Skocz do zawartości
Nerwica.com

CieńMgły

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CieńMgły

  1. Ja też go skrytykowałam za to zachowanie! Jedyna różnica polega na tym, że ja zrobiłam to konstruktywnie, po to, aby mu pomóc coś dostrzec, a nie dla samej krytyki. Celem tego forum jest użalanie się nad sobą i ewentualnie pomaganie sobie. On prosił, żeby ktoś mu doradził, a nie oceniał go.
  2. Chora sytuacja brzmi lepiej niż chorzy ludzie. Zresztą wszyscy jesteśmy chorzy na umyśle tylko nie wszyscy zdiagnozowani. A w jakąś chorą sytuację KAŻDY może się uwikłać nawet nie wiedząc kiedy.
  3. Ucieczka za granicę przynajmniej na jakiś czas sprawdza się w takich sytuacjach rewelacyjnie. Znam to z autopsji i nie wiem czy jeszcze kiedyś nie będę musiała tego powtarzać... W każdym razie uczyń to jak najprędzej lub uciekaj gdziekolwiek. Trwanie w tym niszczy i Ciebie i ją. Zacznij żyć i pozwól żyć jej. Życzę powodzenia
  4. Hmm... a ty jej powiedziałeś, że jej nie kochasz? czy tylko nie mówiłeś, że kochasz, więc uważasz, że powinna to wywnioskować? Skoro nigdy jej nie kochałeś to jak to sie stało, że u niej zamieszkałeś? Wyjście jest jedno, musisz ją zostawić - im szybciej tym lepiej!!! To jej problem, że ona cię kocha obsesyjnie. A wyrzuty sumienia musisz mieć, bo na miłość boską dałeś jej nadzieje!!!!!!!! Skoro je nie kochałeś to na wstępie miałeś jej powiedzieć, że nic z tego a nie mieszkać z nią :/ Spieprzyłeś sprawę to niech Cię choć sumienie pomęczy. I odejdź jak najszybciej. Takim podejściem, że "ona się tak poświęciła, taka dobra dla mnie jest" krzywdzisz ją jeszcze bardziej. Bo wiadomo, że i tak ją zostawisz i tak, więc im szybciej tym lepiej. Po za tym apropos poprzedniej wypowiedzi - jeśli ona obssesyjnie kocha, to może "inna" nie zrobić na niej wrażenia...
  5. To jest podłe co robisz... A kiedyś ją kochałeś i Ci przeszło? Czy dla mieszkania z nią jesteś? Wiesz przykro być w takim związku... Wiem jak się człowiek czuje z kimś kogo nie kochaSama kiedyś przestałam kochać kogoś po 3 latach związku. Więc jak tylko się upewniłam co do swoich uczuć powiedziałam mu o tym. Postąpiłam fair, a i tak czułam się podle. Powiedz jej prawdę i wyprowadź się natychmiast. Nie tłumacz się, że nie masz gdzie mieszkać. To idź tymczasowo do rodziny/kumpla/noclegowni dla bezdomnych. Albo wyjedź za granicę. Pomyśl jak ty byś się czuł gdyby kobieta którą kochasz była z toba tylko "bo nie ma gdzie mieszkać". To jest wstrętne!
  6. Współczuję.... Ja dzieciństwo miałam szczęśliwe, a potem... mama zmarła jak miałam 14 lat więc wszystkie piękne lata młodości poświęciłam na zajmowanie się domem, młodsza siostrą i tatą, który po śmierci mamy topił smutki w alkoholu. Kiedy inne nastolatki się bawiły to ja wiodłam "dorosłe życie". Teraz, kiedy powinnam być dorosła to nie umiem dorosłą być. :(
  7. A na czym Twój problem polega...? Wiesz od tego jest ta jęczarnia, żeby się poużalać i choć raz nie usłyszeć "zachowujesz się jak dziecko". W końcu wszystkich łączy nas to, że jesteśmy z jakiegoś powodu nieszczęśliwi...
  8. Coś w tym jest co mówisz... Ja np. chciałabym, żeby ktoś mnie wysłuchał, przytulił, zrozumiał. Jak mój mi mówi "mam cię dość jak ty tylko płaczesz", "dorośnij w końcu, nie masz już 13 lat", "użalanie się nad sobą wychodzi ci najlepiej" to to tylko pogarsza mój stan A ja łapię się na tym, że nawet w zeszłym roku w Anglii jak zerwaliśmy ze sobą (wróciliśmy do siebie po 3 miesiącach) to mimo, że sama byłam szczęsliwsza niż jestem teraz... Czasem mam ochotę rzucić to wszystko i wrócić do Anglii... :(
  9. Może jeszcze dodam, że wiem, że niedługo chłopak mnie zostawi jak ja tak dalej będę... czasem sama mam ochotę go zostawić, bo nasz związek nie ma sensu w takiej wersji jak teraz... ;( [Dodane po edycji:] Po części Cię rozumiem...
  10. Nie chcę iść do psychologa... nie potrafię tak sie zwierzać komuś obcemu Chciałabym mieć choć jedną bliską osobę, która wysłucha i zrozumie.... Przyjaciół nie mam, na chłopaka liczyć nie mogę, a mama nie żyje...
  11. Witajcie! Muszę się komuś wyżalić bo zwariuję Na czym polega mój problem? Może zacznę, że mam 25 lat. Ponad pół roku temu wróciliśmy z chłopakiem z UK (on chciał wracać, ja niekoniecznie). Mieszkamy teraz u jego rodziców w małej miejscowości. Nie znam tu nikogo prawie. Mojego nie ma całymi dniami w domu, pracuje od rana do późnej nocy. Gdy wraca nie ma siły ani ochoty ze mną rozmawiać, więc ogląda TV i idzie spać. Ja nie umiem znaleźć pracy. Miałam sezonową na wakacje, teraz znów szukam. Żeby spotkać się z dawnymi znajomymi potrzebuję podróży dwoma autobusami - jak pracowałam nie było na to czasu... Zresztą kontakty z nimi rozluźniły się gdy byłam w UK. Od kilku tygodni jestem w złym stanie. Płaczę niemal bez przerwy, nie mam apetytu, nie umiem zasnąć w nocy do 4 rano... Gdy proponuję znajomym spotkanie wiecznie "nie mają czasu". Zrobiłam się zgorzkniała, wszystkich bym tylko krytykowała. Mój mi mówi, że jak widzi jak wyje, to nie ma ochoty wracać do domu. Nie ma czasu ze mną pogadać. A ja nie mam z kim pogadać. Tęsknię za Anglią, czuję się tak potwornie samotna i nieszczęśliwa. Nie mam na nic siły. Nie potrafię tego nawet opisać. Wszystko leci mi z rąk, nie potrafię kawy w ręce utrzymać, prawie codziennie ją wylewam. Ponadto nie potrafię skupić się na niczym dłużej niż 10 minut. Mam do pisania pracę mgr, ale dosłownie po 10 minutach potrzebuję przerwy - godzinę, dwie. Gdy sprzątam dom potrzebuję na to pół dnia, bo bez przerwy muszę robić przerwy na inne czynności. 10 - 15 minut skupienia na jednej czynności to jest maximum. I nie dotyczy to tylko czynności nieprzyjemnych. Nie potrafię nawet obejrzeć filmu, nawet z serialem mam problem. Horror jakiś Czasem myślę, że jak w moim życiu nic się nie zmieni zrobię sobie krzywdę. Czuję taki potworny ból emocjonalny... Płaczę po kilka godzin każdego dnia. Nie mam siły, co mi jest, jak sobie pomóc, co mam robić? :( przepraszam za ten chaos, ale nie potrafię się nawet skupić na napisaniu tego
×