no cóż ja nigdy nie zasłabłam, ale prawdopodobnie cierpię na nerwicę lękową... Mam 14 lat, a chorobę w części zwalczyłam... Wejdź na tą stronę: http://www.psychiczne.choroby.biz/Nerwica+l%C4%99kowa <- tu jest wszystko o tej chorobie...
,,# 1 brak pewności siebie,
# 2 oczekiwanie niepowodzeń,
# 3 skłonność do przeżywania z niepokojem i napięciem mających nastąpić wydarzeń,
# 4 przeczulenie na punkcie opinii innych,
# 5 wycofywanie się z kontaktów z otoczeniem"
Następujące punkty zwalczyłam: 1, (w części) 4... 5 też, ale nie mam zbyt dużo przyjaciół...
*Skoro do kościoła chodziłaś to wiadomo, że jesteś wierząca, ale się po prostu boisz... Wiadomo, że Jezus zawsze powtarzał: ,,Czemu się boisz? Jestem przy Tobie."... Ale to może choroba więc pamiętaj, że Bóg Ci wybaczył... Jeśli boisz się chodzić do kościoła to módl się rano i wieczorem, i kiedy tylko zechcesz... W modlitwie proś Boga o pomoc... Ja nie raz proszę o coś Boga i spełnia się to w bardzo krótkim czasie... Ja odczuwam powołanie do życia zakonnego i uwierz mi realizowanie się w imię Boga łatwe nie jest w mojej rodzicie, bo ani rodzice, ani siostra do kościoła nie chodzą... Ja nawet o pomoc w realizowaniu się proszę Boga... Od stycznia 2009r. czuję powołanie, a od marca/kwietnia 2009r. się realizuję... Wiem, że trochę szybko, ale gdybym tego nie zrobiła to nawet wiara by we mnie zagasła... No i co z tego mam? Rodzice i wszyscy, którzy wiedzą o tym traktują to poważnie... Gdy zaczęłam chodzić do kościoła codziennie to rodzice się nabijali ze mnie... A teraz jak idę do kościoła to nic nie powiedzą...
MÓWIĘ CI! BÓG CI POMOŻE W CZYM TYLKO CHCESZ NAWET W NAJMNIEJSZYCH SPRAWACH! MUSISZ TYLKO GO POPROSIĆ, BARDZO TEGO CHCIEĆ I WIERZYĆ, ŻE ON CI POMOŻE!