Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chiara

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Chiara

  1. Witam Świetny temat, więc odświeżam. 1. Lato, godziny przedpołudniowe, wzrastający upał w mieście. Na przystanku tramwajowym stoi kobieta w sweterku na bluzeczce, poci się coraz bardziej. W końcu krzyżuje ręce i ściąga przez głowę: sweterek, bluzeczkę i biustonosz. Ogólny ryk śmiechu ludzi na przystanku, a kobieta pędzi do najbliższej bramy. Widziałam to na własne oczy, śmieję się z tego do dzisiaj chociaż zdarzenie miało miejsce z 10 lat temu. Nie wiem, czy kobieta nie zaczęła leczyć się z nerwicy po tym zdarzeniu. 2. W tramwaju nad siedzącym panem w welurowym kapelusiku na głowie stoi kilka nastolatek rozmawiających i gestykulujących z zapałem. Nagle, jedna z nich z rozmachem strąca panu kapelusik z głowy, kapelusik leci do przodu o dwa siedzenia. Dziewczyny płaczą ze śmiechu, inni zresztą też. Pan ze stoickim spokojem odbiera kapelusik i wkłada go na głowę. Bez słowa, bez mrugnięcia okiem. I to było najśmieszniejsze. To też widziałam osobiście, siedziałam za tym panem. 3. Tłok w autobusie, na stopniach stoi grupka dziewczyn usiłując rozmawiać. Jedna z nich ma przed nosem panią z dużym dekoltem na obfitych piersiach. Nagle coś rozśmiesza dziewczynę, która parska śmiechem i wypluwa wit. C, którą wzięła do ssania na ból gardła tuż przed wejściem do autobusu. Pani otrząsa się i wit C przepada na wieki w głębiach jej dekoltu. Byłam w tej grupie i widziałam strach w oczach koleżanki, która tak nagle pozbyła się witaminki.
  2. Chiara

    [Łódź]

    Dziękuję za powitanie. Na terapię już nie chodzę, nie miałam na niej już o czym rozmawiać, a prywatna terapia przez pół roku raz w tygodniu to jednak spory wydatek. Poza tym terapia nie jest złotym środkiem na nerwicę. Jest tylko narzędziem, które dostajemy do walki z nerwicą i od nas zależy jak je wykorzystamy. Moim zdaniem najważniejsze są nasze wnioski i sposoby jakie sobie wypracujemy do walki z naszą nerwicą. Każdy jest inny i ma swoją własną nerwicę. Moim zdaniem (obym się myliła) nie da się wyleczyć z nerwicy raz na zawsze, to takie swoiste "nosicielstwo" i już zawsze trzeba być czujnym. Momentem przełomowym w mojej terapii było zrozumienie pytania mojej lekarki "do czego potrzebna jest pani nerwica?". Początkowo oburzyłam się i zaprzeczyłam. Nerwica nie jest mi do niczego potrzebna, niszczy moje życie, utrudnia albo i uniemożliwia funkcjonowanie w życiu takie, jakie znałam przed pierwszym atakiem paniki. Jak ona może mi być potrzebna? to bzdura. Potrzebowałam 2 czy 3 miesięcy, żeby zrozumieć o co chodziło w tym pytaniu i żeby uczciwie spojrzeć na siebie. Nerwica wymusza na nas takie analizowanie siebie, jakiego normalny człowiek na co dzień nie robi. Wymusza uczciwość wobec siebie samych i zaakceptowanie tych swoich cech, których nie akceptujemy i nie chcielibyśmy ich nikomu ujawniać. Terapia pomogła mi uwierzyć, że wszystko co mi dolega pochodzi z nerwicy i że nie umrę od tego. Wiem to, ale tylko do pewnego momentu. Czasami, kiedy już nie wyrabiam idę do lekarza, albo na USG, albo robię badania krwi, bo na szczęście wierzę w wyniki badań. [Dodane po edycji:] Jak tomografia wykazała, że nie mam raka w głowie - to go nie mam i olewam (przepraszam za słowo, ale najbardziej pasuje) uciski w głowie, bóle potylicy, szum w uszach. Jak USG wykazało, że w moim brzuchu jest wszystko ok, to jak ręką odjął minęły mi bóle brzucha, itp. Obecnie największym problemem są dla mnie duszności, ale boję się zrobić RTG płuc, bo nie robiłam go z 15 lat a palę papierosy i pewnie mam raka płuc. Pozdrawiam
  3. Wątek mało świeży, ale się wypowiem. To oczywiście moja subiektywna opinia. Nie wierzyłam w homeopatię, śmiałam się z niej tak jak wiele osób powyżej. Oto fakty z mojego życia: 1. Po porodzie morfologia spadła mi z 4.900 na 1.800 i osłabiony organizm zaatakował jakiś wcześniej nie wykryty cichy wirus (czyt. do porodu poszłam zdrowa jak rydz) i nagle byłam nie tylko słaba jak neptek na skutek utraty krwi to i jeszcze kaszląca, kichająca i zasmarkana. Personel szpitalny jakoś tego nie zauważył, rodzina przyniosła mi Oscillococcinum i był to jedyny lek, który brałam. Po 4 dniach mój stan się poprawił, nie wierzę że miała na to wpływ psychika i organizm sam się uleczył. W międzyczasie wreszcie zauważono, że jestem podejrzanie blada i dopiero wtedy odkryto jak dużą miałam utratę krwi. Ale to już inna historia. 2. Moje dziecko miało kolki, na które nic nie pomagało. Noszenie i kołysanie do 5 nad ranem to była codzienność. Przez 3 miesiące wypróbowałam wszystkie dostępne w kraju środki i te niedostępne też, daleka rodzina przysłała z Austrii wodę koperkową, której wtedy u nas jeszcze nie było. Też nie pomogła. Dopiero granulki homeopatyczne, które doradziła mi inna matka z tym samym problemem - kolka przeszła jak ręką odjął. Po 3 miesiącach przestałam je dawać, niestety za wcześnie, kolki wróciły. W sumie moje dziecko brało je do ukończenia 7 m. Niech ktoś powie, że można cokolwiek zasugerować niemowlakowi. 3. W ostrym stanie nerwicy poszłam do homeopaty, bo tonący brzytwy się chwyta. Po 1,5 godz. wywiadu lekarka kazała mi zadzwonić na drugi dzień, bo musiała dobrać lek dla mnie. Dostałam granulki, które podaje się (jak wyczytałam w internecie) osobom wycieńczonym ciężką, przewlekłą chorobą, również po chemioterapii. Przywracają one (podobno) właściwą homeostazę organizmu. Po miesiącu zażywania tych granulek byłam w stanie wyjść z domu i pójść na psychoterapię. A zioła mogłam pić litrami, potem psychiatra mi powiedziała, że Neospasminę pacjenci na psychiatri zażywają w dawkach pół butelki na raz. Nie wiem czy to prawda, osobiście nie widziałam. Nie jestem wielką fanką homeopatii, ale trzy razy w moim życiu to właśnie te kulki pomogły. Pozdrawiam
  4. Chiara

    [Łódź]

    Belt - nic mi nie zrobiłaś, nie wiem czemu tak drążysz. Sama kilka razy pisałaś, że boisz się ludzi z forum, jest to gdzieś na początku tego wątku. Ja się boję Ciebie, przeczytaj swoje posty i postaw się na miejscu osoby, która wchodzi tutaj pierwszy raz chcąc nawiązać kontakt i mając nadzieję na zrozumienie i wsparcie. Mieszkam w Łodzi, a zawsze koszula najbliższa ciału. Jestem ciekawa, czy są tutaj osoby cierpiące na nerwicę lękową i jak sobie z nią radzą, bo na 30 stronach tego wątku nie ma nic na ten temat. A naprawdę warto wymieniać się swoimi doświadczeniami i sposobami na nerwicę, od innych można się wiele nauczyć, a czasami wystarczy dobre słowo i zwykłe "wiem jak się czujesz, mam tak samo". Objawy somatyczne nerwicy potrafią nieźle przerazić, może inni mają na to jakieś skuteczne sposoby. Jest tutaj grupa, która spotyka się ze sobą i może dlatego nie ma nic "na temat" na tym wątku. Pewnie wymieniacie się doświadczeniami na spotkaniach. Ale przecież nie wszyscy się spotykają i taki wątek jest bardzo pomocny. Pozdrawiam
  5. Chiara

    [Łódź]

    Nie wiem jak to interpretować, napisałam że się Ciebie boję. Mam nerwicę i szukam osób z podobnym problemem, bo nikt inny tego nie zrozumie. Nie da się wytłumaczyć komuś, kto tego nie przeżył czym jest atak lęku panicznego. W wychodzeniu z nerwicy niezwykle ważne jest wsparcie otoczenia. Tylko że jeśli nawet najbliższe otoczenie wykazuje szczere chęci w udzieleniu go, nie jest to do końca to samo, co wsparcie ludzi mających ten sam problem. To się sprawdza nie tylko w nerwicy, dlatego właśnie są kluby Amazonek, AA i inne. [Dodane po edycji:] Powiem jeszcze o mojej terapii. Kilka razy prosiłam psychiatrę o leki, ponieważ byłam w takim stanie, że bałam się wyjść z domu i bałam się być w domu. Po terapii czasami byłam w takim stanie, że wychodząc z budynku nie wiedziałam w którą stronę mam iść. Pani doktor powiedziała, że jest przeciwna leczeniu nerwicy lekami antydepresyjnymi w takich przypadkach jak mój, że czasami lepiej jest obserwować siebie i poznać kiedy pojawia się lęk, aby można było go zinterpretować i walczyć z nim. Leki tłumią objawy przeszkadzając dotrzeć do przyczyny. Dostałam receptę na Afobam, który miałam brać w razie ataku paniki. Wykupiłam jedno opakowanie, ale bałam się go brać. Dopiero po jakimś czasie psychiatra mnie przekonała. Wyjaśniła mi fizjologię lęku i działanie tego leku. Po kilku następnych atakach zdecydowałam się wziąć pół tabletki. Przeżyłam szok kiedy po 20 minutach wszystko minęło. Później brałam pół tabletki jeszcze kilka razy, jednak ataki były coraz rzadsze. Z całego wykupionego opakowania zużyłam połowę w ciągu roku. Sama świadomość posiadania tego leku pod ręką daje mi pewne poczucie bezpieczeństwa. Terapia dała mi zrozumienie mojej nerwicy i jej objawów, bo ataki paniki są najgosze, ale objawy somatyczne najuciążliwsze. Ataków nie miewam już od dawna, za to objawy niestety tak. Ciągle towarzyszy mi poczucie śmiertelnej choroby z powodu tych dolegliwości i nie mam pojęcia jak się go pozbyć. Terapia jednak nauczyła mnie z tym żyć tak, żeby nie przeszkadzało mi to nadmiernie w codziennym funkcjonowaniu.
  6. Chiara

    [Łódź]

    Witam wszystkich Jestem u Was pierwszy raz, przeczytałam wszystko i chociaż boję się Belt, jednak piszę, bo na pierwszych stronach powtarzają się pytania o terapię. Postanowiłam podzielić się swoją historią, może komuś pomoże. Nerwicę lękową stwierdzono u mnie 1,5 roku temu, 4 miesiące po pierwszym ataku lęku panicznego. Lekarka pierwszego kontaktu kazała mi iść do psychiatry i ja tak zrobiłam. Zapisałam się na wizytę w tej samej poradni nie mając pojęcia o co w tym chodzi. W trakcie tej wizyty pani doktor psychiatra zrobiła na mnie dobre wrażenie (a może było mi wszystko jedno, zależało mi jedynie na tym, żeby znowu żyć normalnie) i mimo jej niechęci do tematu w końcu wydusiłam z niej, że przyjmuje prywatnie. Odtąd chodziłam do niej na terapię prywatnie - 1xtyg. przez pół roku. Ponieważ widzę, że Wy nie piszecie o swojej chorobie, nie będę również o niej pisała (chociaż to trochę dziwne, bo myślałam, że takie forum jest po to, żeby ludzie mogli się wspierać - a jak to robić jeśli nie wiadomo co komu dolega?) powiem jedynie, że mam typową nerwicę, którą psychiatria nazywa napadami lęku panicznego. Ale głównie chciałam o pani doktor - jest to psychiatra z uprawnieniami do prowadzenia psychoterapii (a nie każdy psychiatra je ma), nie wszystko dokładnie pamiętam, więc piszę ogólnie - należy do jakiegoś stowarzyszenia psychoterapeutów i ma swojego koordynatora, z którym konsultuje prowadzone terapie. Wizyta trwa godzinę i polega na rozmowie. Mnie pomogła o tyle, że daję radę żyć z nerwicą bez leków. Jeśli to Was interesuje (bo okropnie się rozpisałam) napiszę więcej. Pozdrawiam
  7. To ja mam inaczej - ciągłe uczucie ucisku w głowie, takiego ciśnienia, przy tym często zatkane uszy, ból żuchwy. Czy ktoś na dolegliwości ze strony głowy brał Validol? i czy pomagało? Bo czytam na forum, że wiele osób go bierze i nawet bywa skuteczny, tylko czy na objawy ze strony głowy też?
  8. Agaska, ja mam właśnie coś co opisuję jako silny wzrost ciśnienia śródczaszkowego. Możesz opisać dokładniej swoje objawy? i dlaczego piszesz "miewałam"? Minęło Ci to? jak długo trwało? w jaki sposób przeszło? robiłaś coś z tym? To jest chyba najgorszy z możliwych objaw nerwicy, przeszkadza bardzo w życiu.
  9. Marcjanno, ja mam ucisk idący od potylicy do szczęki, uszu i policzków. Do tego pieczenie. Ja też zastanawiam się czy to jakaś choroba, tylko że te bóle, szczególnie za uszami mam od 3 lat, więc gdyby to była choroba....... sama wiesz. Nie mam problemów z zaśnięciem, za to mam kiepską jakość dnia, jak można normalnie funkcjonować kiedy stale czujesz ucisk w głowie i ból kości czaszki?
  10. Marcjanno - no to ja mam takie same objawy, ból głowy z tyłu, tylko mnie boli cała potylica, ból szczęk, policzki mnie pieką chociaż nie jestem czerwona na twarzy, ucisk w głowie - właśnie w potylicy, okropny ból za uszami. No, w ogóle wszystkie moje objawy zwiazane sa z głową. Czy bierzesz Xanax w dzień? czy lekarz dał Ci go tylko na noc? ja nie mam problemów ze snem. W nocy tylko drętwieją mi uszy.
  11. Ciśnienie w uchu? Ja mam prawie stale zatkane uszy i uczucie ciśnienia w głowie. Czytam tutaj, że wiele osób bierze Xanax, czy wy nie boicie się uzależnienia? Jak to jest? Mam te tabletki w domu i chociaż stale źle się czuję, nie mogę normalnie funkcjonować, kiedyś zrobiłam z siebie głupią w pracy jak dostałam ataku paniki - boję się brać leki. Zastanawiam się teraz, czy nie przesadzam. Jak ten Xanax na was działa? czy po nim przechodzą dolegliwości związane z nerwicą? odetkają się uszy i minie to wrażenie ciśnienia w głowie?
  12. Witajcie! Trafiłam tutaj w poszukiwaniu objawów podobnych do moich, żeby uspokoić się, że nie mam śmiertelnej choroby. Jednak, chociaż Wasze objawy są podobne, nikt nie pisze o takich, jakie ja mam. Mam od roku nerwicę lękową, stwierdzoną przez psychiatrę. Nie brałam leków, miałam psychoterapię, było lepiej. Od jakiegoś czasu mam stałe bóle kości czaszki, szczególnie za uszami, okropne pieczenie. W nocy drętwieją mi uszy. Psychiatra stwierdził, że to od zaciskania zębów w nocy. Teraz już bolą mnie skronie, korzenie zębów (mam zdrowe zęby) i części miękkie pod żuchwą. Bolą mnie stawy skroniowo- żuchwowe. Od tego znowu dostaję ataków paniki, boję się choroby. Ma ktoś podobne bóle?
×