Skocz do zawartości
Nerwica.com

donikad

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez donikad

  1. donikad

    zadajesz pytanie

    Nie. Zdarzyło mi się pisać krótsze teksty, ale książka mnie przerasta. O czym marzysz?
  2. donikad

    zadajesz pytanie

    Czyż nie każde uzależnienie zagraża naszemu zdrowiu? Psychicznemu, lub fizycznemu. Najczęściej jedno i drugie. Uzależniony jestem od nikotyny, alkoholu, narkotyków (politoksykomania), w pewnym stopniu też od internetu i od kilku innych rzeczy, do których nie przynaje się przed samym sobą jeszcze, więc i przed Wami się nie przyznam. Szukasz pomocy wśród innych (nie chodzi mi o internet, tylko o normalne kontakty), czy radzisz sobie sam(a)?
  3. donikad

    Moje nocne boje

    To co chcę napisać trochę odbiega od tego, co dolega przedmówcą. Wydaje mi się jednak, że pasuje to do tego tematu, bo to były też takie moje nocne boje. Jeśli nie, to proszę moderację o przeniesienie, czy skasowanie - wedle uznania. Tekst generalnie napisałem na innym forum w temacie "Twoje demony". Pierwszy przyszedł bardzo dawno. Lat miałem wtedy jakieś środkowe 'naście' i przeżywałem dziecięcą i dziecinną fascynację satanizmem i marihuaną, którą stosowałem zamiennie (lub jednocześnie) z alkoholem. Chociaż to wszystko zaczęło się jeszcze zanim poznałem liść o pięknym kształcie i zapachu, oraz nauki LaVey'a, to właśnie wtedy wszystko się nasiliło i nabrało niemal fizycznych kształtów. Przedtem (praktycznie zawsze od kiedy pamiętam) były to tylko jakieś niejasne przeczucia, dziwne uczucie, że coś czai się w mroku, uczucie czyjejś obecności. Pierwszy raz był tylko jakimś niepokojącym snem, po którym rano czułem się bardzo dziwnie. Kolejne sny były dużo bardziej intensywne i kończyły się pobudkami w środku nocy. Budziłem się zlany potem i nie mogłem zasnąć. Potem jego obecność była silnie odczuwalna za każdym razem, gdy zasypiałem (w nocy - przez to przestawiłem się na nocny tryb życia: zasypiałem w środku nocy jak już padałem na twarz, najczęściej odurzony, odsypiałem w dzień). Na początku było to tylko silne uczucie, że w ciemnościach ktoś/coś jest i mnie obserwuje. Potem zdarzało mi się słyszeć jakieś szmery. Potem kroki, szepty i (najgorsze) ciężki oddech tego czegoś. Zdarzyło mi się też kilka razy poczuć, jak to mnie dotyka. Za każdym razem byłem tak sparaliżowany strachem, że nie mogłem się odwrócić i zapalić światła. Czekałem aż sobie pójdzie i wtedy zasypiałem. Zawsze się tego bałem, więc zdawałem sobie sprawę, że jest to w jakiś sposób złe. Przynajmniej złe dla mnie. Już te pierwsze, 'dziecięce' doznania budziły strach, czułem, że to 'coś' chce mi zrobić krzywdę. Pewnego razu jednak doznanie było bardzo intensywne. Były szepty, były kroki, był ten cholerny oddechi było nowe, nieznane uczucie. Poczułem, że 'to' jest złe. Tak całkowicie, nieopisanie złe. Zło w najczystszej postaci. To był DIABEŁ. Następnego dnia wyrzuciłem wszystkie książki, pokasowałem piosenki, usunąłem z głowy wszelkie myśli o satanizmie i okultyzmie. Paliłem jeszcze więcej. I ... minęło. Co paradoksalnie jeszcze bardziej namieszało mi w głowie. Co sprawiło, że zacząłem wieżyć, że to wszystko było prawdziwe, że coś w tym jest. I co sprawiło, że chciałem to poznać. Bałem się jednak wrócić do tego. Stwierdziłem, że lepiej sobie odpuścić. Przez długi czas o tym nie myślałem. Czasem miałem jakieś przeczucia, często czułem deja vu, sporo niepokojących snów. Moje problemy emocjonalne się w tym czasie nasiliły coraz bardziej. Nie radziłem sobie z pokładami agresji, które we mnie tkwiły. Byłem coraz bardziej zamknięty, pojawiły się pierwsze objawy depresji. No i piłem bardzo dużo, potem zacząłem brać. Coraz więcej i więcej. Mój umysł był coraz bardziej zmęczony. Brałem wszystko w ogromnych ilościach i niebezpiecznych miksach. Zainteresowałem się znowu nazwijmy to umownie 'parapsychologią'. Tym razem jednak w innym wydaniu - religie dalekiego wschodu, medytacja, OOBE, LD. Zdarzało mi się (podczas trzeźwych nocy, po medytacji najczęściej), że znowu 'coś' przychodziło do mnie. Ale nie było to już to samo. Te 'wizyty' były dość niepokojące, ale myślałem o tym czymś, jak o jakimś duchu, który nie jest zły, ale też nie jest dobry. Jest po prostu neutralny. Ani zło, ani dobro, równowaga. Lubiłem to nawet na swój sposób. Po pierwsze było to kolejne nietypowe i, w pewien sposób, fascynujące i emocjonujące doświadczenie, których szukanie zajmowało mi tak wiele czasu. I dla których byłem gotów poświęcić swoje zdrowie i życie. Ostatnim etapem obcowania z moimi 'demonami' był okres, gdy naćpany byłem już cały czas. Wtedy poznałem kolejnego 'ducha'. Tym razem widywałem go w różnych sytuacjach. Najmocniej oczywiście naćpany deliriantami, ale również gdy byłem naćpany innymi substancjami, na zjazdach ze stymulantów i (również bardzo mocno) na trzeźwo. Tym razem była to śmierć. Eteryczna, połowicznie tylko fizyczna obecność śmierci. Nie żadna staruszka z kosą, tylko sama jej obecność. Co ciekawe nie budziła we mnie lęku, czy strachu. Może jakiś delikatny niepokój, ale strach nie. Przychodziła bardzo często. Czułem się jakoś nieswojo, ale nie mogę powiedzieć, żeby to jakieś strasznie przykre było, bo było to w jakimś stopniu ciekawe. Jeszcze taka ciekawostka. Napisałem kiedyś w jednym z moich tekstów opisujących ćpanie na blogu, że podczas jakiegoś ze zjazdów czułem dreszcze, które nie były przyjemne (jak te podczasz speedu), tylko nieprzyjemne, jakby 'śmierć dotykała mnie swoimi lodowatymi rękoma'. To porównanie wzięło się właśnie od tego. Byłem przekonany, że przychodzi do mnie śmierć i nawet byłem w stanie określi miejsce, w którym aktualnie 'była'. I czasem, gdy zbliżała się do mnie, czułem jak mnie dotyka. Było to właśnie uczucie lodowatych, bardzo nieprzyjemnych dreszczy. Potem brałem tak dużo i byłem w tak silnej depresji, że nie czułem, nie widziałem, nie słyszałem już nic. Potem przestałem, potem piłem, teraz pewnie troszkę przesadzam z alkoholem i nie biorę już dużo. Demony odeszły i nie wracają. A gdy po deliriantach widzę 'duchy', to już wiem, że to tylko działanie narkotyku połączone z moją chorą wyobraźnią i porytą psychiką. Nie uwierzyłbym już w nie nawet, gdybym zobaczył je na trzeźwo. I mam nadzieję, że już nie zobaczę. Chociaż raz, ostatnio po dużej ilości psychodelików widziałem znowu śmierć. Wizja było bardzo ciekawa i jednocześnie niepokojąca. Ktoś mi nawet przedstawił jej bardzo ciekawą i trafną interpretację. Oczywiście gdy wytrzeźwiałem wiedziałem, że to iluzja. Teraz już wiem, że wszystko to co widziałem i czułem, tak samo jak to co inni widzą i czują, co ma związek ze zjawiskami paranormalnymi, religją i z tym podobnymi ezoterycznymi bzdurami to jedynie chemia mózgu i ludzka podświadomość. Serotonina, dopamina i noradrenalina - 3 piękne hormony dane człowiekowi, dzięki którym może on zobaczyć i poczuć więcej niż inne zwierzęta, które widzą tylko to, co istnieje naprawdę.
  4. Od pewnego czasu zastanawiam się, czy nie pójść do psychologa. Chociaż 'leczyłem' się już wcześniej u psychiatry, bywałem na terapii u psychologa, nawet na terapii grupowej, to mam jakąś blokadę, która sprawia, że odkładam to i pewnie w ogóle nie pójdę. Najbardziej powstrzymuje mnie przekonanie, że w tym momencie jest ze mną lepiej, niż było od wielu lat, a może od zawsze. Od czasu gdy 'odstawiłem' narkotyki, opanowałem się 'trochę' z piciem i 'przeszła' mi depresja (wszystko w cudzysłowiu, bo mimo, że jest nieporównywalnie lepiej, niż kiedyś, to żaden z tych problemów nie zniknął), czuję się dużo lepiej, ale wiem, że ten stan nie będzie już się polepszać. Polepszał się do pewnego momentu. Potem zaczęło mi się znowu pogarszać. Zacząłem znowu brać (mniej, chociaż stopniowo coraz więcej), wpadać w ciągi alkoholowe, no i automatycznie gorzej się czuć psychicznie. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale oscyluje to w znośnych granicach. Mam nadzieję, że poza te granice już nie wyjdzie. Trochę odbiegłem od tematu.
  5. donikad

    donikad

    Uch, przepraszam Cię Klaudus20. Przeczytałem wczoraj wiedział, zamiast powiedział. Miałem wczoraj wysoką gorączkę, to pewnie dlatego. No coż, w takim razie jeszcze Was pomęczę swoją osobą.
  6. donikad

    donikad

    No, cóż. Nie zamierzam się pchać tam, gdzie mnie nie chcą. Skoro nie pasuję, to poszukam sobie innego miejsca. Pozdrawiam w każdym razie.
  7. donikad

    donikad

    Witam. Na forum trafiłem buszując po google, szukając ... sam nie wiem czego. Nazwa forum od razu przykłuła moją uwagę, mimo, że moje problemy są nieco inne. A może wcale nie. W każdym razie największym moim problemem są używki. Chociaż depresja, stany lękowe, psychozy i paranoje również nie są mi obce. Na razie nie wiem jeszcze, czy to miejsce dla mnie i czy tutaj, oraz do Was pasuję, ale pewnie niedługo będę wiedział.
×