Skocz do zawartości
Nerwica.com

iva

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez iva

  1. Cześć Togolina Jak przeczytałam Twojego posta to jakbym czytała o samej sobie. Ja chorowałam na nerwice od dzieciństwa. Nawroty, powroty dobre lata i tak w kółko. Piszę bo może dzięki Temu co teraz przeczytasz wyciągniesz jakieś wnioski dla siebie. Otóż 2009 roku około wakacji zaczęłam po 5 latach spokoju odczuwać nawroty nerwicy. Olałam to. Podobnie jak u Ciebie w lipcu 2009 zachorowało mi dziecko ( 3 lata). Choroba jelit. Leczenie trwało ok 3 miesięcy. Po tysiącach minut spędzonych przed komputerem w poszukiwaniu chorób na które chorowało wtedy moje dziecko - a nie miało diagnozy (wyszukiwałam to samo czyli raka, ziarnice, grzyby, wszystko co tylko możliwe) Przeszłam masę gabinetów. Matki tak mają że zrobią wszystko dla dziecka nie myśląc wtedy o sobie. Popadłam w paranoje. Przestałam jeść. Serio, budziłam sie rano i nie czułam głodu. A że nie miałam żadnych tabletek uspakajających pomogłam sobie alkoholem. Żyłam w niepewności, co będzie jutro, czy mała będzie zdrowa itd. Stałam się ciężarem dla rodziny, męża, matki bo widzieli że ze mną jest gorzej niż z dzieckiem. Chudłam w oczach. Wypadały mi włosy. Mąż mówił: boję się o Ciebie bardziej niż o nasze dziecko, czy ty z tego wyjdziesz...a ja nadal w internecie, nadal poszukiwania. Po 3 choroba dziecka ustąpiła, zwykła jakaś bakteria była która od niedawna pojawiła się wśród dzieci, dajac dalekosiężne powikłania. Dziecko zdrowe. A ja...no cóż i tu zaczął się koszmar. Myślałam że jest ok ze mną bo w grudniu czułam sie dobrze, brałam regularnie magnez i jakoś się kulało. Ale...no właśnie większość ludzi zmagających się z tą chorobą wie że naprodukowana adrenalina i zebrany koszmar w głowie musi gdzieś ujść, musi mieć swój wentyl bezpieczeństwa. Zaczęła się nerwica i to nie taka jak kiedyś, ze strach i bicie przyspieszone serca i jakieś tam lęki podczas tego ataku, dostałam strzał jakiego się nie spodziewałam. Ataki takiego lęku że paraliżował moje ciało, w pracy, w sklepie, osłabiał mięśnie, głowa nie moja, ciało nie moje, do tego doszło ciśnienie, złe myśli...te same które ty masz...wszystko co najgorsze, oglądanie źrenicy nic nowego dla mnie. Oglądałam swoje oczy i wpadałam panikę że nie reagują na światło, w nerwicy możesz widzieć rzeczy których nie ma, wyolbrzymiać je, nawet jeśli lekarz mówi: jest Pani zdrowa Ty po 20 min jak wychodzisz od niego twierdzisz coś innego, że sie myli. Wiem że tak jest i tak ma wiele z nas. Do lęków doszły drgawki nóg, tachikardia nad ktorą kiedyś panowałam, teraz za chiny nie mogłam tego opanować, szum w uszach, dostałam takie wyładowania w całym ciele ze popadłam w kompletny dół, nie wiedziałam jak z tego wyjść...leki - owszem, terapia - owszem ale co dalej. Nerwica to choroba umysłu, leki tylko likwidują objawy, jak je odstawię zacznie się wszystko od początku. Ktoś tutaj napisał mądre zdanie, trzeba ignorować pewne objawy choć to trudne. Trzeba wesprzeć się terapią lekami żeby móc poczuć się choć na chwilkę normalnie i przypomnieć sobie jak to jest kiedy jest się zdrowym. Ale najważniejsze jest aby poznać wroga, poznać tą chorobę, czytać o niej o jej objawach, o jej etapach i zacząć leczyć swój umysł. Miałam to szczęście że na pewnym forum trafiłam na pewną straszą Panią która wyszła z tej choroby. Zaczęłam z nią rozmawiać, uświadomiła mi że trzeba wprowadzić zmiany w swoim życiu, otoczeniu, pracy, przyzwyczajeniach. Trzeba czytać, zacząć uprawiać sport, ogród, zająć się swoimi pasjami, REALIZOWAĆ JE! Mieć stale zajęty umysł czymś innym. Poleciła mi dużo książek. Chciałabym podzielić się jedną z nich która uważam ze najlepszą z tych które przeczytałam. Wolfgang Beier "Pozytywne myślenie". Taka lektura 10 min dziennie w odosobnieniu naprawdę pomaga. NIe wyleczyłam jeszcze nerwicy ale złagodziłam objawy. Zmieniałam troszkę swoje przyzwyczajenia. Przestałam szukać w internecie chorób - choć przyznam sie ostatnio czytałam o stwardnieniu rozsianym i znów zaczął sie mój koszmar...muszę się pilnować, walczyć z chorymi myślami. Wiem że można, że to się ludziom udaje, ale trzeba dużo samozaparcia. Walczę nadal i mam nadzieje wygrać. Choć mam momenty słabości. Gorsze i lepsze dni. Boje się że jak tylko dziecko dostanie katar to ja znów wpadnę w błędne koło. Życzę wszystkim powrotu do zdrowia! Iva [Dodane po edycji:] A przypomniało mi się jeszcze sprawa Twojej źrenicy. Jeśli badania okulistyczne są ok ja bym się tym nie przejmowała. Jestem z wykształcenia pedagogiem i pamiętam dokładnie jakie funkcje spełnia źrenica oprócz tego że pomaga nam widzieć. Ona reaguje na emocje, źrenica powiększa się np podczas oglądania obrazu który Ci się podoba mimo że światło jest ostre, powiększa się podczas kontaktu z osobą płci przeciwnej;-) , w różnych sytuacjach w których jesteś zachwycona, podniecona, oszołomiona czymś lub kimś, emocje działają jak przysłowiowa trawka która nawiasem mówiąc ma takie samo działanie. Dlatego nie martwiłabym się tym, bo może strach lub coś innego powoduje że ta jedna jest większa od drugiej (tak jak piersi u kobiety). Asymetria może być piękna! Zdrówka!!!! Iva [Dodane po edycji:] A przypomniało mi się jeszcze sprawa Twojej źrenicy. Jeśli badania okulistyczne są ok ja bym się tym nie przejmowała. Jestem z wykształcenia pedagogiem i pamiętam dokładnie jakie funkcje spełnia źrenica oprócz tego że pomaga nam widzieć. Ona reaguje na emocje, źrenica powiększa się np podczas oglądania obrazu który Ci się podoba mimo że światło jest ostre, powiększa się podczas kontaktu z osobą płci przeciwnej;-) , w różnych sytuacjach w których jesteś zachwycona, podniecona, oszołomiona czymś lub kimś, emocje działają jak przysłowiowa trawka która nawiasem mówiąc ma takie samo działanie. Dlatego nie martwiłabym się tym, bo może strach lub coś innego powoduje że ta jedna jest większa od drugiej (tak jak piersi u kobiety). Asymetria może być piękna! Zdrówka!!!! Iva
  2. Cześć Cassandra. Mam wszystkie te objawy, dostaje takie zmasowane ataki strachu który mnie paraliżuje co drugi dzień i żeby było śmiesznie w pracy. Dodam ze leczyłam kiedyś nerwice i nie wyleczyłam, potem ciąża i jakoś umknęło a ona wróciła silniejsza niż kiedykolwiek. Najgorszy jest ten szum w uszach i narastające napięcie, do tego dochodzi lęk i paraliżuje strach całe moje ciało. To koszmar. Nikomu tego nie życzę. Jeden dzień dobrze na drugi zmasowany atak na mnie. Dodatkowo po czymś takim staje się głodna jak wilk, jakbym nie jadła tydzień, pocę się. Podejrzewam ze to skoki z cukrem choć badanie cukru w dniu takiego ataku nie wykazało nic. Nawet pisać nie mogę bo jak sobie przypomnę to mi słabo. Zaczęłam terapie sama ze sobą - pozytywne myślenie, zobaczymy czy będą rezultaty. Medytacje, czytanie literatury itp. NIe leczone nerwice wracają, nieodreagowane stresy jej w tym pomagają. Jestem w strasznym stanie psychicznym, bo byłam wesołą osobą a teraz to jakiś żart od losu, nie poznaje się w lustrze. Jestem osobą niecierpliwą i chciałabym od razu poprawę to dodatkowo mnie dołuje.... Jak sobie poradziłaś lub radzisz z chorobą????
  3. Przeczytałam dokładnie wszystkie strony o problemach tarczycy i depresji ale martwi mnie fakt że wątek się urwał. Czy mam rozumieć że wszyscy wyzdrowieliście i przestaliście pisać? A i teraz najważniejsze: czy nerwica może wywołać problemy z tarczycą? Co o tym sądzicie, pytam bo macie już doświadczenie z endokrynologami a ja dopiero się tam wybieram. NIgdy u siebie bym nie podejrzewała ze moge mieć z tym własnie problem, tym bardziej ze od dzieciństwa leczę się na nerwice która zmieniała swoje postacie przez lata. Z racji mojego wieku (39) jeden z lekarzy wpadł na genialny pomysł zeby zbadać mi TSH i okazało sie ze mam podwyższone. Czy to możliwe ze w wieku 7 lat, potem 18 potem 23 itd itd zawsze miałam chorą tarczycę? A leczyłam się na nerwice? Mam wrażenie - to moje odczucia - że nerwica lękowa zawsze była a tarczyca się przyplątała jako powikłanie. Myśli ktoś z Was podobnie? Że cały mój organizm jest tak rozrlegulowany po latach męczarni i psychoz, że to musiało się tak skończyć, gdzieś pier.....nąć sorry za wyrażenia ale to cud, że chodzę do pracy, mówie i myślę. A i dziecko udało mi sie urodzić co przy kłopotach z hormonami raczej powinno być niemożliwe - cud jakiś czy co.... a dodam że cała ciążę czułam się podle, zresztą tak jak teraz a teraz mam ponoć kłopoty z tarczycą. Połączenie tych dwóch chorób to jakiś żart i na pewno nie od Boga , bo już lepszej komitywy jak nerwica lękowa z niedoczynnością tarczycy nikt nie wymyśli. Powiedzcie proszę nie da się tego obejść i wyleczyć bez leków, próbował ktoś z Was innymi metodami przywrócić ład w swoim organizmie, zresetować się i zacząć od nowa? Dał ktoś temu radę? Pozdrawiam Iva
  4. Nie skorzystałam z tej możliwości choć znalazłam dwie bardzo obiecujące poradnie przez internet. Przyczyna? Otóż nie wiedziałam którego z tych psychoterapeutów wybrać, może się wydać śmieszne ale tak było. Obok zdjęcia każdego z nich była cała masa informacji na temat tego czym sie zajmują i w czym mogą pomóc. To chyba był kiepski pomysł. Odeszłam od niego mimo że czuję sie coraz gorzej i desperacko szukam jakiegoś rozwiązania .... byłam u kardiologa, troszkę mnie podtrzymał na duchu ze te silne lęki są wynikiem nieregularnego bicia serca z czego powstają skoki ciśnienia i złe samopoczucie. Tylko dlaczego ja i tak w to nie wierze nawet jak mi to mówi specjalista. Mam serdecznie dość nerwicy i tego ze odbiera mi chęci do życia, stałam się zgorzkniała, wszystko mnie drażni, nic mnie nie cieszy, to potworna choroba, szczególnie boli mnie to że na to wszystko patrzy moja córka ma 4 lata i nie rozumie dlaczego wiecznie płaczę, hoduje kolejną ofiarę, mam nadzieje ze ją to nie dotknie.
  5. milky5 jak czytam Twojego posta to jakbym czytała swoją historię, tylko w mojej jest więcej chorób dodatkowych wymyślonych, mam identyczne objawy, identyczne miejsca w których się pojawia lęk np dentysta, ja się nie boję dentysty ale u niego zaczyna mi się robić słabo, miejsce pracy...super, mam idealną prace nagle jak mnie złapie to nie wiem gdzie jestem, sklep, bank, autobus, samochód itd Dodatkowo mam to co pisała wyżej Joaśka - paskudne przyspieszenia w mrozy lub teraz na roztopy na zmianę pogody, serce działa jak barometr - boje się tych przeskoków i przyspieszonych rytmów bo nad nimi nie panuje. Nie chcę zapeszać ale wiele poprawy w moim zdrowiu wniosło czytanie na ten temat, rozmowy i poprostu płacz. Czasami warto usiąść i popłakać. Świadomość objawów po sobie następujących bardzo mocno pomaga choć nie leczy. dużo czytałam o innych którzy chorują i poczułam się dobrze bo nie jestem sama. Lęki były okropne, strach potrafił mnie trzymać 12 h, po czym odpuszczał. Ale trwało to ok 0,5 roku potem przeszły w jakieś inne objawy i tak w kółko. Po tym jak zaczęłam dużo czytać i studiować zachowania ludzi z nerwicą, wyciszać się, poświęcać więcej czasu na rozmowę ze sobą samą np w wannie 10 min, sole, rachunek sumienia itd zauważyłam poprawę. A i kupiłam kotka, rasowego futrzaka. :-) Obowiązki dodatkowe, ciepło i mruczenie też miało swój wpływ choć dodam że mam córeczkę wiec obowiązków mi nie brakuje:-) Nerwica nie minęła, dziś znów się żle czułam. Ale kiedyś każdy dzień był koszmarem, teraz jest co drugi co trzeci...tego Ci życzę;-) pzdr iva
  6. Kurcze... już było dobrze, czytałam te medytacje dość regularnie. Miesiąc normalnego życia, codziennie dobrze się czułam aż w to szczęście uwierzyć nie mogłam. Bez tabletek. Żyłam radością że to odnosi skutek, wiara jednak czyni cuda. A tu nagle jak z grubego bicza, przyspieszone bicie serca, nerwobóle, duszności. Sama nie wiem czy moje złe samopoczucie wywołało nerwice czy odwrotnie. Zastanawiam się czy może przyczyna nie leży w nieregularnych medytacjach. I kiedy chciałam się uspokoić za pomocą Silvy już się nie dało. Ale co mi po gdybaniu, to dla mnie szokk i szczęście że chociaż miałam miesiąc normalny. Nadzieja że uda się przywrócić ład. Dziękuje za wcześniejsze informacje to bardzo pomocne wskazówki:) pzdr iva
  7. GRINGO jeśli znasz lepsze metody, napisz proszę. Pozdrawiam Iva
  8. Witam Słyszałam o leczeniu metodą Silvy. Czy jest ona skuteczna? Czy komuś z Was udało się wyleczyć lub podleczyć siebie podczas tej terapii? Czy jest na forum ktoś komu udało się zaleczyć nerwicę używając tylko książki i stosując regularnie medytacje. Słyszałam wiele dobrego... troszkę o tym poczytałam... poszukałam stron w internecie, trafiłam na książkę a teraz chciałam zapytać na forum. Przyznam się że to moja jedyna szansa po tylu latach leczenia z różnymi skutkami na różnych etapach życia. Co o niej sądzicie?
  9. Dziękuje! O to własnie mi chodziło Spróbuję i potem napisze jak było. Pozdrawiam Iva
  10. Witam Z nerwicą zmagam się od dzieciństwa. Przechodziłam jej wszelkie etapy, objawy, powracające co jakiś czas. Zastanawiam się czy nie powinnam napisać że to nerwica żyje ze mną, jest jej więcej niż mnie. Po tylu latach zdałam sobie sprawę, że błąd tkwił w tym, że na początku to ignorowałam, potem zalewałam ją alkoholem i nie leczyłam regularnie objawów, teraz kiedy skończyłam 35 lat widzę jakie spustoszenie zrobiła w moim organizmie. Zresztą jak większość z Was wie leczenie objawów niczego nie zmieni, złagodzi ją tylko ale ona nadal pozostaje i wraca. Spychana przez wiele lat zniszczyła najlepsze moje lata młodości. Aż tyle lat potrzebowałam żeby zrozumieć że nie leki ją leczą a terapie, odpowiednie podejście lekarza (trudno na takiego trafić) - po wielu lekturach zrozumiałam, że to mózg jest chory i trzeba go przeprogramować. Mieszkam w małym miasteczku, z którego dojazd do miejsc w których leczą w grupach i indywidualnie to ponad 100 km. Moje pytanie brzmi czy ktoś z Was słyszał o takich terapiach grupowych przez Skypa? Chętnie bym skorzystała, będę wdzięczna za każde info, pozdrawiam Iva
×