Skocz do zawartości
Nerwica.com

capria

Użytkownik
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez capria

  1. stien dzieki ale na razie brak mi odwagi. miłego spotkania zycze i moze cos niecos potem skrobniecie o tym na forum
  2. gratuluje wszystkim sukcesów jestescie wielcy
  3. pod pregierzem zawsze stoi tyle osób...jak sie rozpoznać
  4. Gusiu przykro mi, że sprawy tak wyglądają ale przynajmniej spróbowałaś i sie przekonałaś. Gdybym była na twoim miejscu zrobiłabym podobnie jak radzi Lili-ana. Zacznij życ własnym życiem. Może jemu własnie na tym zależy. Trzymaj sie kochana
  5. jeju, ja znów nic nie wiem... było spotkanie czy nie......
  6. Gusia co do tematu męża- ewidentnie widać ,że szuka on spokoju, wyciszenia, ma potrzebę zdystansowania. nie goń za nim, daj mu odpocząć, niech sam za toba zatęskni. Jak to kiedyś wyczytałam w książce Mężczyźni są z Marsa,kobiety z Wenus - on udał się obecnie do swojej jaskini. Daj mu luz. Zajmij sie w tym czasie sobą, zabierz dzieci z koleżanką na spacer, zapisz sie może na jakiś kurs, zrób sobie w łazience salon piękności. On sam do ciebie wróci. Napisałam co wiedziałam
  7. witam i zgadzam się, że trzeba "łapać pogodę" poki jest . Codziennie robie wypady na działkę i podsmażam się. To mi poprawia nastrój mimo, że nie cierpię opalania ale jakoś to popołudniowe słońce da się wytrzymać. Zawsze zabieram ze soba kota- mam towarzystwo a on ma "wietrzenie" futra
  8. gratuluje wszystkim sukcesów. oby tak dalej.
  9. oj, szkoda, że się nie załapię. trochę późno tu zajrzałam
  10. jay i jak poszło? aree zapisz się koniecznie. Gdy tylko zdasz to zobaczysz jaka to wielka radość a potem juz tylko sama przyjemność z jazdy :-) Egzamin nie trwa wiecznie- jeśli nie zdasz za pierwszym podejściem są przeciez kolejne. Wszystko do przeżycia choć nerwy na pewno będą ale potem ta radocha
  11. Zosiu gratuluję! Przełamałaś się a to janważniejsze Magda tak trzymać !
  12. Kasiu dzięki :-) Jay niestety ale co do tabletek to ci nie podpowiem ale grunt to pozytywne nastawienie. To tylko sprawdzenie przez inną osobę czy poradzisz sobie gdy juz bedziesz jeździł sam- nic więcej. Jeśli sprawdzenie nie uda się za pierwszym razem to przeciez są jeszcze inne próby. Wielki kłopot i niewyobrażalny stress byłby gdyby do egzaminu wolno było podchodzić tylko raz! Na szczęście prób jest mnóstwo. na pewno dobrze sobie poradzisz bo jestem pewna że odpowiednio się nastawisz :-) Będę trzymać kciuki
  13. pod koniec sierpnia. uwielbiam jeździć choc zawsze się denerwuje np. czy uda mi sie zaparkować tam gdzie chce. nie jeżdzę w godzinach szczytu. najbardziej lubie wieczorami. nie poddaje się. zdałam egzamin i mam prawo korzystać z drogi tak jak inni. tłumaczę sobie, że za kierownicą na pewno siedzi mnóstwo podobnych do mnie lub nawet gorszych kierowców. poza tym nie od razu rzym zbudowano. z każdym miesiącem jest lepiej
  14. Granica- ja wierzę, że ci się uda. Czasem to wszystko wygląda po prostu przerażająco. Człowiekowi wydaje się, że za nic na świecie nie da rady, ale ja wiem, że jeśli BARDZO się chce to można. Myśl codziennie o tym, że w ręku trzymasz swoje świadectwo maturalne. Wyobrażaj to sobie na tysiące sposobów i ciesz się z tego. Ja gdy spoglądam w lustro to widzę panią magister (choć jeszcze tyle mi brakuje ). Ty też patrz na siebie jak na dziewczynę która osiągnęła sukces. Trzymam kciuki i ściskam
  15. Czasem wydaje mi się, że mam niewielką nerwicą ale czasem są takie dni, że np. gdy ide spać to stopy tak mi sie trzęsą i podskakują z nerwów że nie daje rady tego powstrzymać. Serce wali jak szalone i boli mnie chyba wszystko. Potem to ustaje. Gdy po raz pierwszy szłam na zajęcia to myślałam, że oszaleję z nerwów i ze strachu. Trwało to bardzo długo zanim sie przyzwyczaiłam do myśli, że muszę chodzic na ten kurs. Muszę bo chcę.
  16. "Pokonaj siebie" Feel i Iwona Węgrowska http://www.youtube.com/watch?v=mJU40HHEn1Y "Pokaż na co cię stać" Feel http://www.youtube.com/watch?v=QYBYSymt2co&feature=channel
  17. Majster doczytaj posta jeszcze raz . Nutka napisała jaką miała diagnoze. A własnie niech się Nutka cieszy! niech skacze z radości i chwali każdy dzień! powodzenia Nutko!
  18. Kochani a może tak wspólnymi siłami zmobilizujemy się do dbania o siebie? Gdy patrzę w lustro i widzę paskudę to w środku czuję się jeszcze gorzej. Postanowiłam zadbać o siebie. Wczoraj porządnie wyprałam sobie włosy, nałożyłam maseczki odżywcze a potem pofarbowałam. Na końcu wysuszyłam i wyprostowałam. Od razu poczułam się lepiej i młodziej. Coś blada byłam więc po zrobieniu peelingu paszczy i wysmarowaniu się maseczką posmarowałam się samoopalaczem. Od razu barw życia dostałam. Wyregulowałam sobie brwi a dziś rano zrobiłam sobie makijaż i postanowiłam, że będę zakładać kolczyki. Płaskie do tej pory buty zamieniłam na kozaczki na obcasie. Pomalowałam paznokcie a przed wyjściem psiknęłam się perfumem. Poczułam się wreszcie jak kobieta a nie potfforek. Musimy dbać o siebie, przecież patrząc na nas cały świat nie musi wiedzieć że cierpimy na nerwice czy depresje. Co dziś zrobiliście dla swojego wyglądu? Najtrudniejszy pierwszy krok :-)
  19. Mój mały sukces to prawo jazdy. Zdałam egzamin w sierpniu. Mój duży sukces to fakt, że kilka dni temu udało mi się porozmawiać z dziekanem na temat przeniesienia na nową uczelnię. Nowe miasto. Nowa szansa. Mój największy sukces- wciąż czekam na zakończenie studiów i obronę magisterki. Mam nadzieję, że we wrześniu spełni się moje najgorętsze życzenie i marzenie :-) Tymczasem wypełnia mnie wielka nadzieja i radość, że mam szansę znów się pozbierać i żyć tak jak pragnę :-)
  20. Nie. tylko ten magnez. Trzęsłam się ogromnie nawet wtedy gdy chodziłam na kurs ale powtarzałam sobie, że uwielbiam jeździć i spełnie swoje marzenie.Podczas całego kursu nogi tak mi się trzęsły że nawet instruktor to widział. Ale cóż. Liczy sie efekt końcowy. Na egzamin poszłam sama- czego się zupełnie po sobie nie spodziewałam. Chciałam nawet nafaszerowac sie relanium ale doszłam do wniosku, że to i tak mi nie pomoże,nie zadziała. W ostatniej chwili połknęłam aviomarin ale czy pomógł? trudno powiedzieć. Po wszystkim śmiałam się z siebie bo ten egzamin w zasadzie to nie różnił się niczym od tego jak jeździłam na kursie. Po prostu wsiadłam i pojechałam. Jak człowiek sobie postanowi tak z całego serca że da radę to na pewno uda się przetrwać :-)
  21. Przepraszam że dopiero teraz odpisuję. Nerwicę mam podobno od kilku lat a brałam cital ale nie pomagał. Zaczęłam sama nad sobą pracować. Jadłam bardzo duże ilości magnezu i karmiłam się pozytywnymi myślami. Oczywiście kilka dni przed egzaminem okropnie ale to okropnie się "strachałam". Serce waliło jak oszalałe. Tuz przed samym egzaminem zjadłam 2 tableki aviomarinu ( nic innego nie miałam na uspokojenie ) Nie wiem czy zadziałało bardziej na ciało czy na umysł ale uspokoiłam się jako tako i podeszłam do egzaminu. Uśmiechałam się do pana egzaminatora, zagadywałam go miło a on miło odpowiadał. Potem sam mnie zaczął pytać o różne sprawy. Całą drogę gadałam jak najęta. Nie zrobiłam nawet najmniejszego błędu. Jednak oprócz umiejętności ważne jest tez nastawienie. Ja byłam przekonana, że zdam i ten egzamin to tylko formalność. Denerwuje mnie gdy inni wmawiają, że jeśli ktoś ma nerwicę czy depresję to nie nadaje się za kierownicę. A właśnie , że trzeba próbować a potem mieć kolejną satysfakcję z życia. Ja byłam szczęśliwa, że wreszcie coś mi się w życiu udało. Uwielbiam jeździć i jestem wtedy taka radosna Trzymam kciuki za wszystkich zdających
  22. witam! dawno tu nie zaglądałam. Chciałam tak tylko napisać ku pokrzepieniu innych, że z nerwicą da radę zdać egzamin - nawet za pierwszym razem. Serce waliło mi jak młotem ale mówiłam sobie, że pan egzaminator sprawdzi tylko czy dam radę jeździć sama. Egzamin wspominam bardzo miło. Po raz kolejny udowodniłam sobie, że ważne jest to jak zaprogramuję sobie głowę :-) Trzymam kciuki za innych
  23. Mortiferum u mnie właśnie też tak jest.... Stokrotna zabić się to tak łatwo, i po kłopocie. ale co dalej? życie mamy tylko jedno i trzeba z nim coś fajnego zrobić. Ja wierzę, że takie dołki to u mnie przejściowe i na pewno za rok czy dwa wszystko wyprostuję i będę szczęśliwa. Tylko teraz taka ruina. Ale będzie dobrze. Jak to mówią czasem starsi ludzie " Przeżyli my wojne, przeżyjemy i to " :-) a więc uszka do góry :-)
  24. w pierwszej chwili czytając twojego posta pomyślałam, że to mój mąż opisuje naszą sytuację.... Wydaje mi się to absurdalne aby przez tak krótki czas żona znalazła się w takim stanie! Te chorobe musiała już nosic w sobie a w "sprzyjajacych " okolicznościach ona się ujawniła. Szkoda, że nie skorzystaliście z terapii małżeńskiej. Ale widocznie żonie nie zależało. Jak łatwo przyszło jej przekreślić przysięge małżeńską.
×