Skocz do zawartości
Nerwica.com

pawełpoz

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pawełpoz

  1. No tak, postawić się.. Tylko, że nie wyobrażam sobie potem współpracy z tą panią, kiedy w momencie mojej propozycji zmniejszenia liczby sesji atmosfera zrobiła się między nami "gęsta", ona była bardzo stanowcza i z tego co zasugerowała "albo 4 razy albo zero" Trudno się przed kimś dalej otwierać w takiej sytuacji.. Kiedy nie mam do końca zaufania, bo sama wykazuje się niekonsekwencją (jej urlopy a moja terapia)... Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy..
  2. Chciałem wykasować swój pierwszy post, bo jako "świeżak" wpisałem go w nie ten temat, mianowicie w "psychoterapia działa!".. Nie mogę znaleźć funkcji.. Przepraszam za zamieszanie.
  3. Witam wszystkich, chciałbym podzielić się pewną sprawą związaną z moją terapią. Bardzo chciałbym usłyszeć parę Waszych opinii na temat całej tej sytuacji. Od początku.. Na terapię zdecydowałem się około półtora roku temu. Długi czas cierpiałem na obniżone samopoczucie, często zmagałem się z dołami i pesymistycznym podejściem do życia, ostatecznie pojawiły się ataki lęku (wtedy po ok dwoch miesiącach gdy je dostałem, poszedłem na terapię). Szukałem psychoterapeutów w swoim mieście, aż natknąłem się na moją panią S. Jestem ogólnie zadowolony z terapii. Wprawdzie Pani S. zawsze więcej słucha niż mówi, to chyba dla mnie główny minus. Bywały sesje gdy wysuwała ciekawe wnioski i dawała do myślenia, ale też bywały dni, gdy sam „produkowałem się” przez całą niemal sesję i słyszałem tylko „yhm, więc jest pan smutny”.. Wtedy byłem sfrustrowany, ale nie mam doświadczenia z innymi lekarzami tej profesji, więc nie mam porówania. Żadnych leków mi nie przepisywała nigdy. Mimo wszystko, uważam, że terapia poskutkowała i czuję się coraz lepiej i cieszę się, że zdecydowałem się na ten krok. Ataki lęku zniknęły, eliminuję negatywne emocje, myślę bardziej optymistycznie, układam sobie od nowa życie prywatne ze wspaniałą osobą Pojawiły się na horyzoncie niestety problemy finansowe Obecnie jestem bez pracy. Staram się nie załamywać, choć nigdy za bogato u mnie nie było (o czym psychoterapeutka zawsze wiedziała) i trochę z tego szło na nią zawsze, ale teraz naprawdę sytuacja jest ciężka, a wydatków na życie codzienne też się nazbierało… Nie wiem ile mi zajmie znalezienie nowej pracy. Powiadomiłem moją psychoterapeutkę o mojej sytuacji i poprosiłem o zmniejszenie na okres dwóch mcy liczby spotkań z 4 na 2 spotkania na mc. Usłyszałem stanowczą odpowiedź, że to bezsensu i jej zasady terapii są inne. Zdaję sobie sprawę, że terapia powinna być ciągła i że zapewne przez ten okres postępy będą mniejsze, ale szczerze mówiąc spodziewałem się większego zrozumienia i odpowiedzi w stylu „Proszę pana, nie jestem z takiej decyzji zadowolona, mogą być gorsze wyniki, ale jeśli jest tak ciężko, to na pana odpowiedzialność niech tak będzie” lub coś w tym rodzaju. A ja za każdym swoim argumentem, że nie dam rady teraz pieniężnie, otrzymywałem odpowiedź, że to bezsensu i nic więcej. Gdy zapytałem czy jeśli uprę się na te dwa razy w mcu to czy ona zakończy ze mną terapię, usłyszałem tylko, że mam się zastanowić co jest dla mnie najważniejsze i zobaczyłem wzruszenie ramionami Czyli mam rozumieć, że się skończy Ostatecznie usłyszałem oprócz tych paru poprzednich zdań, że mogę jej oddać pieniądze po jakimś czasie. Absolutnie nie chce się zadłużać. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Tym bardziej, że kiedy moja Pani S. szła w czasie mojej półtorarocznej terapii trzy razy na urlop dwutygodniowy, czyli przez trzy różne mce chodziłem po dwa razy na miesiąc to to nie było bezsensu i nic się takiego nie stało wtedy, a kiedy ja mam problemy finansowe to już jest wszystko fe i niedobrze. Czuję się dziwnie, czuję jakaś dziwną presję, że niby nie dbam o terapię, co jest kompletną nieprawdą, zawsze się starałem, przychodziłem i otwierałem się. Gdyby mi nie zależało to nie chodziłbym taki okres. Myślałem, że po takim okresie chodzenia, mogę liczyć na większe zrozumienie.. Nie chciałbym rezygnować, zależy mi na swoim rozwoju, nie chciałbym (może się boję) zaczynać od nowa u kogoś nowego, ale czuję brak zrozumienia, chyba trochę moje zaufanie do tej Pani podupadło. Piszecie tu często też o metodach terapii, czy zasadach terapii. Ja szczerze mówiąc oprócz tego, że mam przychodzić 4 razy w mcu nie dowiedziałem się w jaki sposób ma się odbywać leczenie, a zdaje mi się, że po analizie i wstępnych konsultacjach Pani lekarz powinna powiadomić mnie nad czym będziemy dokładnie pracować, jak, itp.. Tak naprawdę oprócz zwiększonej ilości spotkań, nie różniły się one od moich „pierwszych” (raz na dwa tyg) konsultacji niczym. Wiem, że oprócz tych minusów są postępy tej terapii, ale zastanawiam się co dalej robić i jak się to ostatecznie skończy, bo czuję się „w kropce” :(
×