Dziękuję za odp.Jeżeli mogę to napiszę o sobie...a raczej juz nie o mnie,ponieważ od miesiąca jestem inną osobą.9 lutego tego roku w dzień urodzin mojej 4 letniej córci byłam bardzo zadowolona,aż do momentu kiedy w oczach zaczęły mi błyskać jaskrawe iskierki,nie przejęłam sie tym ponieważ myslałam że za chwilę przejdzie,ale nasiliło sie tylko do takiego stanu że prawie nic nie widziałam,następnie w momencie kiedy zaczęła mi dretwiec lewa część ciała....wtedy poczułam najgorsze uczucie na świecie...i mimo iż myślałam że umieram,nie to było najgorsze....najgorsze było pożegnać sie z moimi dziecmi i mężem,ponieważ wezwano do mnie pogotowie i nie chciałam aby na to patrzyli...tylko jedna myśl...nie zobaczę już ich nigdy....na izbie przyjęć nie stwierdzono zagrożenia życia i odesłano do neurologa,nastepnego dnia tomografia głowy która nie wykazała uchwytnych zmian...i świety spokój...aż do czerwca.Zaczeło sie od bólu w klatce piersiowej,potem dziwne uczucie w uszach,które trwało po całych dniach,brak siły i ciągłe zawroty głowy.Poszłam do lekarza rodzinnego który zlecił mi badania krwi-wyniki niby dobre,tylko OB 16.Następnie pojechałam do okulisty-wzrok ok.Robiłam również boleriozę-brak przeciwciał.Na pogotowiu znali mnie już wszyscy bo co 2 dzień się na tym konczyło,wkońcu mąż zaprowadził mnie do psychiatry,dostałam asertin oraz zomiran.Asertin biore codziennie rano(nie powoduje uzależnienia) jednak zomiran muszę chociaż raz dziennie ponieważ nadal nie jest dobrze,co prawda zanikł nacisk z uszu i takie otepienie,ale nadal codziennie trzęsą mi się dłonie i uczucie jakby sie treciło w głowie,ciągle mysle ze jednak jestem na cos chora czego nie potrafia zdiagnozowac,nadal myśl o rychłej smierci mi towarzyszy,ogólnie codziennie dziwnie się czuję,nawet nie potrafie blizej tego opisac....chociaz i tak juz sie opisałam strasznie duzo i pewnie zniechęcajaco,ale bardzo prosze o Wasze zdanie...ponieważ tak naprawde tylko Wy mnie rozumiecie.....