Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamm

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamm

  1. Waleczna napisała: "Odbieram egzystencje jako coś ekstremalnie nieprzyjemnego". I to jest te zdanie które podsumowuje to jak od jakiegoś czasu sie czuję. Normalnie dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenie jak to, strzał w dziesiątkę, mam wreszcie to słowo którego tak długo szukałem i "wymyślałem" sobie inne jego wersje, żeby sam dla siebie jakoś wytłumaczyć ten stan. A stan to bardzo nieprzyjemny, bo odbiera całkowicie każdą, nawet najmniejszą przyjemność wynikającą z życia, a przecież te mamy tylko jedno :) Pozdrawiam.
  2. Właśnie niedawno miałem "przyjemność" przeżyć. Nikomu nie polecam. Człowiek czuje się zaszczuty przez samego siebie, jakby spadał gdzieś w swoje mroczne odmęty, serce wali, ma się te przerażające uczucie "że zaraz oszaleje"...Brak słów po prostu. Nerwica to straszna choroba...
  3. kamm

    Boje sie

    @vasques człowieku no sorry, ale na takie podejście to nie da się patrzeć. Ty się nie bój pobytu w szpitalu, bo tam bankowo nic Ci się nie stanie, ale raczej zacznij mysleć jak dawać sobie radę w "zwykłym" życiu. Piszesz że nie wychodzisz z domu bo boisz sie że ktos zaczepi Cię na ulicy. Niestety potencjalna chuliganka na takie zachowania właśnie liczy, że jak spotka takiego kogoś jak Ty, to wywoła w nim strach i posłuszeństwo i jeszcze ktoś taki im za to podziękuje. To życie, a w nim nie można zawsze patrzeć na siebie jak na potencjalną ofiarę, bo inni to wyczują i boleśnie wykorzystają. Np. ja, oprócz zaburzeń nerwicowych oczywiście, mam posturę anorektyka, obwód bicepsa jak u innych nadgarstek, ale w kasze dmuchać sobie nigdy nie dawałem, z drogi nie schodziłem kiedy nie trzeba (nie można) było, wzrok podniesiony. Nie chcę prawić tu jakichś ulicznych morałów, ale takie są realia. Nie daj się zastraszyć, bo ci "inni" zajeżdzą Cię.
  4. Tak polakita, jestem rencistą (jakkolwiek by to nie zabrzmiało ), emerytem na szczęście jeszcze nie. Kiedyś byłem u dermatologa to właśnie wystarczyła karta wyżej wymienionych, taka zielona. No i JESZCZE nie pracuję, narazie utknąłem w niebycie zawodowym. Pozdrawiam.
  5. Dziękuję dobry Duchu tego forum
  6. Już jestem umówiony na wizytę. Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
  7. Witam, w związku z moją nasilającą się (mam nadzieję że za sprawą nerwicy) DD, a szczególnie depersonalizacją, nie wiem czy dobrze robię że buszuje po necie i dopasowuje swoje objawy do ogólnie przyjetych stanów chorobowych. Wpisałem właśnie "utrata tożsamości", gdyż ostatnio właśnie tak się mniej więcej czuję, to znaczy nie jakbym był kimś innym, ale bardziej jakbym się gdzieś zagubił, czuję się trochę inaczej niż jeszcze kilka miesięcy temu, no i na jednej stronie przeczytałem że w schizofrenii podstawą jest właśnie lęk, że chory wyraźnie go udczuwa itp (http://www.opracowanie.eu/zmiana.htm). No i ja teraz kompletnie zgłupiałem, wpadłem w panikę, cały jestem roztrzęsiony, nie wiem co już mam z sobą zrobić. Teraz na serio boję się że mam schizo, gdyż większośc objawów bardzo pasuje własnie do mojego stanu ducha, zamknąłem się w sobie, DD, nigdy podobnie się nie czułem - jestem przerażony. Zawsze ceniłem swoją odrębność intelektualną, emocjonalną, wrażliwość itd - a teraz się tego boję. Mam wrażenie że obserwuje wszystko i siebie z boku, że nie żyje swoim życiem... Bardzo proszę o jakąś pomoc, rady, bo w realu jestem skazany sam na siebie.... Pozdrawiam.
  8. Coś na zmianę klimatu: Znacie film pod tytułem "Otępienie" (angielski tytuł "Numb"), który opowiada o facecie dotkniętym właśnie DD? Podobno bardzo dobry, przymierzam się do obejrzenia.
  9. Dzięki za odpowiedź linka, a i chodziło mi o psychiatrę. [Dodane po edycji:] Zarejestrowałem się dziś do psychiatry (NFZ). Pani rejestratorka powiedziała żebym razem z dowodem przyniósł także coś tam z ubezpieczenia, jakieś odcinki czy coś. Nie bardzo zajarzyłem o co jej chodzi, w dodatku było też tam kilka innych osób więc szybko uciekłem. Czy ktoś wie o co chodzi z tym ubezpieczeniem, co dokładnie mam przynieść? Chodzi oto że u mnie w domu nikt nie może się o tym dowiedzieć, więc nie mam kogo o to podpytać. [Dodane po edycji:] Czy wystarczy karta emeryta i rencisty?
  10. kamm

    To przez ten kraj?

    Czy zauważyliście jakieś powiązania między swoją nerwicą, emocjonalnością a warunkami socjalno-społecznymi proponowanymi nam przez ten kraj? Od razu uprzedzam że nie jestem jakimś antypolakiem ani niczym i nikim w tym stylu, cenię sobie wielce naszą historię, podziwiam powstańców warszawskich za odwagę i najchętniej żył bym właśnie w tamtych czasach, gdzie słów nie rzucało się na wiatr, człowiek był traktowany z godnością a Polska to była Polska, a nie jak obecnie substytut dawnej ojczyzny bez pomysłu dla swoich obywateli. Czy Wy też czujecie się w tej obecnej przestrzeni życiowej tak klaustrofobicznie? Tzn. upchani od poniedziałku do piątku w większości uwłaczających obowiązkach, które nie sprawiają satysfakcji, czas też u nas działa jakos nam na pohybel, pędzi na złamanie karku a rodzinę aż strach tu zakładać, bo to jednoznaczne z podjęciem kredytu i spłacaniem go przez ileś tam lat, no po prostu mielizna na większości płaszczyzn. Do tego dochodzą "wspaniałe" warunki pogodowe w naszej strefie klimatycznej, tj. troche miesięcy ciepłych, które stopniowo stają się ciepłe coraz mniej, a reszta roku skuta jest wiatrami i zimnem... Przykładem jak to elity mają nas w nosie jest wirus świńskiej grypy, na który państwo zakupiło szczepionek które starczą dla.... 3% społeczeństwa! Dla przykładu Szwajcaria i Niemcy mają 100%, a Wielka Brytania bardzo się martwi jak to będzie, bo u nich straczy "tylko" dla 80% ludności! Wszystko w tym kraju wydaje mi się takie na siłę, na odwal, choćby służba zdrowia, która sprawia wrażenie jakbyśmy byli intruzami, a nie pełnoprawymi obywatelami którzy zasługują na najlepszą z możliwych pomoc kiedy jej potrzebujemy. Znam swój plan życia na przynajmniej kilka miesięcy wprzód, wiem że dziś jak codzień o 17 zobaczę mordkę Macieja Orłosia w Teleexpresie, a wieczorem powita mnie Piotr Kraśko ze swoim wiadomościowym feelingiem prosto z U.S.A. TVP nic nie zaproponuje ciekawego do obejrzenia, bo woli puszcać jakies kino akcji. Przepraszam za tak negatywny tok myślenia (ah ta jesień), ale no jakoś dzisiaj zrobiło mi sie duszno i musiałem to gdzieś z siebie wyrzucić. Lepsze jutro nie nadejdzie chyba za naszego życia, trzeba więc walczyć. Pozdrawiam wszystkich.
  11. Mam pytanie... Jak długo czeka się na wizytę w NFZcie?
  12. Cześć Tomasz. Jako że ja w tym roku skończyłem szkołę średnią ( i również siedziałem raz i to z matematyki ) więc myślę że moge Ci coś poradzić. Podobnie jak u Ciebie miałem bardzo fajną, zaje....tą wręcz klasę, czułem się normalnie akceptowany, lubiany, bez żadnych kompleksów, to również jakoś zawsze mnie ściskało w żołądku gdy wskazówka zegara oscylowała wokół tej "magicznej" liczby 8. Nie mam pojęcia dlaczego tak było, całą drogę do szkoły czułem jakieś zdenerwowanie które stopniowo zmiejszało się wraz z upływem lekcji. Też lubiłem dość często urywać się z nich, na niektórych nieraz siedziałem jak na szpilkach a wychowawca na zajęciach z nim zawsze skupiał sie głównie na mnie, a mimo to teraz czuję jakąś niewypowiedzialną tęskonotę za tymi czasami, za ludźmi których wtedy poznałem, i jak pomyślę sobie że rok temu o tej porze siedziałem w ławce, przygotowywałem się do matury i usilnie wyczekiwałem końca tych "męk", to krew mnie zalewa. Zalewa bo teraz non-stop siedzę w domu, jest szaro, jesień pełną parą, nerwica w natarciu, głupie myśli itd... Plusem szkoły jest na pewno to że daje chociaż te złudzenie uczestniczenia w czymś, bycia w swojej klasowej społeczności, chcesz czy nie chcesz obracasz się i żyjesz wśród ludzi, masz z nimi kontakt. Mimo że żyjemy w porąbanych czasach, najbardziej zaskoczyło mnie to że wokół mnie było tyle osób życzliwych, na prawdę w porządku i na których w większości można liczyć, choć wiadomo że zdarzały się czasem niezłe "kalafiory" Na Twoim miejscu Tomku docenił bym to co mam, skoro piszesz że klasa i nauczyciele są ok, bo późniejsze życie to dopiero jest hardkor. Pozdrawiam !
  13. Ja przez ostatnie kilka tygodni, dość wybiórczo jednak, relaksowałem się metodą Jacobsona - polegającą na napinaniu i rozluźnianiu wybranych części ciała. Nie wiem czy ta metoda działa na DD, bo to głównie zaburzenie psychiki i postrzegania, ale myślę że jest bardzo skuteczna dla nerwicowców których męczą nieoczekiwane "ataki serca" lub inne czysto hipochondryczne dolegliwości. Pity przeze mnie magnez pomaga się skupić, poprawia pracę układu nerwowego, jednak też ma raczej znikomy wpływ na dereale i depersonale, czyli na te najbardziej interesujące (i nienawidzone) nas schorzenia. Dzisiaj miałem dwie nieprzyjemne sytuacje. Razem z dwoma kumplami i bratem oglądaliśmy jakieś śmiechowe filmiki na necie, wszyscy się śmialiśmy (ja się starałem) i miałem dziwne wrażenie jakby to był film że ja ich widzę, każdy z nich wydawał mi się tak określoną osobowością przy mnie, a ja czułem się jak kamera tylko rejestrująca tą scenę. Drugą była sytyacja gdy pokazałem ojcu zdaną maturę (dopiero dziś odebrałem ze szkoły )a ten widząc naszą chichoczącą grupę nie chciał w to uwierzyć, myślał że wydrukowaliśmy to z netu i nabijamy się z niego, i wtedy naprawdę miałem uczucie pomieszania prawdy i fikcji, nie miałem pewności czy ten świat jest prawdziwy itp... A czy Wy też macie przy tym taki spadek apetytu? Bo od jakiegoś czasu w ogóle nie mogę jeść, tylko herbata. Czy to na pewno objawy nerwicy czy może to już....sami wiecie co. Poradzcie coś... @tet Twój avatar jak dla mnie świadczy o sporym poczuciu humoru Pozrawiam Was wszystkich, tj Victorka, tet'a (tet'e?), waleczną i wszystkich innych zaburzonych.
  14. Że co? Przecież to są psychodeliki, które z podświadomości człowieka wywloką takie rzeczy że taki pacjent już nigdy nie dojdzie do siebie. Jeśli mówimy już o narkotykach które potencjalnie mogą być używane w leczeniu przypadłości nerwicowych, to jedyną substancją zakazaną która mogła by zadziałać terapeutycznie jest tylko i wyłącznie MDMA, czyli popularne ecstasy, ale nie takie piguły jakie są w Polsce, bo te to syf pomieszany z amfą, tylko czyste kryształy MDMA - bardzo trudne do zdobycia. Poczytajcie o badaniach dr. Shulgina, które potwierdzają dobry wpływ tego specyfiku na psychikę i relacje z samym sobą. http://pl.wikipedia.org/wiki/3,4-metylenodioksymetamfetamina Człowiek po ecstasy jest otwarty na to co dookoła, euforyczny, łatwiej rozumie siebie i świat, a psychodeliki to tylko kolorowa rzeźnia odurzonego mózgu.
  15. Bardzo dziekuję za odpowiedzi :) Słowo czasami potrafi ogrzać jak dłoń [Dodane po edycji:] @tet Napisz jak tam dzisiejsza wizyta i co powiedział lekarz. Pozdrawiam.
  16. Witam Was wszystkich z ciekawością czytam Wasze posty i nie chcę przeszkadzać w dyskusji, ale chciałbym zapytać "specjalistów" o coś co mnie dręczy. Moją historię opisałem na ogólnym forum o DD, jednak specyfika tego zaburzenia jakby zmieniła swój biegun. W pierwszej fazie tego ustrojstwa męczyła mnie klasyczna derealizacja, której właściwości tutaj chyba opisaywać nie muszę , by potem wygasnąć całkowicie (tak mi się wtedy zdawało, że byłem "czysty") na kilka dni. Czułem się jak dawniej, nawet chciałem opisać swój powrót do zdrowia w dziale "Wyzdrowiałem", ale dobrze że tego nie zrobiłem. Od kilku dni znowu coś mnie prześladuje, jednak teraz objawy bardzo pasują do depersonalizacji. Zaczęło się od spaceru z kumplem, spaceru który jakoś bardzo mnie zdołował. Zaczęło mi się potem kręcić w głowie, pojawiły się natrętne myśli, w tym i egzystencjalne, niepewność co do własnego "ja" i wielki strach przed chorobą psychiczną, którą już raz dziś sobie wmówiłem, że na 100% mam schizo. Mam też takie odczucie co do dziwności własnego ciała, jakbym nie był do końca kompatybilny ze sobą, tzn. myśli sobie a ciało sobie, mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodzi. Ogólnie mam taki bałagan w głowie, a także zauważyłem że straciłem umiejętność "kreowania rzeczywistości" wokół siebie, tj. życia zwykłym zyciem, tak jak każdy, nie wiem co mam ze sobą zrobić ani jak żyć, wszystko dookoła wydaje mi się takie dziwne i obce, a ja sam na czele. Jak sobię przypomnę że jeszcze jakiś czas temu uwielbiałem długie samotne wypady do lasu na parę godzin, albo to że mogłem zachwycić się światem i napisać o tym jakiś wiersz (chociaż nie jestem żadnym poetą), to robi mi się siebie żal i zaczynam się jeszcze bardziej lękać tego co mnie spotkało. Już postanowiłem że pójdę z tym do lekarza, chociaż bardzo się boję tego co może mi on powiedzieć. Najgorzej martwi mnie to że w "realu" wszyscy są zdrowi, normalni, a ja czuję się jak wyjęty ze zdrowia psychicznego, chociaż ilość wpisów na takich forach świadcy zupełnie co innego . Pozdrwiam wszystkich walczących ze sobą i przepraszam za wtargnięcie w dyskusję. Bardzo potrzebne mi jakieś wsparcie.
×