Witam wszystkich:)
Nie wiem czy umiesciłam mój post we własciwym miejscu, ale kierowałam sie tym co obecne mnie najbardziej przezaza:/
Czytam to forum od dawna, ale dpoiero dzis zdecydowałam sie cos tu napisac, bo juz sobie nie radze;/
Pierwszy atak nerwicy miałam 5 lat temu, przez rok sie meczyłam,zawroty głowy, hipohondria(miałam chyba wszystkie nowotwory:)), zawroty głowy, ataki paniki, ale dałam rade i przeszło na 4 lata i w maju tego roku wróciło:(
I jest coraz gorzej....tydzien temu dostałam 3 w swoim zyciu atak z depersonalizacja i do tej pory nie moge sie po nim otrzasnąc, bo trwał 3 dni a nie jak poprzednie pare minut, myslałam ze juz nigdy nie przejdzie...
Miałam mysli ze moze zycie to sen itd. wiecie jak to jest:)Myslałam, ze zaraz zawioza mnie do czubków
Biore tylko hydroxyzinum, pomagała zawsze na wszystko ale tym razem sie nie sprawdziła, depersonalizacja trwała nadal tylko ja sie troche uspokoiłam;(
Jestem w takim stanie ze chyba pojde w koncu do psychologa albo psychiatry chociaz od samego poczatku mojej nerwicy miałam załozenie ze poradze sobie z tym sama(zawsez byłam taka uparta i zawsze mi to wychodziło;) ale tym razem chyba sie poddam;/
Prowadze firme, jutro musze odbyc 6-cio godzinna podróż i bardzo sie boje, ze znowu mnie złapie tak daleko od domu....nie wiem co mam robic....przełozyc ten wyjazd czy pojechac na złosc tej cholernej nerwicy i depersonalizacji...
Chciałabym od Was pare rad jak sobie z tym poradzic(najlepiej samemu, bez leków psychotropowych) Wiem ze takie tematy juz były ale w moim obecnym stanie nie mam siły aby tego wszystkiego szukac...
Pomózcie....
Pozdrawiam Was Nerwuski :)
Troche sie rozpisałam, ale nie mam sie komu wygadac:( A męża nie chce juz tym zameczac, wystarczająco duzo mi pomógł w tej walce...