Skocz do zawartości
Nerwica.com

olorin

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olorin

  1. Witam wszystkich, w zasadzie to nie wiem jak zacząć, zawsze miałem kłopot z wyrażaniem tego co czuję czy myślę. Podejrzewam u siebie nerwicę ale nie mam co do tego 100 % pewności. Wszystko zaczęło się w liceum jakieś 4 temu. Było to w wakacje pomiędzy drugą a pierwszą klasą liceum. Zacząłem odczuwać silne bóle z lewej strony głowy (coś w rodzaju kłucia i ucisku) oraz miałem napady duszności. Po krótkim czasie objawy ustąpiły i znów czułem się normalnie....do czasu. Zaczęło się na nowo w grudniu w nocy, tym razem bez bólów głowy. Dostałem takiego napadu że myślałem tylko chwila dzieli mnie od pożegnania się z tym światem. Zbudziłem się w nocy zlany zimnym potem, nie mogłem złapać oddechu, serce waliło mi jak młot, miałem wysokie tętno, całe ciało zaczęło drżeć, czułem się fatalnie. Rodzice zadzwonili na pogotowie, lekarz który mnie zaczął badać nie stwierdził niczego niepokojącego, mogę powiedzieć, że zanim przyjechała karetka już trochę się uspokoiłem. Dostałem jakieś środki na uspokojenie i zasnąłem. Oczywiście następnego dnia udałem się do swojego lekarza aby poznać przyczynę takiego stanu rzeczy, gdyż lekarz z pogotowia stwierdził że przyczyną może być serce. Zrobiłem, wszystkie zlecone badania, EKG, krew itd. Wszystko było prawie w normie, miałem za wysokie tętno jak na swój wiek. Zalecono mi konsultacje u kardiologa. Tak też zrobiłem. Miła pani doktor, przeprowadziła kolejną serię badań. Wszystko ok. Niepokoiło ją tylko moje podwyższone tętno i to że skarżę się na duszności przy jakiś większym wysiłku. Przepisała tabletki (nie pamiętam nazwy) i kazała abym codziennie monitorował swoje tętno. Po jakimś czasie zacząłem czuć lepiej, pani doktor też niczego niepokojącego nie znalazła. Ulżyło mi, że to nic nic poważnego. Niestety po jakimś czasie znowu zdarzały mi się napady duszności, pojawiał się stan lękowy. Objawy te zwykle po chwili same ustępowały. Skończyłem liceum, poszedłem na studia. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do tego, że czasem robiło mi się niedobrze. Niestety od paru ostatnich dni zacząłem czuć się coraz gorzej, dostałem zgagi, nie miałem ochoty jeść, miałem wrażenie że jestem ciężki, stan ten trwa do dziś. Tydzień temu trafiłem do szpitala. Zaczął boleć mnie brzuch i plecy, kręciło mi się w głowie, ciężko mi było oddychać. Na izbie przyjęć spędziłem całą noc, w tym czasie trafiłem pod kroplówę, zbadało mnie kilku lekarzy, zrobiono badania i generalnie wszystko ok. Lekarz podejrzewał, że to może jakiś wrzód żołądka czy dwunastnicy, przepisał mi polprazol i zlecił badanie endoskopem. Od czasu wyjścia ze szpitala nie mam na nic ochoty, brakuje mi sił w nogach i rękach, miewam zawroty głowy, nie jestem w stanie się na niczym skupić, czuje się tak jakby mi prawa strona ciała drętwiała. Zacząłem wmawiać sobie, że to może jakaś poważniejsza choroba mama cały czas mi powtarza, że to w wyniku stresu. Ale ja cały czas się nakręcam i doszukuję czegokolwiek. Najgorsze jest to uczucie drętwienie i bólu, szczególnie ręki. Staram się jak najmniej o tym myśleć ale nie daję rady.
×