Skocz do zawartości
Nerwica.com

snobistyczna_dusza

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia snobistyczna_dusza

  1. Witajcie! Piszę tutaj, aby uzyskać poradę, jakieś słowa otuchy, albowiem nikt nie zrozumie mnie tak, jak wy, ludzie cierpiący na tę samą przypadłość... Obecnie jestem uczennicą liceum ogólnokształcącego. Od sześciu lat borykam się z nerwicą natręctw, której towarzyszy paniczny lęk przed szkołą... Przez cztery lata miałam nauczanie indywidualne w domu.. W tym roku zdecydowałam się na takie samo nauczanie, z tą tylko różnicą, że w pustej klasie, w budynku szkolnym.. Czwartek; to był mój pierwszy dzień... Wstałam bardzo wcześnie, uszykowałam wszystko, porobiłam porządki w plecaku, ubrałam się i czekałam do godziny ósmej.. Mama poszła ze mną, aby dodać mi otuchy.. Ale ja, gdy tylko zobaczyłam budynek szkoły, wraz z roześmianą młodzieżą, poczułam paniczny lęk, tak paniczny, że nie byłam w stanie wejść do środka, uciekłam... Na drugi dzień nawet nie próbowałam wstać, to mnie przytłaczało... Jakoś przeżyłam weekend, oczekując poniedziałku, miałam wielką nadzieję, że tym razem mi się uda.. Rano w niedzielę spakowałam się, uszykowałam ubrania i czekałam.. Czułam, że dam radę, czułam się silna, jak jeszcze nigdy.. Ale kiedy nadeszła noc, nie byłam w stanie zasnąć, mimo szczerych chęci.. Znacznie utrudniał mi to natłok natrętnych myśli, nie mogłam ich przegonić ze swojego umysłu, sprawiały, że dusiłam się od środka, miałam wrażenie, że mój mózg za chwilę eksploduje.. Zasnęłam koło 3 nad ranem, odpowiednio wcześniej nastawiłam sobie budzik.. Ale, gdy nadszedł ten moment; moment wstania z łóżka; dopadła mnie bezlitosna niemoc, zaczęłam się bać.. Wyobraziłam sobie, jak wchodzę do szkoły, jak odczuwam lęk, jak pałętam się po korytarzu, szukając odpowiedniej klasy, jak pozostali uczniowie dziwnie się na mnie patrzą, aż w końcu; jak staję przed znienawidzoną nauczycielką.. To był koszmar.. Mama przestała się do mnie odzywać, nie odbiera moich telefonów, twierdzi, że w szkole jestem już skreślona i nie mam po co do niej wracać.. A ja chciałabym spróbować raz jeszcze; komuś, patrzącemu z boku może się to wydawać łatwe, coś na zasadzie: pstryknę palcami i lęk mnie opuszcza.. Ale wcale tak nie jest.. Czuję się parszywie, naprawdę czuję, że jestem skreślona, tylko dlatego, że się w życiu pogubiłam.. Wiem, że pokpiłam sprawę, bo powinnam chociaż wejść, spróbować, zachowałam się jak nieodpowiedzialna, leniwa małolata, narażając mamę na nieprzyjemności, ale ja po prostu do niczego się nie nadaję.. Co ja mam robić? Czy naprawdę już nie ma dla mnie szansy?
×