Cześć
Mam najprawdopodobniej jakaś nerwicę-depresję. Generalnie nie wiem od czego zacząć zeby to opisać, a nie chce tez pisac wypracowania - żeby komus chciało sie to jednak przeczytać. Dodaję na wstępie, że jestem dziwną dziewczyną.
Pomijając masę problemów, jakie mam sama ze sobą - martwię się zdrowiem mojej mamy. Ona jest pod kontrolą lekarzy i bierze leki przeciwko rozwoju raka. Jednak ja się martwię, ze jej nie będzie za parę miesięcy, lat... strasznie sie o to boje i potrafie godzinami płakać ze strachu w depresji. Ona o tym raczej nie wie, żeby jej nie martwić. Ale mówię, ze bardzo się o nią martwię, żeby wiedziała że ma jakieś oparcie w córce, nie chce jednak by wiedziała jak ryczę i się przejmuję bo nie chce żeby ona płakała....
Nie wiem czy ze mną jest wszystko ok.... ale od ponad roku uzywam kart tarota jak mam jakieś problemy. Wiem, ze to brzmi dziwnie... Wychodzą mi nawet te wróżby czasem. Spełnia się to co tam pisze. Dla przykładu podam, że we wrześniu 2007 gdy na studiach miałam bardzo wredną, straszną kobietę która lubiła dręczyć psychicznie studentów sobą i swoim przedmiotem nauczania...potrafiła uwziąć się na jakiegoś studenta od czasu do czasu i pastwić się. z obawy przed nią postawiłam wróżbę "jak to z nią będzie i czy nie będę miała z nią żadnych zatargów". Wypadła mi najgorsza karta tarota już w 1 rozdaniu - oznacza upadek, klęskę, czasem śmierć. Więc wystraszyłam się i uwazałam na nią cały rok. Okazało się że w Sierpniu następnego roku już babka nie żyła... byłam przerażona spełnieniem się owej wróżby!! Myślalam, ze to ma być moja klęska i że nie zaliczę przedmiotu u niej. Owszem, nie zaliczyłam, ale i tak zmieniałam uczelnię więc mi to wisiało w tamtym momencie. Ale jak dowiedziałam się, że ona zmarła ... wiem, ze to może byc zbieg okoliczności, ze tamta babka mogła przed ten rok nabawić się jakiejś choroby i umarła w wieku 50 lat, ze statystycznie to mogło sie wydarzyć. Ale jest wiele innych przykladów gdy te wróżby tarotowe się spełniały. Może mniej drastyczne ale generalnie miało to sens. Nawet moja rodzinka przyznawała mi racje jak spełniały się poszczególne wróżby!
Ostatnio wzbudził się we mnie lęk gdy wrozylam mamie na przyszly rok i wypadła mi ta karta "upadek, cierpienie, klęska, śmierć". Zaczynam się bać na myśl o tym, modlić.... Czasem czuje się jak w psychozie. Nie wiem czy ja jestem normalna,.... czy mam iść do jakiegoś psychologa/psychiatry....Wiem że nie nalezy ślepo wierzyć w karty, a każda z nich ma inne znaczenie w danej sytuacji, że nie ma jednoznacznej interpretacji jak 2+2=4. Ale mimo tego boje sie o mamę i nie wiem czy to jest wciąż normalne, czy już należy brać na to jakieś proszki...
Z tego co się doczytalam w psychologii to jest to swojego rodzaju "myślenie magiczne", prawda? Ja sie w to chyba kwalifikuje?
Pozdrawiam