Najbardziej irytujące są podstawowe czynności..
Nie chce mi się myć, wstawać, sprzatać... nic.
Niedawno zdechł mi pies. Nie mam już nawet powodu by wyjśc z domu poza 10 minutami do szkoły i 10 minutami powrotem.
Przeraża mnie też to, że porzuciłam swoje plany. Miała być japonistyka, miała być ekonomia, wyjazd za granice, dobra praca, piękny dom...
Teraz myślę tylko o tym jak potworny jest każdy dzień i że nie będę mogła spać tyle ile chce. A śpię okropne ilości..
Straszna męczarnia, bo zasypiam po 23, a wstać muszę o 7...a najchętniej zwalałabym się około 15.