Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szyszaa

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Szyszaa

  1. Szyszaa

    zdrada

    Witam Cię Kara! Oj dawno, dawno tu nie zaglądałam, wcześniej zaglądałam ale nikt nic nie pisał, więc nie pojawiałam się. Musiałam zrezygnować z psychoterapii z powodów finansowych i tak mi cięzko było na początku tyle myśli tyle zadręczeń, może przez to ze musiałam się "usamodzielnić" zaczynam powoli dawać jakoś rade, choć niekiedy przejdą mi przez głowe głupie "myśli" czy natręctwa... nie jest 100% dobrze, ale mam ciągle nadzieje że to kiedyś całkowicie przejdzie... jak narazie staram się myśleć o porodzie i o tym co będzie potem tym się zamartwiam narazie, termin mam na 12 lutego więc to już niedługo ehh... a Ty jak tam już po porodzie?:-) Jeżeli tak to jak tam maluszek? I co najważniejsze- jak poród? Bo tak samo jak Ty straszniee się booje... Pozdrawiam ciepło!!
  2. Szyszaa

    zdrada

    Zgadzam się z wypowiedzią zamieszczoną powyżej.
  3. Szyszaa

    zdrada

    Cześć dziewczyny, zaglądacie tu jeszcze czasami? Ja normalnie od pewnego czasu nie mogę sobie dać rady z tym cholerstwem, raz jest dobrze, raz fatalnie, tak bardzo chciałabym się już dobrze czuć i z tego wyjść do końca... Mam nadzieję, że u Was duże postępy bo jak narazie u mnie ostatnio źle Pozdrawiam
  4. Ja również bałam się okazywać złości i boje jej się też okazywać teraz, często tak jest, właśnie tak jak Ty uważam to za coś złego, zawsze chciałam być dobrą i grzeczną dziewczynką, żeby nikomu nie zrobić krzywdy ani nie zranić, żeby ktoś nie poczuł się urażony, jeżeli była jakaś sytuacja kiedy coś mnie zdenerwowało lub coś było nie po mojej myśli, machnęłam na to ręką, twierdząc, ah już trudno czy- nie ważne... W sumie zawsze byłam taka jaką mama chciała żebym była czyli grzeczna i poukładana.... Teraz jak na coś się zezłoszczę to po tym czuje ogromne poczucie winy, że nie powinnam...... I jakoś nie potrafię sobie z tym poradzić. Wierze że to okropne, najgorsze własnie to jak ta złość się kumuluje to dopiero
  5. Ja to już kompletnie nie mam zaufania do samej siebie... i jeśli chodzi o natręctwa myślowe, często boje się że coś złego zrobiłam a tego nie pamiętam i muszę analizować... Miałam też tak że musiałam analizować czy nie powiedziałam jakieś tajemnicy innej osobie, mimo że pamiętałam o wszystkim o czym gadałam z nią... Tak samo mam z zamykaniem drzwi, sprawdzaniem czy gaz wyłaczony, czy krany zakręcone, czy cos wzięłam np jakieś ważne dokumenty to po kilka razy mogę sprawdzać, bo może jednak nie wziełam? Czy odłożyłam coś na miejsce itp:)
  6. Nie jestem pewna, ale być może nie okazujesz emocji w momencie kiedy naprawde coś Cię zdołuje, i Ty je tak jakby "schowasz" do siebie, a one potem się i tak pojawią Ja mam ostatnio że rano wstaje denerwuje się i płacze bez konkretnego powodu w sumie bo o niczym nie myśle... Albo pod wieczór płacze, np przez ostatnie dni natręctwa jakoś mineły ale jakoś chce mi się płakać właśnie czuje jakby czegoś było za dużo i jakbym nie dawała sobie z tym rady... Kiedyś miałam tak, psycholog mi uświadomiła, że nie okazywałam złości w momencie kiedy byłam zła na coś, i ona potem i tak się pokazywała w nie adekwatnych momentach. Być może u Ciebie problem tkwi w czymś innym dlatego płaczesz "ot tak" bez konkretnego powodu
  7. Szyszaa

    zdrada

    Marciatka Ty to chyba jestes pocieszycielką forum dziękuje za wsparcie :) Namiestnik Tobie również. Naprawde czuje że wsparcie sporo daje, jak tak czytam te Wasze słowa . Tylko ze ostatnio tyle nerwów, tyle na głowie i wogóle tyle rzeczy które mogą zdenerwować, a ja jestem jeszcze osobą bardzo wrażliwą na wszystko wszystko tak przeżywam, przez co często chce mi się płakać, albo mam natręctwa... nie wiem co lepsze czy płacz bez powodu, czy analizowanie czegoś bez sensu :/ ehh... Nic, życze Wam miłego wieczorku :)
  8. Szyszaa

    zdrada

    Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała ( Ty pewnie też) się czuć dobrze i nie myśleć o tym ale czasami to jest za silne, czuje tak jakby lęk że jeżeli coś złego zrobiłam a wstępuje w związek małżeński to oszukuje mojego ukochanego i to takie ciężkie jest . Raz się potrafie cieszyć z tego ślubu, ale zaraz przychodzą myśli że nie powinnam się cieszyć że jak coś złego zrobiłam to co wtedy że nie zasługuje na to szczęście... Beznadzieja... Chyba jestem za słaba żeby z tym walczyć. Dziękuje Ci za te słowa z całego serduszka napewno coś mnie podtrzymały . Nie martw się brzuszek zaniedługo napewno Ci urośnie Mi też narazie niewiele widać. Najgorsze jest to że nie dość że mam te cholerne myśli to jeszcze poczucie winy potem że nosze w sobie maleństwo a często płacze i się denerwuje :/ że nie powinnam że ono jest niewinne itp... Ehh. Przed ciążą to przynajmniej coś na uspokojenie mogłam brać a teraz to zostaje mi tylko melisa chyba :)
  9. Szyszaa

    zdrada

    Witaj Kara !! Cieszę się bardzo że napisałaś, u mnie też od kilku dni to po prostu koszmar!! Wstaje rano to nic innego nie robie tylko płacze. Nie umiem się pozbierać, jakoś ostatnio nie potrafię sobie dawać rady z tymi myślami ;( Właśnie to jest tak Kochana tak samo jak piszesz z jednej strony wiem że to choroba, cholerne natręctwo, ale z drugiej strony czuje taki potworny lęk, że czuje się tak jakby to mogło się faktycznie stać, no właśnie- a ja tego nie pamiętam :/ i tłumaczenia sobie że jakby się coś stało to bym pamiętała niewiele naprawde niewiele mi dają a od ostatniego czasu praktycznie nic... Mam ochote zapaść się pod ziemie z tego wszystkiego, teraz ostatnio jeszcze dużo stresów i nerwów przeżywam nie dość że ciąża to w następną sobotę mam ślub a ja zamiast się cieszyć tym wszystkim bez przerwy bym tylko ryczała . Na temat wypowiedzi wcześniej też niebardzo się zgadzam, choć teraz w tym okresie tego napięcia nerwowego i natręctw sama już nic nie wiem odchodzę od zmysłów Wiem tylko tyle że bardzo kocham mojego narzeczonego i tylko Jego pożądam i nikt tak jak on mi się nie podoba... Pozdrawiam ciepło i czekam na odpowiedź:* PS: Kara jak tam brzuszek? :)
  10. Szyszaa

    zdrada

    Ja właśnie chodze do psychoterapeuty ale niestety jest tak ciężko i czuje, że często te wizyty niewiele mi dają... Ostatnio to mam taki ciężki okres że żyć mi się nie chce... a wiem że musze bo bede miała dziecko, czasami martwię się że ten mój płacz i nerwy mogą mu zaszkodzić ale co ja na to poradzę jak ja nie chce się tak czuć nie chce się wiecznie denerwować i bać nie wiem czego;( trudno to powstrzymać Masz rację, ja też jak się wypłacze czuje sie lepiej, niestety nie zawsze na długo. A jak jeszcze pokłóce się z moim narzeczonym to mam takie poczucie winy że to przeze mnie, czuje się taka winna że nie dość że mam te natrętne myśli dotyczące zdrady i tego czy go nie skrzywdziłam w jakiś sposób, to jeszcze się kłócimy i wszystko zwalam na siebie... heh te 3 mają chyba coś do siebie
  11. Szyszaa

    zdrada

    Marciatka a te ataki lęku co masz masz tak nagle i bez przyczyny? Ja mam tez właśnie tak że jak mam nerwowy okres często zaczynam się denerwować temu towarzyszy właśnie lęk a sama nie wiem z jakiego powodu.. glupie... też oprócz tego natrectwa musze robić różne bezsensowne rzeczy zazwyczaj po 3 razy:/ Tak że jakbym ich nie zrobiła zdarzyło by się coś strasznego... Ehh... Z tym przytulaniem do faceta masz racje pomaga jego bliskość i ciepło Choć powiem szczerze bo nie zawsze, w momencie paniki i tych natręctw będąc koło niego blisko czuje się źle, mam wyrzuty sumienia i czuję że nie zasługuje na ciepło i troskliwość jaką mi on daje... A z tymi wszystkimi "problemami" starałaś się porozmawiać z psychologiem? Pozdrawiam
  12. Szyszaa

    zdrada

    Witaj marciatka, dziękuje Ci za słowa otuchy napewno troszke pomogły, wsparłaś mnie na duchu:* Co do rozmowy z narzeczonym o moim problemie zastanawiałam się, bo właściwie moim drugim problemem jest to że ja chce mu to wszystko powiedzieć bo czuje się winna wobec niego bo mam takie natręctwo, że coś złego robie a mu o tym nie mówie... to mnie wykańcza czasami jeszcze bardziej niż samo natręctwo zdrady, czuje poczucie winy i wyrzuty sumienia sama nie wiem z jakiego powodu. Właściwie wcześniejsze moje wszystkie natręctwa które miałam, mówiłam jemu, ale często się czułam jakbym stała przed sądem i czekała na "wyrok" straszne uczucie... Co do Twojego problemu, faktycznie jest podobny, bo ja mam tak że już boje się o to co było wcześniej, to co było miesiąc dwa temu moge kontrolować a to co większy czas temu staje się poza zasięgiem i strasznie mnie to męczy... Myślę, że to co Ty masz jest nerwicą natręctw, chociaż nie mam tak identycznie jak Ty. marciatka, A masz tak że w czasie tego natręctwa tego nie pamiętasz co było kiedyś a jak już się ono uspokoi to jest ok czy towarzyszy Ci to cały czas? Trzymaj się i nie poddawaj, jest nam ciężko, ale nie jesteśmy same, pozdrawiam:-)
  13. Szyszaa

    zdrada

    Witam Was dziewczyny ! Nawet nie wiecie jak się ciesze że ktoś tu jeszcze zagląda Męcze się z tym cholerstwem juz dobrych 10 miesięcy raz jest dobrze, raz fatalnie... Kara bardzo Ci współczuję bo wiem co to jest też nieraz myślałam o tym że się tylko usprawiedliwiam i że tak naprawdę kiedyś to zrobiłam, mimo że nic sobie takiego nie przypominałam... Także jestem w ciązy w 4 miesiącu A za miesiąc ślub... Tak bardzo bym chciała się tym wszystkim cieszyć i być szczęśliwa niestety te natrectwa nie zawsze pozwalają na to. i też takie natręctwa mam że to może nie jego dziecko ;( ale jak nie jego to niby kogo... chociaż takie myślenie niewiele mnie uspokaja:( . Jak mam ten zły okres to też boje się sama wychodzić, przechodzić koło jakiś facetów bo zaraz sobie coś ubzduram mimo że pierwszy raz ich widzę na oczy... Strasznie to jest męczące ponieważ wiesz że kochasz tego Jedynego i jego tylko chcesz, a tu przychodza Ci natręctwa że może coś złego zrobiłaś i tego nie pamiętasz... Staram się z tym walczyć, jest troszkę lepiej niż na samym początku gdzie tylko był lęk łzy panika, ale napewno nie jest tak jak bym chciała... Pozdrawiam cieplutko Trzymajcie się :*
  14. Szyszaa

    zdrada

    Też się staram wierzyć, że może być tylko lepiej, choć czasami mam takie lęki że to się bedzie ciagneło przez całe życie, czasem takie stany mam że nie mam ochoty żyć przez te natrectwa a najbardziej przez to jedno, nic mnie nie cieszy, na nic nie mam ochoty tylko płacze... Miałam też nieraz ochote powiedzieć o tym mojemu chłopakowi bo samo to że mam natrectwo zdrady jest dla mnie czyms strasznym, chciałam mu o tym powiedziec czułam się z tym źle, że go oszukuje, że na niego nie zasługuje itp, ale był czas kiedy dochodziłam do wniosku że dam sobie z tym sama rade a nie bede go niepotrzebnie zadręczać, były też takie chwile zazwyczaj w tych najgorszych momentach kiedy tylko był płacz aby powiedziec mu że to po prostu zrobiłam, bo te mysli nie dawały mi spokoju ciągłe analizowanie czegoś, chociaż nie wiem z kim i nie wiem kiedy nie wiem jak że może ktoś mnie.... albo coś mi podał a ja tego nie pamietam, to straszne było
  15. Szyszaa

    zdrada

    Aż kamień spadł mi z serca jak zobaczyłam że ktoś mi odpisał... oli, Bardzo Ci współczuję, myśli te męczą Cię już 2 lata mnie dopiero gdzieś 2 miesiące.... Ja też tak jak Ty boję się wychodzić z domu, może nie tak często jak boje się innych facetów, przechodzić koło nich nie mówiąc już o jakieś rozmowie;/ Boje się ze te myśli beda mnie wtedy jeszcze bardziej meczyć cyc454, wygrałeś z tym? Powiedz jak to zrobiłeś? Ja jak już mam spokojniejszą duszę, mniej się denerwuje mniej mysle a zdarza sie że i wogóle mam nadzieje wtedy ciesze sie ze moze z tym wygralam i juz nie wroci, ale niestety wraca to takie ciezkie powiedziec ze to tylko choroba, owszem pomaga ale nie zawsze a jak już to na jakąs chwile, ale potem tylko wyrzuty sumienia...
  16. Szyszaa

    zdrada

    Witam, widzę że nikt tu nie zagląda, ale i tak postanowiłam napisać. Otóż mam bardzo podobny a właściwie taki sam problem Ucieszyłam sie, jak znalazłam to forum i ten temat, od razu lepiej że nie jestem sama z tym problemem... Obsesyjne mysli na punkcie zdrady pojawiły się ok miesiąc temu, raz są bardziej, raz mniej nasilone, ostatnio nawet lepiej sobie daje z tym radę. Ogólnie chodze do psychoterapeuty, mam wiele innych natręctw ale to nie zawsze pomaga jest bardzo ciężko ;( Najgorsze jest to, że praktycznie non stop analizuje to czy tego kiedykolwiek nie zrobiłam... a własciwie od czasu tej obsesji czy tego nie było.. Kiedy nic mi nie przychodzi do głowy, nic mi się nie przypomina bo przecież właściwie wiem ze tego nigdy nie było, to zaczynam się jeszcze bardziej denerwować że jakby było to co, ze moze tego nie pamietam Staram się jakoś odizolować od tych myśli, zajmując się czymś, mysle ze przeciez jakbym to zrobila to bym pamietala wszystko wiedzialabym o tym to mnie uspokaja ale nie na dlugo, bo pozniej pojawiaja sie mysli ze jestem beznadziejna i sie usprawiedliwiam zreszta bardzo kocham swojego chłopaka i wiem ze nie mogłabym czegoś takiego zrobić z kimś innym, to jest niewyobrażalne Mam nadzieje że ktoś odpowie na moj post pozdrawiam
×