Witam, ja mam chyba "najfajniejszą" sytuację, z moim partnerem jestem prawie 2 lata. Ja mam 8 - letnią córkę a on 13 - letniego syna, z tą różnicą, że partner mój nie ma jeszcze rozwodu...i mu się nie spieszy bo...córka jego jest z matką ( taki samoistny podział dziećmi z korzyścią dla partnera bo nie płaci alimentów, które by poważnie obciążyły jego pensje a właśnie rozpoczął inwestycję i nie dostanie kredytu z takim obciążeniem), w tej chwili na tyle musi dogadzać synowi aby temu czasami nie zachciało się temu iść do matki. Wszyscy też muszą być dla niego mili, nie wolno się go czepiać, uważać na ton jakim się mówi i jeszcze litania innych rzeczy. Dzieciak jest agresywny, ciągle ktoś musi być w domu aby kontrolować sytuację, bo dochodziło już do brzydkich sytuacji. Mówicie że wszystkie dzieci kocha się...a jak lubić dziecko które bije nasze własne dziecko, które prycha za plecami jak się coś mówi ogólnie zaczął się w tej chwili okres buntu i namowy ojca na rozstanie i nie szukanie już nikogo innego na przyszłość. Dużo by pisać....