Skocz do zawartości
Nerwica.com

wojciech28

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia wojciech28

  1. Kibicu_piłki;) Zastanów się nad sensem Twojego pytania, a tym więcej w tym dziale i temacie. Lekarz Tobie powiedział że jest b.dobry więc skąd te wątpliwości??? Ewentualnie możesz zmienić lekarza jeśli nie masz zaufania a obawiam się że tak jest w Twoim przypadku. Na każdego lek działa inaczej!!!! Na jednego Ketrel, na innego Rispo na jeszcze innego Zoloft lub Depakina, nie znajdziesz złotego środka bez prób. Najważniejszą rolę w mojej ocenie i tak jest "PSYCHOTERAPIA" w tego rodzaju zaburzeniach. Osobiście na mnie lepiej oddziaływuje, odradzam częsty kontakt z psychiatrą a polecam częstszy z psychologiem. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do formy i zapewniam Cię że takowy nastąpi;) Cierpliwośći, wiem że nie jest łatwo, ale z tego się wychodzi;)
  2. no wiesz, ja nie będę Tobie stawiał diagnozy na tym portalu, a myślę że o objawach powinieneś rozmawiać ze specjalistami, z którymi masz kontakt. neOdnośnie Twojego zdarzenia też nie jestem w stanie ocenić ( nie mam kompetencji Hausa ) ale halucunacje to zawsze pewien ciąg- one zwykle jednak trochę trwają, i co ważne się powtarzją!!! Mam świetnego przyjaciela psychiatrę i powiedział mi że nawet jak coś się badzo dziwnego pojawi w Naszym życiu-nawet psychodelicznego i zdarzy się to raz, czy mawet dwa, nie pogłebia się ani nie występuję w większej częstotliwości to nie można tego uznać za patologię, i nie ma sobie nawet tym głowy zawracać. Aneta 22 nie bój się!!! Na pewno nie chorujesz na schizo i pewnie nigdy nie zachorujesz;) Możesz wysłać mi maila na adres: woyko6@wp.pl z nr tel. Chcesz to zadzwonię do Ciebie i sobie pogadamy. Wiesz mi pomaga;) Pozdrawiam Wszystkich
  3. Nie masz schizo!! Na jakiej podstawie tak uważasz? Spłycenie afektu, wycofanie społeczne etc występuje w tysiącach innych zaburzeń? dlaczego się wszyscy tak uczepili schizo??? Czytałem Twoje inne posty, jesteś przepełniony lękiem przed schizo, zabrać się do roboty i czytać o objawach, bo sobie można krzywdę zrobić. Nie chciałbyś zobaczyć ludzi w stanie rezydualnej. Świadomość choroby wyklucza zaburzenia schizofreniczne. Pacjent sam nie zgłasza się do lekarza. Dobrze Cię rozumiem, d/d, stany lękowe, potworne natręctwa, wahania nastroju oraz depresja ( raczej łagodna ) - tu pewnie Twoja teoria o zblednięciu afektu, sam przez takie rzeczy przechodziłem, i dziś z perspektywy czasu wiem że to nie schizo, 8 miesięcy się męczyłem, raz było lepiej raz gorzej. Nadwrażliwość, z nerwicą lękową i zespołem d/d, psychoterapia odstawiony alkohol, bez dragów, delikatna terapia lekami przeciwdepresyjnymi i normalnie można funkcjonować. A wież mi że miałem takie stany że już byłem pewien że to schizo i świat mi się walił. Ile masz lat?
  4. Gandalf, nie wolno się poddawać, pamiętaj że nie Jesteś sam. Wtorek i środę miałem też myśli najgorsze, a wszytkie mnie wkur...iało, i nie widziałem już dla siebie w ogóle przyszłości.. dziś jest małe światełko w tunelu bo się wkurzyłem już na siebie. Wiem że znów będą do du.y dni ale od czegoś trzeba zacząć i coś trzeba zrobić.. mimo że też ręcę mi opadają. Na siłę się zmuszam do działania. Zobaczymy. Gandalf, trzymam kciuki że będzie lepiej;)
  5. Hej Koźlątko, dzięki za miłe słowa, ale tutaj się mylisz. Bo zaburzenia osobowości nabywa się za życia, a nie ma się ich od urodzenia. Osobowość się kształtuje w trakcie życia, a u mnie być może się zaburzyła. W dzieciństwie się kiedyś bardzo przestraszyłem i od tego momentu stałem się bardzo lękliwy. Miałem wtedy trzy lata i w ogóle tego nie pamiętam, rodzice mi tylko opowiadali. Ale mogła to być trauma w dziecińśtwie. Tym się już zajmie psycholog. Potem w podstawówce miałem też lęk przed schizą i czasem d/d też chyba miałem, tylko wtedy nie było netu, no i młody byłem. Natręctwa mnie męczyły ale jakoś samo przechodizło. Potem na początku liceum miałem podobne lęki, też minęło, w klasie maturalnej też, ale również obyło się bez leków minęło. Ostatnie osiem - dziewięć lat miałem spokoju, poza nerwicą serca, i od czasu do czasu hipochondryczne jazdy mi się włączały. Teraz mam dziwne przeczucie że mnie coś na dobre "dopadło", sam nie wiem, wtedy też może tak myślałem, a minęło. Jutro idę do lekarza. A samo borderline mnie nie przeraża Koźlątko, bo lekarz mi powiedział że z tym można żyć, bardziej nawet jest to pewnego rodzaju "uroda" psychiczna niż silne zaburzenie. Oczywiście są również okresy bardzo cięźkie, a nawet niebezpieczne jednak stany te przemijają. Po prostu można z tym żyć i zaakceptować, myśli, czasem lęki, i wahania nastroju, gorzej z deprechami;) Wkurzam się na siebie bo zawsze sobie ze wszystkim radziłem, a tymbardziej ze swoim umysłem.. Pozdr!! Wiara jest potrzebna Koźlątko i chyba zaufanie do lekarzy, bo tego może na czasem brakować. Coś Victorka dawno nie "widziałem" ? coś pisał?
  6. Dzięki Koźlątko za kilka słów wsparcia.Dzisiaj, trochę lepiej, ale nadal nie jest najlepiej. D/D trochę minęło, lęki też, ale dolina pozostała.. straram się czymś zająć, najbardziej mnie martwi to że od jakiegoś już miesiąca lub dwóch w ogóle tylko się skupiam na sobie, nie chce mi się spotykać ze znajomymi, uciekam od ludzi, zainteresowania mam w dup...e, nawet ciężko mi obejrzeć sobie jakiś film na dvd czy coś. Jak się zmuszę do czegoś to wracają głupie myśli, lęki i znów błędne koło. Jak jest dolina to mam wrażenie że jakbym wchodził w swój "świat" i w nim się dobrze czuł. Oczywiście cały czas mam tego świadomość, jak z kolei mam przebłyski że się czuję całkiem normalnie to tak jak by mi brakowało d/d i lęków, tak jakbym się nie mógł dostosować do normalnego życia, a chciałbym ale coś nie mogę znaleźć drogi. Branie leków niczego na dłuższą metę nie rozwiąże.. myślę że może psychoterapia dużo wniesie..najgorszy chyba okres w życiu teraz przechodzę.. a doktor mi powiedział że raczej są to zaburzenia ososb. typy borderline, co też mnie specjalnie nie ucieszyło.. Życzę wszystkim wyjścia z tego situ!!!!!!
  7. Hej Koźlątko;) U mnie dzisiaj do du...y, wrócił lęk przed schizą.. od kilku dni biorę Zoloft, antydepresant, od poniedziałku doła załapałem, potężna deprecha:( doktor przez telefon mi powiedział że minie bo to dopiero piąty dzień.. Nie mam na nic ochoty, w robocie prawie nie istnieje, wracają myśli egzystencjalne, lęki że zaraz będę miał urojenia itd.. a wstyd pisać. Za tydzień mam rozpocząć psychoterapię u psycholki z polecenia mojego doktora.. aż ciężko mi się kurcze pisze tego posta, martwi mnie to że nie mam ochoty na spotkanie z nikim, tylko się zamknąć w swoim pokoju i rozmyślać.. a to bez sensu nakręca.. mam nadzieję że to chwilowy kryzys.. ta schiza to zakała, jak lęk przed nią męczy tylu ludzi!!! A doktor ciągle powtarza.. K....a to nie jest schizofrenia!!! Niby wiem, a jednak ciągle rozważam i rozmyślam.. i tak już siódmy miesiąc... pozdrawiam wszytkich
  8. Dzisiaj wpadłem na pewien pomysł i tok myślenia. Może z czasem byśmy wszyscy próbowali to wdrożyć w swoje życie. Otóż, pewnie każdy z Was, będąc tutaj na forum ma pewne poczucie solidarnośći, bezpieczeństwa, ( ja tak czuję, myślę że Wy też ) nie wiem czy wiecie o co mi chodzi, pewnej wspólnoty, wspieramy się tu nawzajem, ja dopiero jestem pierwszy dzień, ale już czuję że rejestracja tutaj to świetny pomysł. Ale do czego zmierzam. Myślę że terapeutyczna dla kazdego z nas może być POMOC innym. Nie skupianie się na sobie tylko ewidentne niesienie pomocy innym. Np, biednym, w fundacji dla matek samotnych, dzieci, hospicjum, ( nie dla wszystkich bo ja hipochondrię też mam ), może to być też schronisko dla zwierząt, cokolwiek. Wczoraj moja mama mi powiedziała, a też miała w młodości stany lękowe i d/d powiedziała mi że najłatwiej jej było pozbyć się lęków jak się musiała mną i moim bratem zajmować, myślę tutaj o dużej odpowiedzialności, zajęciu się czymś. Ale to wszystko wiemy, bo są też matki na tym forum, które mają nerwicę i też pracować nie mogą, a i opieka nad dziećmi swoimi szwankuje. Może się mylę, ale też słuchajcie próbuję znaleźć złoty środek na to świństwo, forma pomocy to też zajęcie czasu i skupienie się na czymś innym a nie tylko na sobie i swoich problemach, Pomoc to większe zaangażowanie emocjonalne, z której później człowiek czerpie satysfakcję, a myślę że takie uczucia mogą sprawić że pomyślymi i sami powiemy.. o kurdę, ja pierdzielę, bym mógł to wszystko zrobić dla kogoś to chyba zdrowy jestem;) No nie wiem co sądzicie? A koźlątko, ważna sprawa o której mi powiedział lekarz!!!! Nie czytaj Kępińskiego, jest już nieaktualny!!! serio mówię. Pogląd na objawy, leczenie, rokowania się całkowicie zmienił, psudonerwicowe początki- nie wierz w to Proszę!!! Wyobraź sobie że ładnie ubrany, wysztychtowany jak na imprę, jedziesz do psychiatryka na izbę przyjęć, i zaczynasz rozprawiać na temat swoich objawów. Składnie, logicznie i co ważne z emocjami. Po czym pytasz, mili Państwo czy ja mam schizę? I sądzisz że co powiedzą lekarze?... dopowiedz sobie sam;) Jedna jeszcze istotna rzecz, którą pewnie wszyscy zauważyliśmy, jesteśmy chorzy przed samym sobą, a nie na zewnątrz, nikt nie widzi naszych dziwadzct, fantazji etc, wszystko skrywamy przed innymi. Owszem, często rezygnujemy z pracy, nauki, zaniedbujemy znajomych itd,itd. Ale właśnie to że mamy tego świadomość świadczy że nie ze schizą masz do czynienia Koźlątko. Pozdrawiam, wieczorem się odezwę bo pogoda ładna i na mecz idę, mam nadzieję że tam lęk mnie ominie. Wierzę głęboko że wszyscy staniemy na nogi i będziemy się cieszyć nawet śniadaniem i porannym siusianiem;) [Dodane po edycji:] A do Wioli jeszcze.. wolę przeżywać z Wami niż miałbym być sam zdrowy!!! Miałem już podobne stany w klasie maturalnej, i jescze wcześniej w liceum, i jeszcze wcześniej w podstawówce. W klasie maturalnej też jakoś trwało rok z kawałkiem, pamiętam, że minęło, też było ciężko, nie pamiętam już tak dokładnie objawów ale musiałoby źle bo też uroniłem nie jedną łżę u lekarza. Więc wierzę że można z tego wyjść.
  9. Koźlątko, za bardzo analizujesz swój stan, choć wiem że łatwo tak powiedzieć. Oczywiście że w d/d mam podobne spostrzeżenia do Twoich. Staram się unikać rozmyślania, bo ono właśnie często prowadzi do myśli egzystencjalnych i powoduje ataki paniki oraz subiektywne poczucie ciężkiej choroby psychicznej. Nas depersonalizają jakoś udaje mi się łatwiej zapanować, nad derealizacją trudniej. Koźlątko spróbuj w sport uderzyć ale taki intensywny, bieganie, rower, zobaczysz wtedy nie od razu, ( ale stopniowo- najpierw będą "przebłyski" ) że Ty to Ty. A zresztą to wiesz, tylko masz takie subiektywne uczucie, które jak wszyscy wiemy jest paskudne i je też mamy:( Walczę z tym, do roboty muszę chodzić, ratę do banku spłacać, wykończyć mieszkanie, tyle obowiązków, mnóstwo rzecz jasna zaniedbałem, bo ciągle się skupiam nad sobą, i powoli mnie to wkurza, a zarazem mobilizuje do działania. Jak już wcześniej wspomniałem na terapię chcę iść, psychiatra za wiele raczej nie pomożę, a zmienianie ich jest bezsensowne.. myślę żeby to się mogło skończyć potrzeba dużo pracy, przede wszystkim własnej!!!!!!! chyba się zgodzicie choć wiem że jest mega ciężko momentami i człowiek chce się położyć do szpitala..he, też miałem takie myśli ale sądzę że to nie jest rozwiązanie problemu. Pozdrowienia ze słonecznego Poznania!!!! [Dodane po edycji:] A i przepraszam, zapomniałem Pozdrowić i powitać Estel86!!!!
  10. Witam serdecznie wszystkich Forumowiczów! Jestem tu nowy, ale już sporo czasu poświęciłem wcześniej na czytanie Waszych postów i stwierdziłem że czas najwyższy się zarejestrować. Mam 28 lat, fajną pracę, rodziców i brata, znajomych i przyjaciół, a jednak od paździrnika przeżywam .... no właśnie... co.. ? horror to chyba za dużo powiedziane bo akurat w chwili obecnej w miarę dobrze się czuję, jednak śmiało mogę powiedzieć odczuwam bardzo duży dyskomofort życiowy!!! Odbija się to na pracy, relacjach z ludźmi, na pasjach życiowych które są mi już obojętnę, i fakt że tak dużo czasu przebywam w domu jest załamujący.. O dd swoim póki co nie będę się rozpisywać bo mam te same objawy co WY kochani forumowicze.. wszystko zaczęło się od lęku i silnej d/d w połowie października. Lęk przed schizofrenią to chyba klasyk w naszych lękach,u mnie trwa do dziś dnia i zgodzicie się że każdy pewnie z Nas wie że to nie schiza ( lub czasem myśli też że już ją ma-zwykle w nasilonym lęku lub w ataku paniki ) lub każdy z Nas twierdzi że to początek schizy. Przez to chyba każdy musi przejść. Myśli egzystencjalne to również mój objaw, choć ostatnio trochę się wyciszyły. Uczucie że zaraz będę słyszał głosy, gonitwy myśli, "kilkusekundowe" urojenia o których pisaliście w innych tematch przez to również przechodziłem. Co oczywiście jak się okazuje nie były urojenia to myśli wyobrażeniowe, zbliżone do natręctw, a urojenie jak wiecie to głębokie przekonanie o czymś etc.... jednym słowem człowiek sobie sam trochę generuje te objawy, w lęku przed chorobą psychiczną, w d/d myślę że możemy być bardziej podatni na sugestię, na myśli nawet te popiep...one i pseudourojeniowe, ale zwróćie uwagę że nie boimy się treści urojenia tylko tego że o tym w ogóle myślimy. Szybko to racjonalizujemy, stąd dowód na zdrowie. Taki sposób myślenia pozwala mi się przekonywać że to tylko i az nerwica!!! zaburzenia nastroju również miałem i miewam, stany depresyjne też ale myśle że raczej wywołane włąśnie lękiem przed schizą, lęk wolnopłynący, napadowy, też mnie nie ominął. Trochę chaotycznie dziś napisałem, ale chciałem kilka słów napisać, wiecie że można by elaborat na temat naszych przemyśleń i lęków napisać, jednym słowem chciałem się przywitać i może trochę pocieszyć wszystkich że mam te same objawy. Z leków póki co depakine chrono 300 900mg na dobę, xanax jak jest panika, ale staram się nie łykać, i od piątku zacząłem Zoloft, czego się obawiam, bo wczoraj wieczorem dziwnie się po nim czułem, ale ponoć przez pierwsze dni tak może być.. myślę jednak poważnie o psychoterapii.. bo póki co tylko u psychiatry bywam, fajnego, ale słabo jak chyba większość zorientowanego w d/d mimo że to dobry lekarz, mądry człowiek, wrzechstonny, ale może to nie on ma mi pomóc. Pozdrawiam serdecznie. Myślę że będę z Wami na bierząco!!! wojciech
×