Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emili_95

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Emili_95

  1. no cóż ja chodziłam do psychologa co prawda psycholog szkolny, ale to i tak to samo wykształcenie... Chodziłam tam mniej więcej od października 2008r. do marca/kwietnia 2009r.... Niby pomogło, ale znowu mi wszystko powraca... Dziś znalazłam na internecie właśnie chorobę o nawie nerwica lękowa i niestety mam wszystkie te objawy... Podobno da sięz tym walczyć i da się to wyleczyć... Mam tylko nadzieję, że to nie zrujnuje moich planów na życie... Bo w zakonie trzeba być opanowanym... Nie łatwo jest realizować powołanie do życia zakonnego z tą okropną chorobąi w rodzicie, w której nikt nie chodzi do kościoła i o Bogu boi się rozmawiać... *Na psychiatrach się nie znam... Wiem tylko, że psycholog i pedagog działają mniej więcej tak samo... -Polecam psychologa...
  2. no cóż ja nigdy nie zasłabłam, ale prawdopodobnie cierpię na nerwicę lękową... Mam 14 lat, a chorobę w części zwalczyłam... Wejdź na tą stronę: http://www.psychiczne.choroby.biz/Nerwica+l%C4%99kowa <- tu jest wszystko o tej chorobie... ,,# 1 brak pewności siebie, # 2 oczekiwanie niepowodzeń, # 3 skłonność do przeżywania z niepokojem i napięciem mających nastąpić wydarzeń, # 4 przeczulenie na punkcie opinii innych, # 5 wycofywanie się z kontaktów z otoczeniem" Następujące punkty zwalczyłam: 1, (w części) 4... 5 też, ale nie mam zbyt dużo przyjaciół... *Skoro do kościoła chodziłaś to wiadomo, że jesteś wierząca, ale się po prostu boisz... Wiadomo, że Jezus zawsze powtarzał: ,,Czemu się boisz? Jestem przy Tobie."... Ale to może choroba więc pamiętaj, że Bóg Ci wybaczył... Jeśli boisz się chodzić do kościoła to módl się rano i wieczorem, i kiedy tylko zechcesz... W modlitwie proś Boga o pomoc... Ja nie raz proszę o coś Boga i spełnia się to w bardzo krótkim czasie... Ja odczuwam powołanie do życia zakonnego i uwierz mi realizowanie się w imię Boga łatwe nie jest w mojej rodzicie, bo ani rodzice, ani siostra do kościoła nie chodzą... Ja nawet o pomoc w realizowaniu się proszę Boga... Od stycznia 2009r. czuję powołanie, a od marca/kwietnia 2009r. się realizuję... Wiem, że trochę szybko, ale gdybym tego nie zrobiła to nawet wiara by we mnie zagasła... No i co z tego mam? Rodzice i wszyscy, którzy wiedzą o tym traktują to poważnie... Gdy zaczęłam chodzić do kościoła codziennie to rodzice się nabijali ze mnie... A teraz jak idę do kościoła to nic nie powiedzą... MÓWIĘ CI! BÓG CI POMOŻE W CZYM TYLKO CHCESZ NAWET W NAJMNIEJSZYCH SPRAWACH! MUSISZ TYLKO GO POPROSIĆ, BARDZO TEGO CHCIEĆ I WIERZYĆ, ŻE ON CI POMOŻE!
×