Skocz do zawartości
Nerwica.com

steffi

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia steffi

  1. zauważyłam to, więc w sumie przypuszczam że są to takie gorączkowe majaki, spotęgowane w dodatku nerwicą... myślę, że nie ma się czym przejmować. tzn wiem, że taki sen to później się do końca życia pamięta i to absolutnie nic przyjemnego, ale cóż poradzić. przypomniałam sobie jeszcze, że jak byłam mała to strasznie czasami majaczyłam... nie wiem jak to nazwać, ale jak miałam gorączke i te wymioty budziłam się z tego snu o którym mówiłam, leciałam do ubikacji i kurde zawsze byłam ledwo przytomna, jakby pijana i miałam taką dziwaczną schizę że wszystko jest przeraźliwie twarde(mówie już o syt na jawie.) ale dawno mi to minęło. betty, dokładnie! niekoniecznie to musiało być w sumie lodowisko umnie... po prostu niewiarygodnie gładka powierzchnia i znienacka zaczynała się robić taka powyginana, pomarszczona, po prostu okropność!
  2. kiedyś jak byłam mała miałam podobne sny... tzn zdarzały mi się jak miałam wysoką gorączkę, jak dostałam nerwicy to też przez kilka tygodni zdażało mi się coś takiego. a mianowicie w latach młodości szczenięcej zawsze gdy byłam chora śnił mi się sen że jest jakaś ogoromna istota, taka dziwna obła i ma wielką monstrualną paszczę i chce koniecznie coś zjeść, więc w tym śnie dawałam jej zawsze, nie wiem czemu taką malutką, pyciupeńką zapałeczkę... to było straszne, nie mam pojęcia czemu! ale po tym budziłam się i wymiotowałam... miałam też sen że jeżdzę po lodowisku i na początku ono jest zupełnie gładkie, po prostu najgładsze jakie może być ale nagle zmienia się w coś okropnie szorstkiego... nie wiem, może bałam się tego kontrastu, w każdym razie te sny były dla mnie przerażające. Ostatnio miałam sny, bardzo realistyczne, dotyczące tego co się wokól mnie dzieje, po prostu tak jakby wymyślałam sobie w snie jakieś syt (zazwyczaj wtedy gdy drzemałam) a później się budziłam i musiałam dociekać czy to zdarzyło się naprawdę czy to tylko sen. nie było to jakieś specjalnie koszmarne, nie pamiętam anwet treści tych snow, ale były realistyczne. Njagorsze co przeżyłam to jak na początku nerwicy podczas jednej nocy śniło mi się 4, 5 snów takiej samej treści, z których po prostu nie mogłam się obudzić! śniło mi się np że śpię w moim łózku, budzę się i idę pod pokój moich rodziców, ale nawet nie że idę, że jakby tam płynę i nie mogę dopłynąć... zawsze strasznie chciałam się z tego snu wybudzić, ale żeby to zrobić musiałam wyciągać ręcę i się jakby z tego wyszarpywać brzmi dziwnie ale tak było, na szczęscie już mi przeszło! tylko raz wróciło ale tak pojedynczo jak miałam zapalenie oskrzeli. ale bylo to na tyle dziwaczne że zastanawiałam się czy ine są to czasem jakieś projekcje astralne:P:P:P nigdy jednak nie zdarzały mi się na jawie żadne omamy słuchowe, więc nie wiem co to może być....
  3. kurcze depesonalizacja to chyba najgorsza rzecz w tym wszystkim... po prostu jak mam takie stany, chociaż już na szczęście coraz rzadziej, to nei wiem co z sobą zrobić... kurde przeraża mnie sam fakt mojego istnienia! to jest straszne:/ nie wiem co gdzie jak nie widzę sensu najmniejszego w istnieniu, po prostu jak mam napad depersonalizacji pojawiają się u mnie najgorsze myśli. ostatnio mi się polepszyło, kiedyś ten stan był pernamentny, teraz już tylko od czasu do czasu mi się zdarza bogu dzięki....
  4. ufff dzieki, odrazu mi ulżyło :) kurcze bo mi to mija, są tygodnie kiedy się z tego śmieje... tzn od czasu do czasu odczuwam jakiś niepokój ale nie jest to aż tak dokuczliwe, można wręcz powiedzieć że się przyzwyczaiłam... tylko raz na jakiś czas tzn właśnie w tych momentach przed i w trakcie kobiecej niedyspozyji to powraca i mimo że zdaję sobie sprawę że to nerwica i po prostu nasila się jeszcze bardziej przed okresem to boję się i za każdym razem przeżywam to tak samo jakby była to jakaś nowość... a szczerze mówiąc nawet zanim dostałam nerwicy to miałam zespół napięcia przedmiesiączkowego, więc niby nie dziwota, że teraz też taki mam tylko 10x bardziej dokuczliwy zarówno dla mnie jak i dla otoczenia, ale wiadomo jak to jest... łatwo powiedzieć że wszystko ok, gorzej przestać myśleć negatywnie
  5. jak już kiedyś pisałam mam z lekksza obsesje na punkcie schizofrenii :/. Zastanawiałam się czy to możliwe żeby tak jak w przypadku innych wkręconych chorób czuje się ich objawy, tak w przypadku schizofrenii można sobie wkręcić jakieś urojenia... za każdym razem kiedy się zbliża mi okres czuję okropnle lęki i zaczynam wymyślać sobie różne dziwne sytuacje, np że zaczynam się bać rodziców, że sobie coś wymyślam w stylu - wszyscy są przeciwko mnie i boję się że w końcu w to NA SERIO uwierzę. miewam takie stany że chcę pobiec do psychiatry i zmusić go do leczenia na schizofrenię. po okresie mi to wszystko mija, już się nad tym tak nie zastanawiam, ale boję się, że pewnego razu serio sobie to wkręce. za każdym razem kiedy nachodzi mnie taka schizofreniczna myśl (chyba za dużo naczytałam się o objawach tej choroby ) oblewam się zimnym potem, ale nie dlatego że wierzę w to "urojenie" ale dlatego że już jestem pewna tej schizofrenii... boję się tych myśli. pomocy a i jeszcze pyt do kobiet: czy Wy też tak macie że przed okresem i w trakcie jego trwania czujecie się o wiele gorzej niż zwykle i lęki się Wam nasilają?? Z góry wielkie dzięki za odpowiedzi:) pzdr:)
  6. jeśli chodzi o alk też się bardzo ograniczyłam w jego piciu. na początku wyżej wspomniane piwo już mi "szkodziło". tzn sam fakt że się go napiłam wprawiał mnie w "fazę" a co za tym idzie jakiś nieuzasadniony lęk. bo przecież po paru łykach piwa trudno się upić teraz kiedy jestem na imprezie ograniczam się do jednego czy dwóch piwek/drinów które w sumie trochę rozluźniają i wprawiają w nieco lepszy nastrój ale nie powodują jakiś mega jazd. zresztą nauczyłam się bardzo dobrze bawić i bez tego ogólnie z tak zwanego burzliwego życia jeszcze nastolatka przeżuciłam się na zdrowszy tryb i może to i lepiej... acha i jeszcze dodam: to nie był mój pierwszy raz z trawką... wcześniej paliłam jeszcze 2 razy - za pierwszym razem naprawdę było świetnie, ale niestety za drugim katastrofa bo trafiłam na jakiś lewy hasz, jak się później okazało maczany w eterze:/ za 3 razem to już wiecie jak było. jeszcze chyba gorzej niż za drugim bo nie skończyło się na 1 - 2 dniach kaca czy czegoś w tym stylu...:/ tylko na tej okropnej newricy.
  7. właśnie dziś znowu mi powróciło to okropne uczucie depersonalizacji... nie wiem czy też tak macie, ale miewam momenty, że boję się tego, że jestem, jest to dla mnie strasznie dziwne, w końcu bycie to taka przypadkowość. serio te egzystencjalne myśli mnie paraliżują. a oprócz tego cały czas wkręcam sobie objawy schizofrenii. myślę sobie "co by było jakbym pomyślała, że np wszyscy chcą mnie zabić/ ktoś czyta w moich myślach" czy inne tym podobne urojenia i zaczynam się trząść ze strachu wyobrażając sobie te myśli. czasami wręcz jestem pewna że coś ze mną jest naprawdę nie w porzaądku, że to jest ta cała schizofrenia i że muszę zacząć się leczyć. a po chwili się uspokajam i te myśli wydają mi się mocno przesadzone. więc już sama nie wiem.... dodam - u mnie też zaczęło się ponad 3 miesiące temu:P co najgorsze w dzień 06.06.06
  8. dzieki za odp. moja mama tez miala problemy z nerwica także mam kogoś doświadczonego w rodzinie i jest mi znacząco łatwiej:) czuję w sumie, że to mi przechodzi, piłam ziółka, brałam lekkie leki uspokajające też ziołowe, magnez z wit b6 tak samo. kilka razy byłam u psychologa. mam przepisany pramolan, ale nie chcę go brać, bo wydaje mi się to niepotrzebne. cały czas po prostu czuję się taka jakby rozbita... ale z drugiej strony mam wrażenie, że dzieki tej całej nerwicy udało mi się poznać jakąs wrazliwsza i glebsza czastke mojej osobowosci. co do trawki - już jej na pewno nie zapalę. dla jednych to może być coś naprawdę super, coś wartościowego, ale ja chyba nie należę do tej grupy osób
  9. nie będę zbyt oryginalna... ale chciałam się upewnić, więc z góry sorry za kolejny podobny temat:P a mianowicie od tak około miesięcy dosyć źle się czuję psychicznie. zaczęło się od tego że miałam bardzo nieciekawą przygodę z trawką. tzn latałam w kółko przez 3 godziny, bo byłam pewna ze jak usiądę to stracę oddech, zaczęła mi drętwięć ręka, ogólnie - byłam przekonana że są to ostatnie chwile mojego jakże do tej pory wspaniałego zycia:P bynajmniej nei chciałam się z nim rozstawać, więc moja panika była ogromna następnego dnia w szkole było spoko, miałam lekkiego "kaca", tylko że były chwile kiedy wracał ten dziwny lęk... ogólnie czułam się jakoś tak nieswojo, dziwnie, trochę nierealnie, ale przypisywałam to zmęczeniu... później wsiadłam w tramwaj i się zaczęło. ludzie jakoś wyjątkowo głośno mówili, zaczełam się strasznie bać, miałam wrażenie że wszyscy na mnie patrzą jak na wariatkę, więc szybko wysiadłam i zadzwoniłam po rodziców żeby mnie odebrali. myślałam że mi przejdzie ale niestety... cały dzień kołatanie serca, nie mogłam zasnąć, strasznie się bałam. następnego dnia było jeszcze gorzej, nei dość że to kołatanie to jeszcze wrażenie że zaraz zwariuję. i tak całe 2 tyg. jeszcze naczytałam się o schizofrenii i zaczęłam ją sobie wmawiać. niby teraz jest już ok, nie mam takich fizycznych objawów nerwicy, ale ciągle trzyma mnie to psychicznie. mam szczególnie w nocy straszny natłok myśli, np odtwarzam cały czas sytuacje które zdarzyły się w ciągu dnia, przypominam sobie głosy wszystkich ludzi, a wszystko to wbrew mojej woli... czasami naprawdę martwię się, że to może być ta schizofrenia... tym bardziej że nie mam tych ataków paniki tylko ciągły niepokój i lekką depersonalizację (kiedyś była dla mnie okropnym problemem, ale powoli przechodzi) a przede wszystkim ten natłok myśli, to że ciągle przypominam sobie jakby te głosy ludzi, te sytuacje, cały czas rozmyślam co się ze mną dzieje, biję się z myślami... jest to okropne. czasami jak idę ulicą np słyszę jak inni ludzie rozmawiaja i odrazu wydaje mi sie to dziwne, to że im się przysłuchuje, to jakaś paranoja. byłam u psychologa, mam nawet na jakimś kwicie że nie mam tej schizofrenii, ale wiecie jak to jest:P nie jestem pewna:P więc powiedzcie - to jest nerwica? i naprawdę sorry, wiem że już niezliczoną ilość razy odpowiadaliście innym na te pytania, ale dla mnie to naprawdę ważne żeby się upewnic:)
×