Skocz do zawartości
Nerwica.com

błękitnooka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia błękitnooka

  1. Witam. Jestem tu nowa. liczę na zrozumienie i jakieś rady, dlatego piszę tutaj :) Krótko o sobie: Żyję, bo nie jestem na tyle odważna, żeby popełnic samobójstwo. Chodzę do 2. klasy liceum- szkoły, której nie lubię. Zeszłej jesieni się dosyć zmieniłam- zdiagnozowano u mnie wtedy silną depresję, doktor radził pobyt w szpitalu psych. Skończyło się jednak tylko na lekach, które w końcu "pomogły". Miałam też terapię u psychologa. Trochę się rzeczywiscie polepszyło, wiec powiedziałam że jest zupełnie ok- mogłam jakoś żyć. Czułam się jak przed tą chorobą, czyli bez szału, pesymistycznie, ale to normalne w moim przypadku. Jednak, gdy zaczął się nowy rok szkolny powróciły nastroje depresyjne, płacz, pustka, obojętność itp. Nie wiem juz co mam robić, to utrudnia mi zycie - niedługo matura, a ja sie w ogóle nie mogę zmusic do nauki, koncentracji itd., choc wiem, że to jest ważne i na tym mi zależy. Zaczynam myśleć, że ja chcę być chora. Ostatnio byłam u jakiegoś lekarza z mamą i powiedział, że ta zdiagnozowana depresja to może za dużo powiedziane, a ja poczułam sie tym dotknięta do żywego. Chyba zależy mi na tej chorobie , zainteresowaniu i współczuciu rodziny. To obrzydliwe, ale podświadomie zastanawiam się czy to tylko depresja czy może jeszcze coś, chciałabym mieć schizofrenie,bdr, chorobę dwubiegunową itd. Ja po prostu nie chcę się wyleczyć, nie chcę być normalna- taka jak wszyscy inni. Takie wmawianie powoduje, ze czuje sie faktycznie źle i koło sie zamyka. W szkole jest troche inaczej- udaję, uśmiecham się, mam makijaż i ładny strój. O mojej chorobie wiedzą tylko dwie osoby, którym powiedziałam o tym z ironią, gdy byłam pijana. Oczywiscie powiedziałam, że było to rozdmuchane, a ja się czuje dobrze. Wie jeszcze moja przyjaciółka, ale ostatnio nie rozmawiam z nią o tym, męczy mnie to i niepokoji, ze ona o wszystkim wie, chce ją jakoś "zdystansować"; nigdy nie mogłam mieć z kimś tak bliskiej relacji, zawsze zostawiałam sobie choc trochę miejsca, człam się bezpieczniej. Mam zmienną samoocenę- raz uwazam, ze jestem piękna, oryginalna i najlepsza, a nastepnego dnia, ze jestem najgorsza i najbrzydsza. Ciągle gram. Nie tylko w szkole. Dla każdego jestem kim innym. Jestem tą osobą, której ktoś oczekuje- dopasowuje się do tego. Frustracja narasta i mam czasem w domu nagłe wybuchy tłumionej złości i emocji. Wszystko mnie denerwuje, smuci, mam 17 lat i czuję się nad wiek dojrzała (zawsze tak mnie zresztą postrzegano) i mam dosć konroli rodziców, domu. Chciałabym w końcu wyjść i się upic do upadłego, bez konsekwencji u rodziców, tej zależności. Moje życie pełne jest sprzecznosci- marzę o tym, ze by nastal koniec świata lub potrącil mnie samochód, bo na niczym mi zbytnio nie zależy. To przecież nie jest życie. Zdiagnozujcie mnie proszę, co mi dolega czy to depresja, czy coś innego.Pomóżcie :)
×