Skocz do zawartości
Nerwica.com

pampulka

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pampulka

  1. Pierwszy raz mi się przy nim włączyło,jak kładłam się spać, on już leżał ja się kładę a tu taki atak z nienadzka. Ataki miałam dwa razy w pociągu jeden ten dziś rano taki, a ten wcześniej kilka dni temu taki inny,w sumie to mi gorąco się zaczynało robić, dziwne myśli,ale jakoś przeszło lekko. Czasem mogę zająć te myśli i zaczynający się atak jakimiś innymi rzeczami a czasem nie umiem. Jutro czeka mnie EKG i zobaczymy co wyjdzie. Najgorsze są moje myśli, strach, lęk.. Chciałabym wyrzucić to z siebie! 3 lata..o jaa, naprawdę współczuję,leczysz się jakoś,jakkolwiek? czy zostawiasz sprawę jak jest. powodzenia życzę i pozdrawiam ciepło! [Dodane po edycji:] i jeden atak ten pierwszy u koleżanki w domu.
  2. Witam was wszystkich znerwicowanych! Kilka dni temu, ok tygodnia miałam dziwny "atak", opiszę Wam go,a Wy jeśli możecie to odp czy to w ogóle może mieć jakikolwiek związek z tą chorobą duszy..: Ścisk w klatce piersiowej, tak pod mostkiem, tak jakby ktoś pięścią zaciskał coś, taki dziwny ścisk, mrowienie w głowie,jakby coś po niej spływało,szło i nagle zrobiło mi się niedobrze, zaczęło mi się robić gorąco, ręce trzęsą się tak jakby one "mdlały" nie wiedziałam co się dzieje, takie dziwne uczucie,że to coś bardzo złego,że to koniec czy coś, dziwne wręcz irracjonalne zachowanie,nie wiedziałam co ze sobą zrobić,jak się zachować, wypiłam szklankę wody i wyszłam przed dom powdychać świeżego powietrza, bo to zazwyczaj jest potrzebne przy złym samopoczuciu i wróciłam i znów szklanka wody. Działo się to u koleżanki, usiadłam jeszcze na chwilę powiedziałam, że się źle czuję i poszłam do domu,pierwsze co to internet i objawy jak nic pasują ale czy to to...Serce mnie potem troszkę bolało,tzn tak myślę,że to serce, tak w klatce piersiowej i kłucie raz z jednej raz z drugiej i ten ścisk przez parę dni cały czas trwał.Wystraszyłam się okropnie, poszłam do lekarza rodzinnego,osłuchała mnie i powiedziała,że wszystko ok, bo żadnych szmerów ani nic w sercu,ale zapisała mnie na jutro na morfologię i ekg,boję się. Dziś rano wracałam z pracy,jako że pracuję w hotelarstwie itd,była impreza 24h obsługiwania na nogach,wsiadam do pociągu wszystko gra,zmęczona tylko totalnie,siedzę słucham muzyki,jedziemy,zamykam oczy bo śpiąca,ale powstrzymuję się bo nie chcę spać w pociągu i nagle gorąco,ręce się trzęsą,serce szybko biję,taki niepokój,dziwne zachowanie znów,coś na szyi mi przeszkadza,czy coś kłuje czy coś-NIE WIEM JAK TO NAZWAĆ NAWET! patrzę się tu i tam i tu i tam i próbuję odwrócić uwagę od tego,ale nie dało się,musiałam iść do ubikacji, popatrzeć w lustro,uspokoić się itd. wracam,siadam,nagle zimno strasznie,drgawki,ręce się trzęsą,gdzie przed chwilą było mi duszno, ubrałam kurtkę, jeszcze się "telepałam" i dziwne myśli miałam niemiłe;/ wysiadłam, szybko do domu,bo zimno mi strasznie było. Dotarłam, przywitała mnie pociecha rodziny,suczka:) mama się obudziła,pogadałam z nią, powiedziałam jej a ona,że to nerwica,wcześniej też jej opowiedziałam o tym ataku z przed ok tygodnia i pamiętam jak kiedyś kiedyś het het miałam coś podobnego,ale trwało tylko chwilę i był tylko ten atak,ten ścisk i i uczucie mdlenia,odlatywania,panika wewnątrz i spokój,zasnęłam i przez kilka miesięcy spokój aż do niedawna. CO TO JEST DO CHOLERY???? Przecież ja jestem pozytywnie nastawiona do życia, uwielbiam się śmiać,imprezować, spędzać dobrze czas i te pozytywne wibracje uwielbiam! A tu takie coś? Czy to nerwica...? Nie mam bladego pojęcia, lekarz jutro mnie czeka to zobaczę czy coś wyjdzie. Jak coś robię, spędzam czas z przyjaciółmi,rodziną to jest inaczej zupełnie, nie mam wtedy nic takiego,cieszę się po prostu. Jeśli to nerwica to zastanawiam się co mogłoby być jej przyczyną... Może pewna sprawa,że właśnie tydzień temu wyleciał mój narzeczony do Anglii, z tym,że nie pierwszy raz on wyleciał odkąd z nim jestem, jakieś 1.5 roku temu wyleciał do Anglii, przeżywałam wtedy koszmar, bałam się,że mnie zostawi, a ja tak strasznie boję się samotności.. uwielbiam przebywać wśród pozytywnych ludzi, rozłąka na dwa miesiące to coś okropnego było dla mnie, wrócił i po jakimś czasie wyleciał do Danii, też tęsknota,ale inna, już jakbym się uodporniła na to wszystko, wrócił i ok pół roku przebywaliśmy ze sobą prawie dzień w dzień,no i tydzień temu wyleciał. Nie wiem czy to może być z tego powodu. Jak o nim myślę to tęsknię strasznie,płaczę(teraz zresztą..), chcę być przy nim, on tez oczywiście, ale czasem są przeciwności. Proszę Was, czy potraficie choć trochę zdiagnozować to co mi dolega..? Pozdrawiam serdecznie bardzo mocno i przesyłam pozytywne wibracje!!!! P.s. ale się rozpisałam,czy komuś się będzie to chciało czytać w ogóle:) POZDRÓWKA!!!!!!!!
×