W zasadzie, to nie wiem gdzie pisać, więc wrzucę tutaj ten temat...
Nie wiem co się ze mną dzieje, wciąż pojawiają się u mnie jakieś nowe schorzenia i ilekroć staram się znaleźć powód w necie, zostaję przekierowana na jakieś fora/strony o chorobach psychicznych...
Już nie potrafię się cieszyć z niczego, każda bzdura potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Kiedyś się dla uspokojenia cięłam, teraz mam chłopaka, który raz jak coś takiego u mnie zobaczył, to miałam takie wyrzuty sumienia, że staram się nad tym panować, ale wczoraj znów wpadłam w szał i musiałam sobie chociaż jakąś pinezką zrobić dziurę, ledwo co czułam ból, a im glębiej dłubałam tym cholerstwem w ręce, tym bardziej stawałam się spokojna i jak idiotka zaczęłam się uśmiechać, do tej krwawiącej ręki.
Źle sypiam. Dziś w ogóle nie mogłam spać, bo tam strasznie bolała mnie noga, uczucie, jakby miało mi ją rozsadzić. Często mam zdrętwiałe kończyny. Przez to nie mogłam kompletnie zasnąć, bo wymyśliłam sobie, że może przez hormony jakiś zakrzep się pojawił.
Z seksu tez nie potrafię się cieszyć, jest fajnie, miło,ale w połowie przypomni mi się jakaś smutna, nieprzyjemna rzecz i odechciewa mi się, albo zaczynam płakać.
Wydaje mi się, że mam chore gardło, ciągle taką gulę w środku czuje, nie mogę przełykać sliny, nie moge się nawet z chłopakiem całować, bo się zaczynam dusić. Byłam u laryngologa, robiłam badania laboratoryjne i nic nie wykazały, a laryngolog zasugerował,że to może być nerwica wegetatywna?
Nie chce mi się żyć, jakoś tak czuję, że marzenia, które kiedyś miałam, jeśli nie zostaną spełnione teraz, za chwilę, to już później będą gówno warte, bo będę stara. Czuję się stara, czuję, że przegrałam życie, że tyle mnie rzeczy ominęło, na które teraz jest już a późno. Mam 20lat.
Nie wiem? To nerwica? Depresja? A może faktycznie, tak jest, że ja się użalam nad sobą i wymyślam sobie?! Nie mogę się zebrać w sobie, żeby poporsić o skierowanie do psycholgoa, bo wydaje mi się, że zostanę wyśmiana, że sobei coś ubzdurałam i że wymyślam sobie pogawędki z psychologiem, których nie potrzebuję.
Nie mam chęci na nic, jestem brzydka, a na domiar złego nic mi nie wychodzi. Może jestem poprostu ofiarą losu?
Teraz mam ochotę wykasować to co napisałam, bo znów usłyszę, że użalam się nad sobą. Ale zostawię ten wpis, tutaj ejstem chociaz anonimowa