Ja jestem kompletnie załamana. Wiem, że tu już bez psychologa nie poradzę sobie a na państwowe wizyty trzeba czekać miesiącami. Jestem w związku z mężczyzną, który przeszedł terapię NEST. Kompletnie nie możemy się dogadać. Z nim jest źle a bez niego jeszcze gorzej. Tego nie da się wytrzymać. Już ze trzy razy wyprowadzałam się w samym roku 2009. Mało tego ciągle dochodzi do przemocy fizycznej i do niszczenia różnych przedmiotów użytku codziennego podczas naszych nieporozumień, które są dla mnie opłakane w skutkach (dla Niego na pewno też, choć to może daje mu satysfakcję). Jestem bezradna, pozbyłam się wszystkiego, znajomych, zamiłowań i starałam się schodzić Mu z drogi, aby była upragniona przeze mnie zgoda. Nic to nie dało a wręcz jest tragicznie. Obecnie nie mieszkamy razem a ja umieram z samotności. Bardzo za nim tęsknię i nie rozumiem co robiłam źle. Choć doznałam tyle upokorzenia i wciąż doznaję, nie potrafię ani na chwilę pomyśleć konstruktywnie o niczym. Co mam zrobić, żyć mi się nie chcę. Chcę wrócić