Skocz do zawartości
Nerwica.com

prisila

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez prisila

  1. Ja bylam i niestety juz po cermoni i po przemowie do rodzicow dostalam ataku Lezalam ok.2 godzin w szatni i odpoczywalam. Niewiem jak temu zapobiedz ?! Badz silna i nie daj sie!!!!!!!
  2. Kochani ! Ostatnio mialam kilka razy takie objawy: Zaczelam zle widziec na oczy,polowe tego na co patrzalam,potem zaczely mi rece dretwiec i usta,jezyk,potem powoli narastajac bol glowy,wrazliwosc na swiatlo,i uczucie,ze chce mi sie wymiotowac.Bol glowy rzechodzi dopiro po 6 godzinach(najczescuíej jak juz zasne ze zmeczenia bolem) Mialam juz pare razy takie ataki ,ale bez tych problemow z widzeniem i uczuciem,ze chce mi sie wymiotowac. Czy ktos z was tez tak ma? Mial? Zauwazylam ,ze to zwsze przychodzi jak jakis stres mi przejdzie i mysle,ze juz jest wszystko ok. ale myle tez ,ze moze to migren? Juz nie umiem odrozniac ataku od jakis fizycznych boli Dlaczego tak jest? Mam juz dosc,ze nie umiem tego pokonac!
  3. bylo juz w telewizji..telewizji...gazety..jasnowidze,wrozki...dedektyw naprawde wszystko...rece opadaja ( ja wierze,ze wroci...tak mi lepiej zyc z ta swiadomoscia.A co do mojego stanu przyznam,ze od kiedy mam terapie to jest coraz lepiej,sa tez gorsze dni,ale ogolnie trzymam sie. Staram sie kierowac swoja psychika,a nie dac sie jej,aby ona przejela ster. co do tego ostatniego ataku dostalam go na urlopie w na sri lance,zaraz jak dojechalismy do hotelu.Mysle,ze bylo to przez stres zwiazany z lataniem(mam straszny lek przed lataniem) Bylo to 11godzin lotu...mimo,ze dostalam tabletki na spanie nie zasnelam Ale teraz mam to za soba i sie uspokoilam,ale bede i z tym lekiem walczyc...Nie mozemy sie poddawac lekowi,trzeba z nim walczyc! Wierze,ze kazdemu z nas to sie uda jesli tylko zechcemy! Wtedy bedzie i nam lzej i naszym bliskim :) Ja chce naprawde juz stanac porzadnie na nogach.Bardzo zalezy nam z mezem na dziecku za pare lat,to tez jest moj powod by sie wyleczyc...chce zeby moje dziecko mialo zdrowa mamusie :) A narazie zajme sie najpierw "naprawieniem "siebie.Mam wiele blokad i lekow z dziecinstwa,ktorych musze sie pozbyc. Jeszcze raz dziekuje wam za odpowiedzi i zycze powodzenia i POZYTYWNEGO MYSLENIA,ktore jest najwazniejsze i potrafi cuda...
  4. co do tematu mojgo ojca to najgorsze jest to ze po prostu ja nie wiem czy on zyje czy nie...on zaginal...I to jest najgorsze ze nie moge powiedziec czy on zyje czy nie..Jst to dluga historia,ale nie bede jej tu opowiadac...z zaginieciem ojca wiarze sie mnostwo problemow rodzinnych,finansowych,a co najgorsze dla mnie problemy psychiczne...jednego dnia wierze ze on zyje i wroci a drugiego trace nadzieje...mecza mnie sny co sie wydarzylo z nim...jest to naprawde stragedia...jezeli czlowiek umrze to sie o tym wie i czlowiek z czasem sie z tym godzi.Idzie na pogrzeb itp.Ja do konca zcia nie bede wiedziala co sie stalo jesli nie wroci.To tez jak wspomnialam nie tlko to,ze tata zaginal,ale po tym strasznie duzo problemow zaczelo sie pojawiac... nie chcialabym na forum o tym mowic bo to osobiste dla mnie...Co do metody psycholog to duzo mi wytlumaczyla o mojej chorobie pod kontem medycznym...Co zachodzi w organizmie w tym momencie i ze to jest zupelne nie grozne...to juz mni duzo uspokoilo.powidziala mi tez o metodzie,ktora mi tez pomogla tzn.w momencie ataku przylozyc do nosa i buzi plastikowy worek lub siatke i powoli odychac do niej ..wdech i wydech....to mi duzo pomaga. nastepnie zaczelam robic to co najepiej lubie i najlepiej umiem...wtedy moja samoocena podniosla sie...moze to byc np.jezeli ktos kocha tanczc i dobrze to robi to moze sie zapisac na jakies tance...cos by wiedzial ze jest w tyym dobry i inni to docenij i widza.natepnie zaczelam joge uprawiac plus medytacje z muzyka...kupilam ksiazki i dvd aby zaczac od czegos i super pomaga..tam sa tez kursy podniesienia swojej samooceny...pozytywngo myslenia itp...tydz.temu bylismy z mezem na sri lance i tam naprawde sie odprezylam ,duzo medytowalam...co jeszce moge oleciec to reiki...leczenie przez dotyk dlonmi.moja ciocia potrafi to bardzo dobrze i chodze do niej na terapie ...przez ostatnie 7 misiecy atak ojawi sie tylko 1 raz! a wlasnie od tego czasu zaczelam to wszystko robic... pozdrawiam!!!
  5. to pewnie metoda reiki.... [ Dodano: Sro Sie 02, 2006 9:35 pm ] to pewnie mtoda reiki ?!
  6. Dziekuje Wam za odpowiedzi...Napewno macie racje co do tego,ze ja powinnam sama zajac sie mezem,jego problemami..ale wierzcie mi,ze ja tez duzo mu pomagam i martwie sie jezeli cos jest u niego nie tak. Mysle,ze to ma glebsze podloze...1,5 roku temu zaginal moj ojciec,ktory byl dla mnie bardzo wazna osoba! Byl nie tylko ojcem,ale i przyjacielem.Mieszkalam od 11 roku zycia sama z ojcem,bo moi rodzice sie rozwiedli...Maz dobrze zawsze wiedzial,ze on byl dla mnie wazny.Po zaginieciu taty moja nerwica zaczela sie pogarszac...plus moje depresje z ta tragedia zwiazane...Na pocztaku maz byl przy mnie zawsze!!! Lecz teraz zauwazam,ze on juz ma dosc tego.Czasami podczas sprzeczek wygrnie mi cos w stylu"ojca zawsze bedziesz kochac bardziej ode mnie" lub"gdyby ojciec wrocil to bys odeszla do niego" Wiem,ze to go boli,ale spewnoscia gdyby jego to spotkalo to by tak samo sie zachowywal jak ja(nawet mi to powiedzial) ale ja wiem,ze kazdy patrzy na wszystko inaczej i on teraz nie wiem co ja czuje...Chodze na terapie i staram sie podniesc z kolan,choc mam nawroty i upadam spowrotem na kolana Moglabym pisac i pisac,ale to jest dluga historia zyciowa dlaczego jest ze mna tak a nie inaczej.Psycholog pomaga mi bardzo...Mieszkam w Berlinie i mam tutaj naprawde super psycholog i psychiatre. Tutaj lecza bardziej naturalnie niz tabletkami...Np.joga,medytacja...to naprawde dziala! Chce z tego wyjsc!!! Naprawde musze w koncu sie wyleczyc. Zycze Wam tego samego z calego serca,bo wiem co czujecie i co przezywacie...Zycie jest za krotkie zeby je zmarnowac na nasze leki!!!!!
  7. Ja wiem o czym mowisz...mialam podobnie ale z tarczyca i sercem...Myslalm,ze mam raka tarczycy i cos z sercem,bo takie mialam bolesci w tych okolicach...caly czas myslalam,ze umre i ze napewno mam powazna choroba...Postanowilam isc do lekarza i przebadac sie dokladnie..Okazalo sie,ze jestem zdrowa jak ryba..A to tylko moja psychika byla...
  8. Witam ! Mam taki problem jak wszyscy tutaj tzn.NERWICA LEKOWA. Na poczatku nie wiedzialam co to jest i dlaczego mam takie objawy,do czasu gdy nie udalam sie do psychologa...Teraz wiem,ze nie umre,wiem,ze to minie,ze musze powoli oddychac itp. Ale mimo to zawsze na nowo jest to dla mnie strasznie nie przyjemne uczucie.Mysle,ze umieram,nie czuje swojego ciala,mam mrowienie w rekach,jezyk dretwieje itp. ale wroce do tematu...Na poczatku moj maz bardzo sie przejmowal moimi atakami leku,gdyz sam nie znal takiego czegos.Byl w tym momencie zawsze ze mna i staral sie mnie uspokoic,mowiac,ze to minie i nie umre...Teraz ,gdy juz sie przyzwyczail do moich lekow i wie ze nie umre od tego jest bardzo oschly w stosunku do mnie..Gdy zbliza sie atak to juz robi glupie miny i mowi "ojeju znowu twoj atak" Ja w tym momencie czuje sie strasznie,bo wiem,ze on to lekcewarzy,a ja znow przezywam koszmar i nie mam nikogo kto mnie uspokoi,chwyci za reke... czy wasi bliscy tez juz tak sie przyzwyczaili do atakow,ze to ich wrecz juz denerwuje??? Rozmwialam raz szczerze o tym z mezem i wyznal,ze juz czasem nie ma sil do mnie Ze on tylko zyje moimi problemami i ciagle ze mna cos nie tak jest. Ale ja potrzuebuje jego wsparcia...Czy ktos mnie tutaj potrafi zrozumiec???
×