no to pora na mnie. dzisiaj poszedłem do kardiologia bo mnie meczy tachykardia, do tego dochodzi ogromny problem z mierzeniem ciśnienia, lekarz u którego mierzyłem ostatnio mierzył mi puls przed mierzeniem i było 96 ale już po mierzeniu 145 na minutę . Dzisiaj pobiłem rekord, mierzyłem sobie sam i wyszło 172 uderzenia na minute, cisnienie dziwne 170 na 90 czyli nakręcone stresem - cały dzień denerwowasłem się wizyta u kardilogia ze coś wyjdzie że cos znajdzie. Ataki jak zwykle rozpoczynaja się od lęku, i od razu jest 145 na minutę uderzeń, do tego rośnie ciśneinie, nawet do 200 na 100. Mam dosyć tej przejebanej nerwicy, rzuciłem rok temu fajki była chwilowa poprawa, teraz pizda wraca ze zdwojoną siłą, atakuje mnie zawsze tak samo, lek, tachykardia, bóle z tyłu głowy, wrażenie megacisnienia ( choć z reguły jest to 150 na 80-85 przy tych sensacyjnych objawach fizycznych ) bo już mierzyłem sobie w stresie. Nie wiem czy wchodzić w psychotropy, mam dopiero 31 lat a czuje sie jak jakiś dziadek .... ktos zna w Krakowie dobrego psychiatre? od leczenia nerwic. Dwa lata temu robiłem echo - idelalnie, ekg - wyszła tachyklardia ale ja tachyklardi dostaje już w rejestracji u lekarza, a przy ekg myslałem ze umre ze stresu.- dla mnie wizyta u lekarza to koszmar.. przestaje panowac nad stresem, paznokcie mam obgryzione do dechy..jestem impulsywny, byle co mnie wyprowadza z równowagi, zaprzestałem picia kawy , niestety nerwica nei chce odpuścić.