Hej. Przez przypadek tu trafiłam... Mam 18 lat. O tym "czymś" dowiedziałam się niedawno, a od jakiś trzech lat doskwiera mi nerwica i... mam jej dość!
Zaczęło się... w sumie to nie wiem kiedy się zaczęło. Panicznie boję się pająków. Nawet tych najmniejszych. Jak widzę, zabijam, albo uciekam w bezpieczne miejsce.
Jestem w klasie maturalnej i tak trochę mi przeszkadzają te natręctwa. Za dużo czasu to zajmuje.
Przed spaniem, zwykle jest to codziennie, chyba z 6 razy muszę iść do toalety, bo wmówiłam sobie, że jak nie pójdę to coś tam się stanie.
Kilkakrotne patrzenie w okna - zwykle jest to 4 razy - bo jak więcej, to się pewna osoba na mnie pogniewa czy coś. Chociaż wiem że ta osoba mnie lubi, darzy mnie sympatią i traktuje normalnie. I co najważniejsze, nie ma powodu, aby gniewać się za cokolwiek!
Kolejna rzecz - jazda samochodem - jak spowoduję wypadek to nie będzie to za fajnie - kolejny rytuał to patrzenie się na jeden konkretny dom u mnie w miejscowości... i też powtórka co najmniej 4 razy. Aż się boję wsiadać za kierownicę...
I doskwiera mi bardzo dużo innych przypadłości - zamykanie drzwi --> powroty, z myślą "czy aby na pewno je zamknęłam", wyłączanie gazu w domu, wody, światła --> włączniki i wyłączniki, zamykanie drzwi do pokoju wieczorem i powroty też z rytualnym czterorazowym "wróć!"
Masakra jakaś. Jak z tym walczyć? Nic nikomu nie mówię, zachowuje się zwykle normalnie, bez żadnych przypadłości i nikt nic w sumie nie podejrzewa, a ja się męczę. Nie chcę iść z tym do lekarza. Chciałabym jakoś sama sobie z tym poradzić i nie wiem jak. Liczyć sobie dni bez powtórek? Zająć się czymś konkretnym. Stałam się apatyczna, jak z przysłowiową depresją. Drażnią mnie ludzie w klasie, najchętniej bym ich wysłała na Marsa. Nie potrafię się skupić dłużej nić 45 minut na czymś jednym, bo odrazu dziwne myśli --> "czy aby na pewno nic nie powiedziałam takiego złego, że się ktoś zgniewa, zagniewa, zabije mnie, itd."
Proszę napiszcie, co o tym sądzicie :) Ja się czuje chyba normalna, ale te rytualne powtórki, doprowadzają mnie do szału! I nie wiem jak z tym walczyć...