Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fanaberia

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Fanaberia

  1. Zgadzam się z polakitą. Ester, myślę, że trywializujesz problem. Ludzie wychowani na pornografii, dla których stanowi ona jedyne źródło kontaktu seksualnego przez dłuższy czas NIE POTRAFIĄ stworzyć wartościowego związku,w którym seks i cielesność będą traktowane z ciepłem, szacunkiem i oddaniem (nie znaczy to oczywiście, że będą jakimiś dewiantami, gwałcicielami czy coś takiego). Potrzeba im pomoc specjalisty.
  2. Myślę, że to jest klucz. Jeśli coś Cię trapi, niepokoi, nie potrafisz nie odezwać się na ten temat. Wydaje Ci się, że alternatywą jest jedynie odpuszczenie i stłumienie. A przez to popadasz we frustrację. Powinieneś uświadomić sobie, że to nie działa jedynie na zasadzie mówić-nie mówić. Oczywiście, że mówić, ale chodzi o to jak mówić. Postaraj się nie martwić o to, że czegoś nie powiesz swojej dziewczynie i będziesz się z tym męczył. Uznaj rozmowę za pewnik i postaraj się popracować jedynie nad sposobem jej przeprowadzenia. Życzę powodzenia w pracy nad sobą i nie zapominaj, że nic nie zdziałasz bez współpracy z dziewczyną
  3. Przede wszystkim kolego - doprowadziłeś się do tego sam. Trochę przegiąłeś z młodzieńczą fantazją i jej zaspokajaniem i nakręciłeś się sam. Coraz więcej i więcej, aż taki efekt. Jeśli szybko czegoś nie zrobisz będziesz miał bardzo poważne problemy ze sobą i z budowaniem relacji, nie mówiąc o tym, że nigdy nie stworzysz związku. Masz w sobie mnóstwo zobojętnienia i braku szacunku do fizyczności. Potrafisz sobie wyobrazić seks czuły i delikatny? Powinieneś zacząć od seksuologa. I prawdopodobnie konieczne będą leki na zmniejszenie popędu. Wbrew pozorom takie problemy często się pojawiają. Mam nadzieję, że Ty będziesz osobą, której uda się z tego wyjść, bo zabierasz sobie coś pięknego - zdolność do miłości
  4. Pomaganie innym zawsze jest piękne i wartościowe. Ale chyba nie powinniśmy tego traktować jako lekarstwo dla siebie. My pomagamy innym, a po pewnym czasie popadamy we frustrację, że tylko my coś robimy, a dla nas nikt nic. Czujemy się niezrozumiani, niedocenieni. Gdy poczujemy się gorzej, nie znajdziemy wokół siebie nikogo, bo to my wychodziliśmy do ludzi. Wolontariat jako jedna z rzeczy w życiu, która nas odciągną od problemów - tak. Podstawowe lekarstwo - nie.
  5. Fanaberia

    Co to??

    Myślę, że wielu ludzi ma takie reakcje. Prawdopodobnie to na tle nerwowym. Ale przy najbliższej okazji poinformuj o tym swojego lekarza. Wątpię, żeby to był efekt leków, ale w sumie nic nie wiadomo. Może zleci Ci jakieś konkretne badania.
  6. Quest, może to jest jedynie problem z komunikacją? Sposób mówienia o czymś, a niekoniecznie "pretensje" o treść. Wiadomo, że lepiej brzmi "kochanie, posprzątaj w kuchni, bo ja jestem dziś zmęczona" niż "mógłbyś w końcu posprzątać kuchnię, a nie tylko oczekujesz, że ja to wiecznie będę robić". W pierwszym przypadku pewnie każdy by to zrobił, a w drugim zaczyna się kłótnia "o co ci znowu chodzi, wiecznie masz tylko pretensje bla bla bla". I może nie tyle Ty mówisz coś w sposób niegrzeczny, niemiły, ale zwyczajnie inny niż oczekiwałaby Twoja dziewczyna. Powinniście porozmawiać szczerze jakiego rodzaju komunikatu potrzebujecie od drugiej strony, dlaczego mówicie coś w taki, a nie inny sposób (może to jakaś reakcja obronna na złe kontakty w domu, czy coś o czym nie wiecie). Trochę więcej samokontroli w rozmowie, pomyślenie nad tym, w jaki sposób coś powiedzieć, żeby nie urazić drugiej osoby nie kosztuje dużo, a może zdziałać cuda. Myślę, że oboje chcecie się dogadać, więc oboje powinniście się zgodzić na trochę pracy. Jeśli okaże się, że to jest rzeczywisty problem to pokombinuje trochę. Może jeśli czujesz, że nie powiesz czegoś bez nacechowania negatywnymi emocjami, bo po prostu źle się czujesz, postaraj się napisać to na kartce w sposób miarę obiektywny. Pisząc, łatwiej jest dobrać odpowiednie słowa. Może zamiast wchodzić w kłótnię poinformuj ją, że teraz Cię zbyt ponosi i nie chcesz rozmawiać i przyjdziesz do niej jak przemyślisz to, co chcesz powiedzieć. Twoja dziewczyna powinna docenić takie próby i sama uczestniczyć w próbach odnalezienia dobrego sposobu komunikacji. A jeśli chodzisz już o psychologa nie głupie by było kiedyś wybrać się z dziewczyną i próbować z nią porozmawiać przy niej, na pewno dostrzeże Wasze błędy i pomoże Wam to skorygować. W dodatku taka praca przyda się Wam nie tylko w związku, ale przy wszelkich próbach kontaktu z ludźmi, w domu, w pracy.
  7. Nie straciłaś wszystkiego, bo facet nie jest wszystkim. Nie on tworzy Twoją wartość i nie jesteś "kimś", tylko wtedy jak go masz. Rozumiem - ból po rozstaniu. Ale pamiętaj, że nie straciłaś siebie, tylko jego. Wciąż jesteś taką samą, wspaniałą dziewczyną, którą można pokochać i ma w sobie mnóstwo zalet. Odszukaj w sobie to, co miałaś przed nim i żyj ciesząc się sobą. Warto czasem popełnić błędy w doborze partnera, żeby znaleźć tego, który nas rzeczywiście nie opuści, który będzie obok zawsze. Ten nie był taki, więc po co sobie zaprzątać nim głowę i co gorsza, chcieć do niego wracać. Zacznij żyć sobą, nie nim, a na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie chciał Ciebie taką, jaka rzeczywiście jesteś! A wizytę u psychologa także z całego serca proponuję, bo widać, że zagubiłaś się trochę w reakcjach na rozstanie.
  8. Fanaberia! kochana moja,nie myśl tak. to brak wiary w drugiego człowieka. tak nie można. przeżyłam 10 lat w nieudanym związku z DDA,który miesiącami się do mnie nie odzywał-nasze małżeństwo umierało,rozpadało się a ja razem z nim. POSTANOWIŁAM,ŻE NIE BĘDĘ TEGO DŁUŻEJ ZNOSIĆ I PRZERWAŁAM TO-POSTARAŁAM SIĘ O SEPARACJĘ PRAWNĄ-ROZPRAWA W SĄDZIE I TE SPRAWY. to dało mojemu mężowi takiego kopa,że chciał wrócić... Zaryzykowałam. Dałam mu czas na zmiany i skorzystanie z pomocy psychologa. w lipcu zeszłego roku na nowo zamieszkaliśmy RAZEM. Mój mąż się zmienił bo zrobiłam ten radykalny krok ale też NIGDY NIE PRZESTAŁAM W NIEGO WIERZYĆ,ŻE MOŻE SIĘ ZMIENIĆ. Dlatego postarałam się o separację a nie o rozwód. i On naprawdę się zmienił. przeżyliśmy ze sobą najcudowniejszy rok naszego małżeństwa i tak jest nadal. KOCHAM GO Z CAŁEGO SERCA. We wrześniu będziemy obchodzić 11tą rocznicę naszego ślubu. Jestem szczęśliwa. ludzie naprawdę MOGĄ SIĘ ZMIENIĆ. ALE MUSZĄ SAMI TEGO CHCIEĆ. NIE MOŻEMY KOGOŚ ZMIENIĆ ALE MOŻEMY WIERZYĆ W TĄ DRUGĄ OSOBĘ. ALE JEDNAK NIE POZWALAĆ SIĘ ŻLE TRAKTOWAĆ. teraz żałuję tylko tego,że pozwalałam tak długo traktować się jak powietrze. mogłam to zrobić wcześniej. ale cieszę sie ,że w końcu wszystko dobrze się ułożyło. I WSZYSTKIM ŻYCZĘ TEGO SAMEGO!!! Tak, ale tutaj u źródła problemu stały pewne zaburzenia z przeszłości. W takich przypadkach, owszem, nie wszystko jest oczywiste od początku. Są pewne obawy i lęki, bardzo głęboko schowane, które samemu sobie ciężko uświadomić i przeciwdziałać, a które rzutują na wiele zachowań człowieka. W takich przypadkach związek może się udać tylko wtedy jeśli dana osoba ma dużą samoświadomość i widzi swoje reakcje obronne, lub gdy jest osoba, które je pokazuje (np. psycholog). W takim przypadku najpierw trzeba umieć się odkryć, a dopiero "weryfikować" związek, o czym pisałam wcześniej. U Was się to udało dopiero po dziesięciu latach, trochę długo, ale na szczęście nigdy nie jest za późno Mój poprzedni post nie dotyczył ludzi, którzy żyją w związku schowani za zasłoną, ale o tych dojrzałych i uczciwych wobec siebie i innych. Szkoda, że takich jest zbyt mało, bo będąc takim można dość szybko ocenić, czy warto się angażować w związek czy nie. Bo im później, tym rozstanie bardziej boli. Pozdrawiam i życzę szczęścia
  9. Podstawowa sprawa - zaufaj swojej dziewczynie. Ona Cię naprawdę kocha, stara się. Dostrzeż to, że wybrała Ciebie, jest tylko Twoja, nie chce nikogo więcej i okazuje Ci to. Dlaczego Ci to nie wystarcza? Chcesz więcej? Żeby była Twoja na własność zawsze i nikt inny jej przed Tobą nie miał? Myślę, że się czegoś boisz. Musisz to sobie uświadomić, dotrzeć do tego, co by temu przeciwdziałało i powiedzieć dziewczynie, czego Ci brakuje, żeby w pełni jej ufać. Zwalczenie tego problemu jest niezbędne. Nie zostawiaj tego, nie uciekaj - zmierz się z tym. Pomyśl w ten sposób. Twoja dziewczyna w sytuacji kryzysowej w życiu uciekała od tego. Uciekała w zabawę, zagłuszanie w sobie bólu. Jeśli spotka ją jeszcze kiedyś coś bolesnego, może reagować w ten sam sposób. I nie możesz jej mieć tego za złe - ma taki mechanizm obronny i musisz to zaakceptować. Ale niezależnie od sposobu radzenia sobie z problemem musisz być dla niej wsparciem, otoczyć ją opieką, pomóc. Odsuniesz od siebie sprawę jej "wyskoków", ale jak kiedyś choć trochę ucieknie w stronę zabawy, żeby nie odczuwać złych emocji, Ty wpadniesz w panikę. Będziesz się bał, że zrobi to znowu, że jeśli znów imprezuje, pije, to i będzie spała z jakimiś facetami. Wpadniesz we frustrację i nie sądzę, żebyś był wtedy dla niej zdrową tarczą ochronną. Musisz poradzić sobie z tym teraz, póki jest dobrze, bo potem będzie powodowało to zbyt wiele konfliktów i będzie oddalało Was od siebie. A tego, jak sądzę, nie chcesz.
  10. Wydaje mi się, że u źródła toksycznych związków leży nadzieja. Chora nadzieja. Że on/ona się zmieni, że może rzeczywiście nie jest taki/taka jak ją teraz odbieram, że może uda nam się dogadać. Jeśli nie akceptujemy związku i drugiej osoby tu i teraz, takiej jaka ona jest i jeśli związek nie jest teraz udany - NIE ŁUDŹCIE SIĘ. To się nie zmieni. Nie żyjcie swoją wizją tego, jak być powinno, tylko tym, co naprawdę jest! Przyjmujcie aktualny stan rzeczy i jeśli Wam nie odpowiada - to nie związek dla Was! [Można przyjąć jedyne drobne odstępstwa na samym początku związku, kiedy jeszcze się poznajecie, ale już po pół roku jednak można określić czy ta osoba nam odpowiada czy nie. Nie żyjcie własnymi ideałami związku, tylko związkiem takim, jaki jest.]
  11. Zagubiona, jesteś na bardzo dobrej drodze. Zdajesz sobie sprawę, w czym tkwi problem, jak powinno wyglądać rozwiązanie. Wiesz, czego potrzebuje Twoja córeczka, jaką matką byś chciała być, co jej dać w życiu. Widzisz sytuacje, które Ci w tym przeszkadzają. Jedynie nie potrafisz sobie z nimi poradzić. Ale wiesz, do czego się "dobrać", żeby to osiągnąć - czeka Cię dużo mniej pracy. Pomyśl, co jest tutaj istotniejsze - napady furii czy relacja z partnerem. Co tak naprawdę jest "niszczące". Furię można okiełznać, stłumić reakcje. Ale czy to pomoże? Piszesz, że to głównie Twój partner powoduje u Ciebie ten stan. Być może same ataki wzięły się z poczucia bezsilności, zagrożenia w związku. Trzeba uświadomić sobie przyczynę. Ja proponuję mały eksperyment. Wyjedź gdzieś na kilka dni, na wakacje, do rodziny. Poobserwuj siebie, czy na innych też tak reagujesz, czy to Twoje "przewrażliwienie", czy kwestia relacji wyłącznie z partnerem. Jeśli uda Ci się żyć normalnie to chyba mamy problem, którym się należy zająć przede wszystkim. A furia to tylko efekt uboczny. Natomiast jeśli okaże się, że napady zdarzają się niezależnie od osób, miejsc to problemem jest przede wszystkim Twoje zaburzenie. Tylko tutaj czeka Cię podwójna droga - musisz leczyć siebie i związek. Bo bez prawdziwego wsparcia od strony osoby, z którą jesteś NIGDY nie dasz sobie rady zmienić siebie. Potrzebujesz wsparcia i akceptacji. Poczucia bezpieczeństwa. On powinien Cię zrozumieć - jesteś chora, potrzebujesz cierpliwości, bezwzględnej akceptacji, takiej, że kiedy popełnisz błąd, on Ci wybaczy i zrozumie. Jeśli tego nie będzie, pomyśl - której z Was ciężko zachoruje, znajdzie się w szpitalu, albo nawet Wasza córeczka, a Wy zamiast być dla siebie oparciem, będziecie się kłócić. W życiu naprawdę trudne sytuacje spotykają ludzi i jeśli nie potraficie być razem teraz, nie będziecie potrafili być razem w cięższych chwilach. Zagubiona, ludzie się nie zmieniają. Zyskują doświadczenie, uczą się, ale nie zmieniają. Wszystko, co robimy, czujemy to jest jedna, wielka, zapętlająca się reakcją. Reakcją na innych, na to, co mówią, jak mówią. Jeśli ktoś się "zmienia" to tylko eliminuje lub dodaje pewne reakcje w zależności od bodźców zewnętrznych. Ale mechanizm człowieka jest wciąż ten sam. Możesz zmienić siebie, a przez to i Twój partner się zmieni. Wzajemne dostosowywanie się. Ale jeśli choć raz stracisz nad sobą kontrolę, wrócą stare reakcje - problem w związku znów się pojawi. Pomyśl, czy to jest człowiek dla Ciebie, z którym chcesz żyć, czy rzeczywiście pasujecie do siebie. Pamiętaj, że nie trzeba być w związku, żeby być dobrym rodzicem. I dla Ciebie i dla Twojego partnera dobro córeczki jest najważniejsze, więc nie powinno być dla Was problemem wychowanie jej w zgodzie. I licz się z tym, że na razie Twoja córeczka jest mała, nie rozumie wiele. Może na uczyć się od dziecka, że jej rodzice żyją osobno. Jak będzie starsza rozstanie rodziców bardziej ją będzie bolało. Zapamięta je na całe życie. To, że potrzebujesz pomocy specjalisty to pewne. Ale ja chciałam bardziej zwrócić uwagę na problem Twojego związku. Myślę, że to tu tkwi problem.
×