Skocz do zawartości
Nerwica.com

Piorun

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piorun

  1. Wszystko napisałem w dziale powitalnym. Tam opisałem przebieg swojej choroby. http://www.nerwica.com/witam-t17877.html Objawy bardzo różne, od początku choroby zmienialy się. Jako dziecko były natrętne myśli, czynności i lęki, a do tego zmuszało mnie do mówienia rzeczy, których nie chciałem mówić. W wieku 14 lat (czyli wciąż jako dziecko, ale już trochę dojrzalsze) miałem tylko natrętne czynności i myśli. W wieku 20 lat same natrętne myśli, ale to takie hardkorowe !!!! A potem jeszcze doszła do tego paranoja i wiara w niemożliwe absurdalne rzeczy. No i ciągły lęk, życie było jak koszmarny sen. Teraz mam 22 lata i żyję prawie normalnie. Ale mam kolejne nowe objawy - nałóg pornograficzny, jako forma samookaleczania się. Zadręczam się oglądaniem czegoś, co mi zadaje ból psychiczny.
  2. Jest prosty, sprawdzony sposób - chodzić do psychiatry. Nie polecam psychologów, z którymi spotykasz się raz w miesiącu. Mnie to osobiście nic nie dało, bo co mi może pomóc ktoś, kto widzi mnie raz na miesiąc. Polecam natomiast dzienny oddział psychiatryczny. Ja chodziłem na terapię w Egomedica w Częstochowie. Codziennie od rana byłem na terapii. BARDZO POMAGA SPOJRZEĆ W GŁĄB SIEBIE. Jestem święcie przekonany, że był to jeden z czynników, które mi pomogły. Psychiatra i leki (regularnie i dokładnie w podanych dawkach) przede wszystkim. No i praca nad sobą. Na początku choroby, dobrze jest prowadzić dziennik i obserwować postępy, z dnia na dzień, lub z miesiąca na miesiąc, cieszyć się każdym malutkim kroczkiem do przodu. Dobrze jest znaleźć kogoś, z kim można duuuużo rozmawiać, o swoim problemie. Ja mojego przyjaciela zamęczałem 5 godzin dziennie i BARDZO MI TO POMOGŁO ! W pewnym momencie, jak poczuje się człowiek na siłach, dobrze jest znaleźć kogoś bliskiego, jakiegoś partnera. Ja znalazłem dziewczynę i od tego czasu był mega skok do przodu, jeśli chodzi o postępy w leczeniu.
  3. Piorun

    Witam

    Witam serdecznie Opowiem Wam, o swojej chorobie. Otóż od dziecka jestem chory na nerwicę natręctw. Początkowo wyrażało się to, w obsesyjnych zachowaniach, typu machanie głową przy lustrze, albo natrętne zachowania, typu mróganie okiem, tupanie nogą, poruszanie palcem dookoła i inne tego typu drobne czynności. Nieleczona nerwica stawała się coraz gorsza, aż doszło do tego, że zmuszała mnie do mówienia przykrych rzeczy bliskim osobom. Po mału zaczynałem uchodzić za szaleńca. Kiedy miałem już 14 lat, zaczęło się chyba najgorsze. Sięgnąłem po pomoc KLERU. Księża uznali, że jestem "zniewolony przez szatana", jak to określali. Ich "pomoc", wyrażała się w wciskaniu mi kitów, na temat owego zniewolenia, przez "złego ducha" no i na wmawianiu mi, że ciągłe modlitwy przyniosą pomoc. Przynosiły - doraźną. Dopuki siedzialem w kościele, było dobrze. Jak pojawiałem się znowu wśród ludzi - natrętne myśli i zachowania powracały. Co więcej, zacząłem mieć różne natrętne myśli , związane z religią - wizerunki szatana w głowie, pentagramy i inne bzdury. Z czasem dojrzałem do faktu, że nie ma czegoś takiego jak "zniewolenie przez szatana" i że zostałem zrobiony w konia przez bajarzy. Zacząłem się leczyć psychiatrycznie, tak na dobre. I przyniosło efekty. Po roku byłem 100% zdrowy. Choroba powróciła, kiedy miałem 20 lat. Wtedy miałem dużo problemów na studiach, także kolejna grupa młodzieżowa, do której należałem namotała mi w głowie. Nie było już natrętnych czynności - ale uporczywe, cholernie męczące natrętne myśli. W pewnym momencie rzeczywistość zaczęła się rozmywać, rozmydlać i zacząłem wierzyć w na prawdę absurdalne rzeczy, rodem z science fiction. To już nie była tylko nerwica natręctw. To była już nowa sprawa. Ważne jest tutaj, by zaznaczyć, że ŚMIERTELNIE POWAŻNIE TO TRAKTOWAŁEM. Podam przykład - wierzyłem, że władza będzie chciała wprowadzać geny murzynów, do krwioobiegu białych ludzi, żeby stworzyć nowy szczep ludzi. Przerażała mnie ta myśl i bałem się tego. Teraz widzę, że to absurd. Ale wtedy nikt nie był w stanie mi tego przetłumaczyć i odnajdywałem tysiące absurdalnych dowodów na moją paranoję (tak to się nazywa ?), które dla mnie były kluczowymi dowodami. W ogóle to moja choroba od 20 roku życia przebiegała etapami. Najpierw same natrętne myśli, później dopiero to. Oczywiście leczyłem się od samego początku. Przeszedłem przez ostatnie 2 lata bardzo długą i ciężką drogę. Teraz mam 22 lata i jestem prawie zdrowy. Nie mam prawie już natrętnych myśli, a jeśli mam, to szybko potrafię się z nimi uporać. Nie wierzę już w te paranoiczne sprawy (choć czasami mam takie impulsy, że to powraca na dzień lub dwa). Mam dziewczynę, pracuję, uczę się, wróciłem do społeczeństwa. Mam kolegów, przyjaciół. Dobrze mi się układa generalnie. Pozostały jednak nierozwiązane problemy. Moje kompleksy, które przestały się chować za natrętnymi myślami. Mój nałóg opychania się. Natrętne obgryzanie skórek z palców. No i co najgorsze - oglądam pornografię, nałogowo. I to taką pornografię, która mnie brzydzi i mi się nie podoba. Nie jest to nic nielegalnego. Może z czasem odważę się powiedzieć, co tam jest. Z góry zaznaczam, że medycyna nie uznaje tego za zboczenie. I tu pies pogrzebany. Wszyscy mi mówią, że to tylko fetysz. A mnie to ohydnie brzydzi. Uważam, że to zboczenie. Ponieważ dla mnie to jest nienormalne, nie czuję się z tym dobrze. Ta pornografia godzi we wszystko, co dla mnie wartościowe w życiu. To bezczeszczenie wszystkiego, co się dla mnie liczy. To coś jak psychiczne samookaleczanie się. Tego by było na tyle. Pozdrawiam
×