Jestem Marcin i jestem z Łodzi. Mam spory problem. Mam 23 lata, skończyłem studia i mam problemy z chodzeniem. Chodzę, tylko szybko się męczę, mam po prostu słabe mięśnie. Moim problemem jest brak grupki przyjaciół z którymi widywałbym się co weekend, czuję się że jestem na uboczu grupy. Zapraszają mnie na urodziny, ale żeby spotkać się z nimi w weekend jest problem. To zawsze ja dzwonię jeśli chcę po koleżeńsku pogadać, rzadko się z nimi spotykam, a zaprosić do domu nie mogę bo nie mam swojego pokoju w którym moglibyśmy spokojnie porozmawiać. Jeśli się do nich nie odezwę to oni dopiero jak nie usłyszą mnie przez parę miesięcy. Jeśli ja proponuję wyjście to zazwyczaj mają inne plany. Ja wiem może powinienem poszukać innych, ale boję się że może być tak samo, bo jak poznaję ludzi to z nimi też nie mam takiego kontaktu jakbym chciał. Szukałem w sobie powodu, ale nie jestem osobą zamkniętą, czy z brakiem poczucie humoru, z tym ostatnim to wręcz odwrotnie. Sam boję się wychodzić na imprezy w klubach, bo może mi się coś stać i nie będzie miał mi kto pomóc. Boję się, że przegrywam własne życie. Boje się że jestem nieciekawą osobą, nudną i w ogóle. Co ja mam zrobić? Czy może przesadzam? Miałem czasem myśli, że chciałbym umrzeć, ale nigdy na pewno tego zrobię. Prędzej ucieknę z miasta:) U psychologa byłem, ale nie pomógł mi na tyle, aby ten problem znikł. Lekarz wyciągał ze mnie informacje, ale nie dał mi żadnej konkretnej rady. Z góry dziękuję za pomoc.