Skocz do zawartości
Nerwica.com

maria-elżbieta

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maria-elżbieta

  1. maria-elżbieta

    Witam

    Również witam;) Ja także dołączyłam do grona znerwicowanych dopiero dziś więc nie jesteś sama w tym początkowym poczuciu zagubienia;)
  2. Witam wszystkich serdecznie:) Dziś już 4 dzień zawzięcie walczę z nerwicą natręctw a od dnia dzisiejszego postanowiłam jeszcze bardziej wziąć się w garść w związku z czym zaczynam się odchudzać choć nie będzie to łatwe przy moim zaburzeniu. Bo to jest tak- jak się nie odchudzam to mam wyrzuty sumienia,że wyglądam jak knur a nic z tym n ie robię. Kiedy już wezmę się za siebie zadręczam się o to czy przypadkiem nie zjadłam o kawałek za dużo. A jak już sobie skrajnie wszystkiego odmawiam to męczy mnie to,że nie mogę powstrzymać "łakomych myśli" chociaż tak bardzo bym chciała. Więc jak widzicie, w moim przypadku niezależnie od tego co zrobię,jaką decyzję podejmę to tak czy siak będzie źle. Ale oszacowałam zyski i straty i doszłam do wniosku, że mimo wszystko ucieknę zarówno od młota jak i kowadła odchudzając się. Bo w końcu schudnę upragnione 20 kg (zamierzam zrzucić do wakacji.. a wtedy potraktuję to jako podwójny sukces. Zwyciężę zarówno nadmiar sadełka jak i natrętne myśli:P Od dzisiaj także muszę wziąć się za naukę no i nauczyć się jakoś zarządzać czasem bo znowu zaczynam się zadręczać,że mam multum nauki a od rana nic tylko siedzę przed komputerem. Ale mam solidne wytłumaczenie- otrzymuję wsparcie psychiczne co jest dla mnie teraz bardzo ważne. No i postanowiłam bardziej zadbać o sprawność fizyczną a przy okazji wraz z potem pozbywać się złych myśli:P Tak więc w dni wolne od uczelni będę ćwiczyła aerobic a w dni kiedy wracam ze szkoły jogę Ok, to ja powoli zbieram się w sobie i biorę za robotę. Zaraz papieros ( od jutra rzucam i proszę mi nie mówić,że nie dam rady i odchudzać się i rzucać palenia i walczyć z nerwicą jednocześnie:), później posprzątam bo rodzice jak wrócą będą krzyczeć, następnie prysznic itd no i pouczę się. Później spotkanie z ukochanym no a wieczorkiem do was zajrzę) A wy jaki macie pomysł na dzisiejszy dzień aby trochę poskromić wasze złe myśli;)?? Zeby nie dać im dojść do głosu, zagłuszyć je czymś innym?;> Pozdrawiam!
  3. Ja póki co przeczytałam jedynie tak jakby wstęp tej książki,ale zachęcił mnie do dalszej lektury:) Metoda ta z tego co się zorientowałam nie skupia się na "leczeniu przeszłości" z której często gęsto wywodzą się obecne lęki i obawy,ale zakłada,że każda nasza emocja negatywnie na nas wpływająca( która to chyba w przypadku nerwicy natręctw wywołuje kompulsje) powstaje na podłożu myśli a nawet jej zalążka z którego niejednokrotnie nawet nie zdajemy sobie sprawy. Dzięki tej metodzie pacjent nie skupia się na przeszłości i jej skutkach na teraźniejszość ale na zależności -myśl- emocja- skutek a w szczególności na gorących myślach czyli myślach bezpośrednio wywołujących emocje. Książka pomaga w zidentyfikowaniu tych myśli ,uczy jak je "ujarzmić" i zastąpić innymi. Podzielona jest na rozdziały ale zanim przystąpi się do ich czytania należy zapoznać się z różnymi zaburzeniami psychicznymi ( z jednego kręgu) aby wiedzieć do których treningów należy przystąpić ( bo książka służy do codziennego samodzielnego treningu). Ja np zacznę samoleczenie:P od pozbycia się perfekcjonizmu bo on najbardziej mnie męczy. Później przystąpię do zwalczania obsesji i popracuję nad poczuciem własnej wartości. Do perfekcjonizmu tzn do jego zwalczenia przypisane są rozdziały: -Odkrywanie myśli automatycznych -Zmiana schematów ograniczającego myślenia -Zmiana gorących myśli -Kontrolowanie zmartwień (wyłącznie podpunkt : Eliminowanie rytuałów ochronnych) -Testowanie poglądów podstawowych Podam Ci autorów;) Dr Martha Davis, dr Matthew McKay, Patrick Fanning No i moje GG też Ci podam,gdybyś chciała kiedyś pogadać 100200232 A za moja domniemaną inteligencję serdecznie dziękuję I wzajemnie!
  4. Nawet nie wiesz ile siły mi nieświadomie właśnie dodałaś. Zapewne to tylko chwilowe zjawisko w moim umyśle,ale na początek dobre i to! Ja zmagam się z zaburzeniem ( nie mam zamiaru tego nazywać chorobą ) od przeszło 5 lat ale walczę z nią dopiero 4 dzień, kiedy to znowu w sposób rytualny rozpoczęłam swoje "nowe życie ". od tej chwili wiele razy chciałam wymazać z pamięci sytuacje w których w moim chorym mniemaniu postąpiłam nie tak ,albo za mało się starałam,ale tego nie zrobiłam i jestem z siebie przecholernie dumna bo logika podpowiada,że tak na prawdę nie popełniłam nigdzie żadnego błędu.A źródło chyba znam...nigdy nie byłam wstanie albo nie chciałam podświadomie sprostać wymaganiom mojej mamy, która zawsze chciała bym była idealna. No ale widzisz. U mnie problem polega na tym ,że mimo tego iż mam świadomość źródła to w dalszym ciągu zależy mi na tym ,aby mama była ze mnie dumna i każdego dnia ponoszę porażkę bo zawsze robię coś nie tak ,albo czegoś nie robię, albo po prostu nie jestem taka jaka powinnam być. To wszystko jest takie trudne;( Wiem,że nigdy ale to nigdy w pełni mojej rodzicielki nie zadowolę a mimo to chcę. Nawet na wypisie ze szpitala mam napisane,że zatraciłam wewnętrzne poczucie własnych potrzeb,których nie potrafię zidentyfikować. Znam natomiast potrzeby moje mamy i innych na których mi zależy i identyfikuję się znimi. Ale tak na prawdę one nie są moje. Wypożyczyłam sobie książkę "Jak ujarzmić emocje" w której jest przedstawiona terapia kognitywno- behawioralna z jakiej chcę póki co sama skorzystać. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że samodzielnie sobie nie poradzę. Tak jak to powiedziała moja przyjaciółka : "sama to Ty się możesz wyleczyć z kataru"...
  5. Kwiaśniakowa- z głębi serca stwierdzam,że mi Ciebie również:) Mam nadzieję,że razem starając się jakoś wzajemnie wspierać w trudnych chwilach i sobie pomagać przezwyciężymy tego "wewnętrznego demona". A jak już dostanie w mordę to raz na zawsze się od nas "odpiórka":P A powiedz mi, jak sobie radzisz z tymi natrętnymi myślami? Ja staram się sobie pewne rzeczy logicznie tłumaczyć,ale wiesz, obawiam się, że w ten sposób swojego demona żywię...:/
  6. Kwaśniakowa, nieszczęściem jest to,że nas to "złapało" ale na szczęście nie jesteśmy w tym co się z nami dzieje samotne;) Damy radę, gorzej już być nie może! A przecież,kiedy człowiek jest na dnie, nie boi się już upadku;) Teraz będzie już tylko lepiej!!! Ehhh,staram się być czasami wręcz niepoprawną optymistką... No ale ponoć wiara czyni cuda więc się przekonam co do prawidłowości tego stwierdzenia:P Serdecznie pozdrawiam:)
  7. Kiedy była na terapii w szpitalu ,mieliśmy kilka osób, które miały podobne objawy do Twoich. Nazywaliśmy ich "somatycznymi" Towarzyszyły im nieustannie kołatanie serca i inne z "ciekawych objawów" Jednak jakiekolwiek badania niczego nie wykazały. Dopiero psychiatra wyjaśnił im, że nie umierają a cierpią na nerwicę. To wydawało im się absurdalne, bo przecież nie miały żadnych problemów...jednak stopniowo wychodziło na jaw jak głęboko zakorzeniony był w nich m . in żal ,złość, frustracja i wiele innych negatywnych emocji których nie chceli przyjąć do świadomości. Jednak podświadomość swoje wiedziała i stąd te objawy fizyczne:/
  8. maria-elżbieta

    Dzień dobry:)!!!

    Bardzo cieszę się,że znalazłam to forum. Mój ukochany chłopak oraz przyjaciele-owszem- bardzo starają się mnie wspierać,ale chyba bezskutecznie ponieważ tak na prawdę nie wiedzą jak mogą mi pomóc. Moja przyjaciółka jest teraz na 3 roku psychologii ale nawet ona nie jest wstanie zrozumieć tego, co mnie od środka zżera. A co to tak właściwie jest? Początkowo zdiagnozowano u mnie ( przeszło 5 lat temu) epizod depresyjny i na to byłam leczona. Seronil pomógł mi na jakiś czas,zaczęłam na nowo funkcjonować na wysokich obrotach.Wyrobiłąm sobie nawet na stypendium za wyniki w nauce na studiach. Ale później było gorzej, jeszcze gorzej ,coraz gorzej. Chciałam rzucić studia w cholerę,ale najbliżsi powstrzymali mnie i jedynie załatwiłam sobie dziekankę. Wylądowałam na fotelu u mojego psychiatry cała zapłakana, przeprażona, bezradna. Diagnoza : zaburzenia osobowości- osobowość dysfunkcyjna. Otrzymałam skierowanie do szpitala psychiatrycznego na oddział dzienny leczenia nerwic i zaburzeń osobowości. Zostałam przyjęta. Na odzdziale spędziłam 3 miesiące, tydzień przed końcem zrezygnowałam. Sama nie wiem dlaczego. Na wypisie wyczytałam m,że zdiagnozowano u mnie zaburzenia osobowości- osobowość chwiejną emocjonalnie- typ impulsywny. No i po części się z tym zgadzam, ale w większej części nie, dlatego tu jestem. Teraz biorę xetanor i będę starała się znaleźć innego lekarza bo dłużej w takim stanie psychicznym nie wytrzymam, a mam po co i dla kogo żyć. Jednak te natrętnie pojawiające się myśli, które każą mi się na okrągło za wszystko krytykować są już nie do wytrzymania. Ten pieprzony perfekcjonizm ,przejawiający się w drobiazgach mnie zamęczy na śmierć. Rozumiecie jak to jest zastanawiać się nad tym czy notatka na zajęciach jest zrobiona dobrze i krytykowanie się za pismo? Zadręczanie się o to czasami nawet godzinami? Tak, u mnie to właśnie tak wygląda. Zamęczam się o wszystko, o nie wywiązanie się idealnie z powinności które sama sobie na okrągło, non stop narzucam, o to ,że nie udało mi się zapanować nad myślami , osło0wa wypowiedziane nie w takiej kolejności jak w schemacie. Wszystko u mnie jest jednym wielkim schematem ,z góry ustalonymi powinnościami które muszą być wykonane perfekcyjnie bo jeżeli nie...wówczas dzielę życie na stare i nowe. Poddaję się ,palę za sobą wszystkie mosty. Wyrywam kartki z zeszytu, wyrzucam notatki, kasuję zdjęcia, obżeram się, łamię wszystkie zakazy które wcześniej sobie postawiłam. Staram, się zapomnieć o przeszłości aby w sposób rytualny na następny dzień rozpocząć swoje nowe życie. A wtedy na nowo robię notatki, niby cieszę się życiem ale do momentu kiedy te myśli każące skreślić to co dotychczas robiłam ponieważ było to niedoskonałe, nie zwyciężą;( Mam nadzieję,że tutaj znajdę pomocną dłoń i sama także będę mogła komuś, chociaż w niewielkiej części pomóc:) Miło mi was poznać:)!!!
×