Skocz do zawartości
Nerwica.com

all

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez all

  1. Witam pierwszy raz :) Ja też postanowiłem się podzielić moim małym problemem, przyznam, że liczę na jakieś wskazówki od was. Na szczęście nie mam jakiś 'mocniejszych' ataków, ostatnio miałem duszności i uczucie 'zaraz stracę przytomność' gdzieś z miesiąc temu, a wcześniej z 3-4 miesiące temu, więc nie przeszkadza mi to wszystko aż tak bardzo, ale teraz zmienia się trochę w moim życiu i nie chciałbym się żeby to wszystko znów do mnie wróciło (idę na studia zaoczne, a po nowym roku prawdopodobnie zmieniam miejsce zamieszkania). Wszystko zaczęło się od kaca, rok temu na wakacje po imprezie źle się poczułem, ale jak to na kacu, wszystko możliwe, więc poszedłem dalej spać, po dłuższej chwili myślałem, że mi serce wyskoczy z klatki, pewnie było to spowodowane spożyciem dużej ilości redbulli dzień wcześniej. Po wizycie w przychodni i zaaplikowaniu tych tabletek pod język na zbicie ciśnienia (nie pamiętam nazwy) poczułem się lepiej, ale po 2-3 dniach duszności wróciły, kołatanie serca itd, znów do szpitala, EKG, zastrzyk w tyłek i do domu, wszystko ok. Postanowiłem wybrać się do lekarza, zrobiłem sporo badań krwi, wykryto u mnie nadczynność tarczycy, ale lekarz mówił, że to nie od tego, po prostu przestraszyłem się, że umrę i tylko co mi szybciej serce zabiło zaczynałem się stresować. Dostałem bisohexal i sobie brałem najpierw po jednej, później pół, ćwiartkę i teraz od 3 miesięcy w ogóle nie biorę. Nie biorę nic na uspokojenie bo w sumie nie jest mi potrzebne, ale niestety nie raz odczuwam niepokój, nie jest to częste, ale wtedy źle się czuję i podejrzewam, że wizyta na sali wykładowej to nasili (jak kończyłem poprzednie studia to nie byłem jeszcze przed w/w przygodą) tak samo przeprowadzka może na mnie źle wpłynąć. Jeszcze w okolicach grudnia źle się czułem jak miałem z domu wyjść np. do rodziców na obiad czy coś, w sklepie czułem się źle, jak musiałem czekać na poczcie, w urzędzie. To już na szczęście minęło. Plusem tego wszystkiego jest, że rzuciłem palenie dzięki temu i już nie imprezuje co sobotę :) Niestety nadal boję się trochę wyjść i pobiegać/pojeździć na rowerze - wiadomo, że przy wysiłku serce będzie wariować a ja wtedy pewnie się ostro wystraszę, ale trzeba coś zacząć robić bo kondycja już nie ta Co polecacie zrobić? Wybrać się do psychiatry? Mieć przy sobie jakieś tabletki zawsze? Czy może to po jakimś czasie minie, od momentu częstych duszności właściwie nic nie robiłem i jakoś to stopniowo ustępowało, ale do końca chyba mnie nie puści, a chciałbym normalnie żyć w innym mieście.
×