśli mnie atakują i panikuje i płacze i czuje że będzie już tak beznadziejnie jak jest ,ze sama taka jestem i mam sklonność do izolowania się i nic się nie zmieni ,skoro tyle lat chciałam np. wyprowadzic sie od rodziców i życ na swój rachunek a złożyło się tak że tego nie spełniłam i moze byc tylko gorzej.

    Co do niego to nie chce zrywac kontaktu nie czuje że chcialabym to zrobic ale powiedzialam mu szczerze o wszystkim. Tylko jak brokenwing zauwazyla zakochana osoba moze i tak miec klapki na oczach pomimo takich wiader z lodowata wodą polewanych na szyje.

  18. Brokenwing, porównanie z wodą bardzo mi się spodobało :) To fakt, że mężczyznom lepiej mówić wszystko prosto z mostu i otwarcie...

     

    Ale chyba robisz błąd patrząc tylko "jak ona go morze zranić"... Ten chłopak też zranił Larianę, nie dbał o jej potrzeby, zobacz jak ona się teraz czuje.

     

    To nie jest tak, że "nadwrażliwcy z forum" nie nadają się do związku. Czasem trzeba po prostu się wysilić i wyjść z małego światka swojej choroby i swojej psychicznej biedy, żeby zobaczyć czego potrzebuje drugi człowiek. Ech... jak mi przykro o tym pisać. Ale czasami naprawdę tak jest że za bardzo się koncentrujemy na naszych lękach i ograniczeniach, lubimy się w tym taplać. Związek dwóch wrażliwych osób może być owocny i piękny, tylko trzeba więcej empatii... (nawet 30 wiader więcej czystej empatii niż normalnie) Ja w to wierzę mocno. Jestem w takim związku i chcę żeby trwał.

     

    Lariana, teraz jest czas żebyś zadbała przede wszystkim o siebie :). Robisz coś, żeby poczuć się lepiej?

    Dziękuje ci za te słowa. miałam pisać że też jestem z tego forum ,tylko z działui Depresja. I widzę że u niego jest wyraźna poprawa od paru miesięcy u mnie natomiast od pół roku widzę jak totalnie spaadam w dół . I to on się stał teraz optymistą i chce żebym nie była w takim stanie.

    A teraz mam codziennie swoje histerie ,związane z egzaminami jak i całym moim życiem.

    Masz rację, chciałam żebyśmy oboje wrócili do normy psychicznej a sama nie potrafię tego zrobić u siebie :(

    W sumie to nie robię nic, denerwuje się bo się ucze i chce mieć zaliczony rok. I moja uwaga się skupia na tym i myśli negatywne same napływają. Kiedyś miałam pasje ,uśmiechałam się i nie pamiętam jak to jest robić coś z radością dla samego faktu robienia tego. Czasem zapominam jak to jest dobrze móc wyjść na dwór. Myślę że jakiekolwiek robienie ,staranie się tworzy ból.

  19. _z_ - nie nie jestem ,mogę to stwierdzić po przeczytaniu gdzie mieszkasz :)

    nie mam wielu znajomych ,a w ich obecności czasem się czuje jak na przegranej pozycji -oni maja wszystko co ja bym chciała mieć, mieli te odwagę by walczyć ze swoimi słabościami.

    W związku jakoś pogubiłam siebie, swoje hobby ,pasje pochlonełam się na to by próbować mu pomóc, wyleczyć z tego.

    Obecnie nie pracuje i dlatego dziczeje ,nie umiem znaleźć pracy a wiem ,że będzie potrzebna na opłacenie studiów ,rat .

    On jest domatorem ,ja lubiłam wychodzić ,więc przeważnie (dzięki chorobie) zostawaliśmy w domu ,albo spotkanie na zewnąterz (również z innymi czasem) kończyło się niemiłymi uczuciami .

    On dobrzeje ale widać mi nie starczyło sił żeby go wspierać bo całe swoje siły oddawałam na to żeby on się wyleczył .

    Powiedzialam mu żebysmy się wyleczyli z naszych chorób a w miare myślenia o mojej ,o całym życiu nie mam na to siły, całe zycie czegoś chciałam i nie mam nadziei że cokolwiek się zmieni .Bede miała 30 lat i mieszkała z rodzicami to się powiesze ,tak bardzo chcialam niezależności ,że nie mam jak to jest ją mieć :(

    Przytłacza mnie to ,że ciągle trzeba się starać, coś robić ,a to wszystko boli a ja nie umiem

×