depresja jest koszmarna choroba...najgorsze w tym wszystkim jest to że człowiek chory - jeśli wcześniej nie miał z czymś takim kontaktu, nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak było ze mną...gdyby nie mama , która podstępem zaciągneła mnie do psychiatry , nie wiem co by się ze mną stało...Dwa lata byłam na seroxacie, potem z przerwami brałam Bioxetin - bo trochę tańszy. W chwili obecnej od ponad poltora roku obywam się bez leków:) Za to diametralnie zmieniłam swoje dotychczasowe życie. Dużo podróżuję, niemal po pół roku spędzam - już od trzech lat - na słonecznej Krecie (pracując oczywiście, biegając na plaże itp. I mimo, że nie zawsze jest różowo jakby się mogło wydawać, tubylcy nie są idealni :) , dużo rzeczy mnie wkurza i niestety - miewam jeszcze straszne huśtawki nastrojów - takie trochę cygańskie życie bardzo mi odpowiada:) Najważniejsze chyba jest to, żeby znaleźć swój własny "sposób na siebie" :) Oczywiście, że miewam dołki i chandry - ale teraz zawsze sobie powtarzam: tylko spokojnie, to minie. Trzeba przeczekać:) (zdarza się, że muszę sobie to powtarzać nieraz bardzo intensywnie:)) Ale jak dotąd - to działa :) Kasiu: mam nadzieję, że byłaś u lekarza. Bez tego, na początku, się nie obędzie. Daj znać, co tam u Ciebie słychać. Pozdrowionka i wielki słoneczny uśmiech dla wszystkich (mimo, że obecnie przebywam w pochmurnej i deszczowej Anglii)