Skocz do zawartości
Nerwica.com

akromski

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez akromski

  1. A ja natomiast dopiero niedawno zauważyłem, że w tym "skurczu karku" jest coś dziwnego. Wcześniej tego w ogóle nie wiązałem z moimi emocjami i nerwicą. Ten skurcz, który przychodzi gdy patrzę ludziom w oczy kojarzy mi się z "uginaniem karku" - jak w jakiejś formie poddaństwa...
  2. Dzięki wam za pocieszenie. Najbardziej wkurza mnie, że jak gdziekolwiek ktoś napisze w internecie o tym, że nie może zdać - zawsze znajdzie się banda pok*wów, która stwierdza, że "najwyraźniej po prostu nie nadaje się na kierowcę". Nie wiem - to chyba u nich jakiś mechanizm obronny, na zasadzie: "skoro zdałem to udowodnię innym, że jestem lepszy dosrywając im na forum". Ech.. :/ Następny egzamin mam o 20, czyli już w nocy w zasadzie. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie to uspokaja :)
  3. Hej! :) To może być odrobinę dziwne co powiem. Presja - a już szczególnie ta wywierana przez rodziców - przybiera mnóstwo różnych oblicz. Nie zawsze musi być wypowiedziana wprost. Bardzo często wynika właśnie z tego, że ktoś jest z nas dumny i uważa, że możemy sobie ze wszystkim poradzić, a my po prostu nie dajemy rady. Ale jak tu przekazać taką wiadomość osobie przekonanej o tym, że jesteśmy nie wiadomo jak doskonali? Więc zaczynamy sami sobie podnosić poprzeczkę. Idziemy w kierunku w jakim uważamy, że ktoś od nas oczekuje, nawet o tym nie wiedząc. Być może rodzice cię wspierają, bo robisz dokładnie to czego oni oczekują. Czy wspierali by cię również gdybyś zaczęła robić coś o co cię nie podejrzewają? Jak zareagowali by na to, że palisz? A przecież jesteś już dorosła - więc teoretycznie to jedna z możliwości jakie daje życie. Moi zareagowali raczej dobrze, ale tak jak ty nie wyobrażałem sobie, że mogę im o tym powiedzieć. (Zresztą tak samo jak ty zacząłem palić bo to mnie uspokajało, a przynajmniej tak mi się wydawało ;P) Choć oczywiście mogę się mylić. Tak czy siak - wydaje mi się, że dobrze byłoby znaleźć sobie terapeutę. Kogoś, kto pomoże ci pomyśleć nad takimi sprawami. Pamiętaj, że nerwica jest przebiegła. Umie się maskować i to jest jedna z jej największych broni. Pozdrawiam :)
  4. Witaj. Zgadzam się z przedpiścą, ale z małym zastrzeżeniem: bądź przy nim, ale nie za wszelką cenę. Nie możesz mu pozwolić się sterroryzować i jeśli agresja wymyka się z pod kontroli nie poświęcaj się, tylko walcz też o siebie. Jeśli tego nie zrobisz istnieje duża szansa, że niedługo trafisz na to forum nie jako dziewczyna nerwicowca, a normalna chora.. Pozdrawiam i życzę ci dużo sił!
  5. Wiesz - najlepiej by było gdyby jednak udało ci się pójść na terapię do psychologa. Pomoże to i tobie (bo będziesz lepiej sobie radzić z przeciwnościami) i twojej mamie (bo w nie będzie musiała robić za twojego terapeutę, a niestety w tej chwili wygląda na to, że tak jest). Pozdrawiam :) i głowa do góry!
  6. Witaj :) To o czym piszesz bardzo przypomina mi moją historię z nerwicą. Ten stan, "jakby mnie nie było" jest mi dobrze znany i to jeden z największych koszmarów, jakie mogę sobie wyobrazić. Moim zdaniem sprawa jest prosta i trudna zarazem. Musisz szukać dalej pomocy u psychologa. Z tego co piszesz ("nauka sama mi wchodzi do głowy", "jestem raczej grzeczna") wymagania wobec ciebie są ogromne, choć sama możesz sobie z tego nie zdawać sprawy. Ale podświadomości się łatwo nie oszuka niestety. Nerwica bardzo często wynika z tego, że otoczenie wywiera na nas presję, której nie potrafimy sprostać. Także szukaj dalej odpowiedniego psychologa - najlepiej na własną rękę, bez pomocy rodziców - bo z kolei oni mogą niejako bombardować twoją terapię. Pocieszę cię, że choć trudno w to uwierzyć (nawet mi samemu czasami) - da się ten stan i lęki opanować. Głowa do góry!
  7. Dziewiąty raz! Dzisiaj po raz dziewiąty oblałem egzamin na prawo jazdy! Nie mam już sił. Każdy z moich instruktorów mówił mi, że powinienem już dawno zdać ten po*ny egzamin, że jeżdżę dobrze i tego typu rzeczy. Na każdym z egzaminów to samo. "Co pan zrobił? Tak dobrze pan jechał i taki głupi błąd..." i potem wypełnienie dokumentów. Same plusy, wszystkie manewry ok, po za tym co akurat oblałem. Większość egzaminów kończę na 5-10 minut przed zdaniem, czyli pod sam koniec. Co robić? Macie jakieś rady? Ja naprawdę jeżdżę dobrze. Nie powoduję zagrożenia. Zwykle po prostu przegapiam jakiś znak, albo nie pamiętam, czy po zielonej strzałce trzeba się zatrzymać przed czy za światłami, tego typu rzeczy. A i to też tylko na egzaminach, bo normalnie jeżdżę ok. Tak jakby mój mózg nie chciał, żebym zdał. Próbowałem magnezu i melisy przed. Baton czekoladowy. Wszystko. Pomóżcie!
  8. A może normalni po prostu nauczyli się akceptować te patologie i uszkodzenia, a my próbujemy z nimi walczyć, mimo, że nie ma szans na wygraną? Może lepiej czasem zaakceptować świat takim jaki jest, a my po prostu tego jeszcze nie potrafimy, bo oczekiwaliśmy czegoś innego, lepszego..?
  9. To też jest dziwne według mnie. Kiedy mam moment "remisji" to uważam, że nerwica jest naprawdę chorobą. Kiedy zaś mam atak to wydaje mi się, czasami, że te lęki są najprawdziwsze na świecie i aż dziwne, że ludzie mogą w ogóle funkcjonować nie dostrzegając ich.
  10. Powodzenia! Ja mam niedługo egzamin praktyczny na prawko (9-ty!) i wciąż nie mogę zdać. Ostatnio jak wsiadłem do samochodu na egzaminie musiałem trzymać łokcie na kolanie kierując, bo tak mi się trzęsły nogi, a nie chciałem, żeby samochód skakał jak kangur. A jeździć uwielbiam i dobija mnie cała ta prawojazdowa problematyka...
  11. A mnie i tak dziwi, że nerwica jakby broni się przed ujawnieniem. U mnie na przykład w wielu wypadkach bywało tak, że po rozmowie z np. kumplem (moim zdaniem również chorym na nerwicę) sam łapałem zwiechę lub atak lęku. Mam takie wrażenie, jakby tak choroba potwornie bała się tego, że mógłbym o niej powiedzieć...
  12. Witam. Moja historia z nerwicą ciągnie się już wiele lat. Ostatnio wróciły mi ataki derealizacji i lęku i tak się zacząłem zastanawiać - dlaczego większość z nas się z tymi lękami tak kryje? Codzienni mijam wielu ludzi - i nikt (!!!) nie wygląda na chorego na nerwicę. Czasem wydaje mi się, że jestem z tą chorobą sam, że tak naprawdę mam ją tylko ja, bo inni ludzie po drugiej stronie kabla od internetu po prostu nie istnieją. Ale z reguły dochodzę do wniosku, że większość tak jak ja po prostu dobrze udaje zdrowych. Co jest z tą naszą chorobą, że jest taka skryta?
×