Dziękuje za przyjęcie.Mój problem trwa już prawie miesiąc a właściwie nawet ponad miesiąc.Ciesze sie że moge sie wygadać przynajmniej w taki sposób... no więc zaczęło się od bólu żołądka.Nie mogłam jeść,czułam nudności ale nie wymiotowałam.Na początku myślałam że przejdzie,jednak po kilku dniach męki koleżanka wzięła mnie na pogotowie.Dostałam jakieś leki rozkurczowe i zastrzyk.Poczułam sie lepiej.Zaczęłam nawet pomału jeść,chociaż mimo wszystko ciągle czułam żołądek...Potem było już tylko gorzej...kiedy żołądek ustąpił zaczęłam czuć bóle w klatce piersiowej,pod lewym żebrem,bolała mnie głowa,nogi miałam jak z waty a serce waliło tak że mało mi nie wyskoczyło.Nie mogłam zasnąć,a jak już zasnęłam to często sie w nocy budziłam.Znowu wylądowałam u lekarza.Kolejne leki na żołądek i dalej nic.Usg brzucha mam mieć dopiero 26 listopada ;( Pozatym studiuje w Krośnie i wynajmuje tam mieszkanie a mieszkam za Rzeszowem. Przez 2 lata nie miałam problemów z jazdą autobusem....a teraz jak pomyśle że musze wsiąść i jechać automatycznie jest mi niedobrze,mam nudności.Sama skojarzyłam że to muszą być nerwy bo jak wytłumaczyć fakt że jak jestem na studiach to mam blokade:nie moge jeść,spać, a jak przyjedżam do domu to większość z tych objawów ustępuje?? Wczoraj robiłam badania.Wyniki mam dobre.Lekarka poradziła mi wizyte u psychiatry no ale wiadomo.Musze czekać do 7 grudnia.Nie wiem co sie ze mną dzieje ;( nie radze już sobie:(