KrzysztofT:Pozdrawiam Cie,z takim nastawieniem jak Twoje rzeczywiście trudno żyć!Posłuchaj:Trzy tygodnie temu,zmarł mój brat.Myślałem,że świat zwalił mi się na głowę.I co?Musiałem jechać na pogrzeb,być na mszy żałobnej. Mogłem nie jechać,mogłem uciec!Mimo moich lęków,obaw pojechałem i powiem Ci, dobrze zrobiłem.Bałem się bardzo,ze umrę,ze zasłabnę!Musiałem stawić czoła problemom rzeczywistym,nie stworzonym przez moją wyobrażnię.Uważam,ze problemy nerwicowe funduje nam właśnie ona.Trzeba się otworzyć bardziej( na świat zewnętrzny)na ludzi i walczyc!Mimo lęków,mimo ataków paniki.A nagrodą będzie,zmniejszenie dolegliwości.Ja tak robię,na siłę przetrzymuję ataki.Póżniej spotykam się ze znajomymi z "kliniki" i użalamy się nad sobą,póżniej się smiejemy z siebie.I tak żyjemy dalej,bo tak trzeba.Jak tu ktoś napisał:pracować musimy nad sobą.Nikt za nas tego nie odrobi.Zaden terapeuta nie odrobi za nas tego!Także całe życie przed nami,do pracy nad sobą.Im wcześniej to zrozumiemy,tym lepiej.Nikt za nas zycia nie przeżyje,nikt nie mówi,ze będzie łatwo,trzeba przestać tłumaczyc problemy zyciowe,nerwicą.Jestem chory,to nie mogę...........Mogę,wbrew przeciwnosciom.Tyle,pozdrawiam.