Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ginka

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ginka

  1. Kwas foliowy i witaminy z grupy B biorę, w różnych dawkach, od jakiś 9 lat. A do tego jeszcze często dochodzi żelazo, bo mam problem z nawracającą anemią. I mimo regularnego przyjmowania zachorowałam na depresję. Myślałam nawet, że moja anemia i ataki depresji się czasowo pokrywają, ale nie zawsze. Bywa, że mam ostry epizod, a morfologię w porządku albo anemię, a psychicznie czuję się całkiem nieźle. Ale i tak sądzę, że kwas foliowy i witaminy B warto przyjmować - nie zaszkodzą (o ile się ich nie przedawkuje), a mogą rzeczywiście pomóc, choćby poprawić działanie antydepresantów :)
  2. Ja się czasami zastanawiam, czy to przypadkiem nie nerwicowcy są tymi "normalnymi". Bo rzeczywiście świat jest wadliwy, my to dostrzegamy, odczuwamy bardziej niż inni i to dlatego niby jesteśmy chorzy. A czy przypadkiem nie jest chorobą poważniejszą nieświadomość tak wielu uszkodzeń i patologii? Może to właśnie "normalni" mają problemy i powinni się leczyć?
  3. Gdy wyzdrowieję... to tak odległe marzenie Ale jeśli kiedyś się uda, to pójdę do restauracji, wyjadę gdzieś sama, zapiszę się na jakikolwiek kurs, zacznę znów czytać nałogowo książki, będę patrzeć w lustro bez niechęci, zetnę włosy, będę odbierać telefony i może w końcu nie będę czuła paniki przez zakochaniem/zaangażowaniem w jakiś związek Podsumowując: będę żyć, a nie egzystować!
  4. Coaxil biorę od miesiąca w dawca 3x1. Jak na razie nie czuję żadnej zmiany, ale też nie mam skutków ubocznych. Co prawda od drugiego tygodnia zaczęłam mieć dużo snów i to bardzo realistycznych, ale nie są to koszmary, więc nie uznaję tego za jakiś efekt negatywny. Staram się być cierpliwa, bo to w końcu łagodny lek i działający długofalowo, choć przyznaję, że powoli tracę nadzieję... Jakieś zmiany miały być widoczne po 2-3 tygodniach, a póki co lęki mają się świetnie, a i depresja raczej nie zbiera się do odejścia. Może muszę jeszcze poczekać? Na razie nie jestem w najcięższym stanie, do początku roku akademickiego zostało jeszcze trochę czasu, więc mogę sobie pozwolić na czekanie. Jeśli za 2 tygodnie się nie poprawi, to będę próbowała zmienić lek.
  5. Ja mam podobny problem, co Sorrow - lęk przed snem. Bezsenność nigdy nie była zbyt uciążliwa (najczęściej wynikała z dużego stresu), natomiast już od dawna mam kłopot z chodzeniem spać. Najczęściej wieczorami się uaktywniam, wszystko wtedy łatwiej przychodzi. I pojawia się też strach, że jeśli pójdę spać, to zbyt wiele stracę. Boję się marnotrawić czas na sen. Dopiero potężne zmęczenie zmusza mnie do zaśnięcia. Zazwyczaj zasypiam między godziną 4 a 6. A rano (czyt. 13 lub 14) mam wyrzuty sumienia, że wstałam tak późno i straciłam już pół dnia. I tak w kółko. Nie potrafię tego przerwać... Poza tym mam strasznie płytki sen i budzi mnie nawet szelest liści za oknem, przez co nie mogę się porządnie wyspać. Potem przez pół dnia chodzę śnięta
  6. Dziękuję za powitania :) Jednym z moich problemów jest właśnie publiczne wypowiadanie się. Mam nadzieję, że moja obecność na forum nie zakończy się tym postem. Pisanie tu będzie dla mnie swego rodzaju terapią
  7. Witam wszystkich Mam 21 lat, studiuję, a przy okazji cierpię na zaburzenia depresyjno-lękowe. Leczę się od niedawna, bo niecałe 2 miesiące, ale na depresję zapadłam już jakieś 5 lat temu. Dopiero dziś o tym wiem, bo wtedy wydawało mi się, że to napady zimowej, wiosennej, letniej, jesiennej melancholii... Z czasem epizody depresyjne się wydłużały i były coraz trudniejsze do zniesienia. To już nie było kilka tygodni złego nastroju, to były całe miesiące poczucia beznadziei, żalu, rozpaczy, pustki... brak siły, żeby wstać z łóżka, ubrać się, wyjść z domu, spotkać z przyjaciółmi... Wykonywanie codziennych czynności stało się wysiłkiem niemal heroicznym. Do tego wszystkiego doszły lęki i napady paniki. Życie przerodziło się w koszmar, z którego nie dało się obudzić. Oczywiście, zdarzają się i lepsze chwile. Bywa, że nawet przez kilka miesięcy potrafię odczuwać radość, nieco przytłumioną i niepełną, ale zawsze. Tym gorsze są nawroty tego depresyjnego paskudztwa. Lęki natomiast nie znikają nawet na chwilę Pewnie rozumiecie, o czym piszę, znacie te uczucia, wiecie, że życie potrafi być piekłem. I dlatego postanowiłam do Was dołączyć. Mam nadzieję, że to właśnie jest miejsce, gdzie będę mogła porozmawiać z ludźmi, którzy wiedzą doskonale, czym jest depresja, którzy nie będę dziwnie na mnie patrzeć i na siłę pocieszać. Czuję się bardzo samotna i choć wiem, że to forum nie rozwiąże moich problemów, to może chociaż przyniesie jakąś ulgę w mojej marnej egzystencji... Jeszcze raz witam wszystkich i pozdrawiam
×