Skocz do zawartości
Nerwica.com

bezradna?

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia bezradna?

  1. Hej już kiedyś pisałam moją historię: nerwica-l-kowa-nerwica-natr-ctw-pomo-cie-t17226.html potem było o wiele lepiej. Zdawałam w maju maturę i wszystko było dużo łatwiejsze niż mi się wydawało :) Teraz lekarka powiedziała, że czas odstawić asentrę.... strasznie się boję... tym bardziej po sytuacji o jakiej pisałam- jak poprzednio odstawiałam lek. Od kilku dni na prawdę czuję się gorzej budzę się w nocy z lękiem, wali mi serce, czasem czuję się "jakby mnie tu nie było", mam napady lęku. Już na prawdę nie wiem co robić poddać się i zacząć znowu zwiększać dawkę, czy walczyć.... okropnie boję się sytuacji sprzed tych paru lat.... chyba za bardzo się od asentry uzależniłam.. może rzeczywiście będę musiała ją brać do końca życia...
  2. Mój dzisiejszy dzień jest do dupy... boję się jutra... w dodatku męczy mnie kac... ten moralny także..
  3. Ja już nie wiem co mam robić i jak z tym walczć, wiem,że to siedzi w mojej glowie ale nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Wczoraj oczywiście żeby zapomnieć poszłam do knajpy żeby się napić.. dziś kac po alkoholu i kac moralny. Wiem,że to nie jest dobre wyjście... a jutro do szkoły... nie wiem jak dam radę
  4. Dzięki bardzo za słowa wsparcia :) Ja wiem, że to wszytsko leży w mojej głowie i że muszę z tym walczyć ale to nie jest takie proste powoli tracę już nadzieję dlatego, że to tak długo trwa i końca nie widać I właśnie do końca nie wiem skąd się to wzięło. Myślę, że ostatnią przyczyną o jakiej bym pomyślała byłaby presja z czyjejś strony (choć wiem, że może to być podświadome). Rodzice zawsze mnie wspierają, mam z nimi bardzo dobry kontakt, mogę się zwrócić do nich z każdym problemem i nigdy nie mówili mi na temat jakichś oczekiwań wobec mnie, czy też o tym, że powinnam być najlepsza wręcz przeciwnie chwalą mnie, cieszą się, że dobrze się uczę przy małym nakładzie pracy i powtarzają, że są ze mnie dumni.Czasem gdy już przysiadam do nauki przed jakimś większym sprawdzianem to mówią żartując "nie ucz się tyle" i proponują inne zajęcie i bardzo często powtarzają, że uczę się dla samej siebie, że nawet jak będę miała złe oceny to przecież nic się nie stanie.... Nie wiem... Pozdrowionka :))
  5. Więc.... jestem 18latką z pozoru wyglądającą na całkiem normalną osobę. Jednak od 4 klasy szkoły podstawowej (czyli od ok 8 lat) mam bardzo duże problemy ze sobą. Przeszłam przez psychologów, psychiatrów, terapię rodzinną i cały czas biorę leki (asentrę) jednak nikt nigdy w prostu nie powiedziała co mi jest. Czytając wiele artykułów sama domyśliłam się, żę to nerwica... ale najprawdopodobniej nie tylko lękowa ale także natręctw. W dzieciństwie gdy to wszystko się zaczynało miewałam dziwne uczucie. Zawsze płakałam i móiwłam rodzicom, że czuję się tak jakby mnie tu nie było. Miałam wiele lęków począwszy od tego, że wpadnie mi osa do gardła a kończąc na tym, że mogę być w ciąży a więc praktycznie rzeczy absurdalne. Oczywiście teraz z wiekiem problemy są wprost proporcjonalne do wieku. Mam straszne problemy z nawiązywaniem znajomości, zawsze boję się, że ktoś pomyśli sobie o mnie coś złego, myślę samymi czarnymi scenariuszami. Obecnie największym moim problemem jest szkoła. Jest to wręcz nie do wyobrażenia dlatego, że od zawsze mam bardzo dobre oceny, w domu nikt za dużo ode mnie nie wymaga, rodzice twierdzą, że uczę się dla siebie. Nauce w ogóle nie muszę poświęcać dużo czasu bo praktycznie sama wchodzi mi do głowy. Gdy tylko kończą się wakacje jest tragicznie, czuję straszny lęk, że sobie nie poradzę (chociaż wiem, że jest to irracjonalne) ajgorszy kryzys miałam 2 lata temu gdy szłam do liceum, gdy wszystko miało być nowe, miałam straszne napady paniki, płakałam, mówiłam rodzicom, że nie chcę żyć, że nie dam rady, że chce być już stara.... przez moją głowę przemknęło nawet samobójstwo.....(już NIGDY nie będę o nim myślała!!!!! za dużo wyrządziłabym krzywdę najbliższym) oczywiście dawka leków została zwiększona, codzienne wizyty u psychiatry, prychologa, było o mały włos od pójścia do szpitala. Na szczęście udało się. Bardzo wiele pomogli mi też rodzice, zawsze są przy mnie. Teraz okropnie boję się, że ta sytuacja sprzed dwóch lat się powtórzy :( nadchodzi matura i już boję się, że nie dam sobie rady, zaczynają się napady paniki, nie chcę żeby to się powtórzyło Wydaje mi się, że jestem bezradna, że nie wiem co mam w życiu robić. Przezcałe wakacje myślałam, że może powinnam się już uczyć,że nie wiem co robić...... Moim drugim problemem jest najprawdopodobniej nerwica natręctw. Jest to okropnie męczące,,, często już też nie daję sobie rady, nie polaga to u mnie np na częstym myciu rąk czy tak dalej. Mam pewne schematy... zaczyna się to często nasilać gdy zaczyna się szkoła, wiele rzeczy muszę robić w określonej kolejności, centralnie na środku parapetu musi leżeć kartka ze spisanymi nawet największymi pierdołami. Jakikolwiek wyjazd jest dla mnie problemem bo zaburza "moje schematy". Najgorzej jest ze szkoła.... po 1000 razy muszę sprawdzać czy jestejm spakowana, muszę mieć rzeczy przygotowane dzień wcześniej itd... Jest to na prawdę STRASZNIE męczące. I nie jest tak, żę to przychodzi tylko gdy zaczyna się szkołą, to trwa nieprzerwanie tylko w różnych formach. Od jakiegoś roku zaczęłam palić papierosy nie dla szpanu tylko z myślą, że pomogą mi się uspokoić i tak było... często strasznie boję się, że będę miała raka i zaczynam panikować.. a za chwilę myśląc o szkole czy o czymkolwiek innym sięgam po papierosa zaczynając się stresować nowym problemem. Staram się żebym nikt o tym nie wiedział. Zawsze uchodziłam i uchodzę za "grzeczną dziewczynkę" gdy tylko ktoś dowiaduje się, że palę i czasami piję to nie chce w to wierzyć. Może uważają mnie za totalną kujonkę...? Tym też często się przejmuję.. Strasznie mało osób zna mnie taką- jaką na prawdę jestem. Nie daję się pozanć przez moją nieśmiałość... strasznie mnie hamuje.. nie wiem co robić. Zawarcie znajomości trwa u mnie strasznie długo.... Strasznie chcę żeby wszyscy poznali mnie taką jaką jestem na prawdę a staje się taką dopiero po ok roku bliższej znajomości... Nie jestem teoretycznie z moimi problemami sama. mam kochającą mnie rodzinę, przyjaciółkę. Często czuję, że jestem dla nich balastem, ale wiem, że zawsze będą przy mnie. Nie wiem już co ma o tym wszytskim myśleć. Chciałabym żeby ktoś powiedział co o tym myśli, czy jest to nerwica lękowa i nerwica natręctw czy też może coś innego. Myślę, że musiałam to tu napisać żeby poniekąd sobie ulżyć i otrzymać jakąś radę od osób które może przeżywają coś podobnego. Pisząc tego posta opczywiście chodzą mi po głowie myśli, że ktoś się domyśli kim jestem, że wszyscy będą się ze mnie śmiali, że dowiedzą się kim jestem, ale już tak mam. Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
×