Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asperger autyzm sex samotność miłość

Znaleziono 1 wynik

  1. Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Piszę tutaj, ponieważ pragnę się i wyżalić i jednocześnie dowiedzieć się jak sytuacja może wyglądać w oczach innych osób. Opiszę swój problem. W skrócie: spektrum autyzmu i tematy damsko - męskie. Muszę uprzedzić jednak, że waga problemu wymaga długiego tekstu. W październiku, 17go dokładnie osiągnę wiek Chrystusowy 33 lat. Czuję że mam coraz mniej czasu i to mnie martwi. Zbyt późno zacząłem randkować, tzn w tym roku, pierwsza randka odbyła się w lutym, kolejna w kwietniu i ostatnia kilka dni temu. Można więc uznać że dopiero teraz "ostro ruszyłem z kopyta". Mam konto na dwóch popularnych portalach randkowych - tinderze i Badoo, gdzie piszę sobie z dziewczynami, z którymi łączy mnie w pary. Oczywiście - wszystko z zachowaniem zasad szacunku, czyli wtedy kiedy druga strona odpisuje. Nie mam problemów - dzięki Bogu - z "prowadzeniem pisanininy", na - dwa razy z sukcesem doprowadziłem do etapu spotkania "w realu". Mowa o drugiej i trzeciej kawce z dziewczynami z tindera. 1. Pierwsza kawa stanowiąca impuls do następnych została zaincjowana przez obcą dziewczynę lat 31 -32, która mnie "wyhaczyla" na fb. Cały dzień się denerwowałem bo była to moja pierwsza kawa (oczywiście podejmowałem już kiedyś próby ale dziewczyny były albo zajęte już albo mnie zwodziły). Ze stresu aż rozbolała mnie głowa. Kupiłem róże, ubrałem się elegancko, wypachniłem, ogoliłem i uczesałem czyli zadbałem o to aby prezentować się jak najlepiej. Byłem już kwadrans wcześniej aby nie dopuścić do spóźnienia. Wręczyłem róże i poszliśmy na kawę, gdzie przez prawie dwie godziny rozmawialiśmy m.in. o naszej pracy, hobby. Pomimo obaw nie było ani niezręcznej ciszy ani zacinania się. Uważnie jej słuchałem (wiem że kobietom zależy aby je słuchać), nawiązywałem też do sytuacji o jakich mówiła i też np od czasu do czasu jakiś komplement rzekłem (ale mający związek z jakimś elementem jej historii, prawdziwy komplement a nie na zasadzie „lukrowania byle sprawić przyjemność”). Opowiadała że osiem lat była z chłopakiem i że był toksyczny bo ją hamował. Mówiła że ma problem z zaufaniem innym. Starałem się utrzymywać kontakt wzrokowy co jest ważne gdyż mam spektrum autyzmu i muszę tego pilnować. Powiedziała mi że dobrze jest jej teraz samej ale też zasugerowała że jest otwarta na nowe relacje tylko że chciałaby aby to naturalnie samo przyszło. Ja zgodziłem sie z nią gdyż uważam dokładnie tak samo. Pod koniec spotkania zaproponowałem że zapłacę za nas oboje, na co ona ostatecznie się zgodziła ale pod warunkiem że sugerując że za następny pobyt w pizzerii lub w restauracji zapłaci ona. Zgodziłem się i potem odprowadziłem ją pod jej kamienicę. Na pożegnanie zapytała się czy jeszcze się spotkamy i odpowiedziała po chwili że tak a ja na to że „z przyjemnością”. Po czym rozeszliśmy się. Po powrocie do domu mama nakazała mi nic nie pisać do niej a że na jej radach zawsze wychodziłem najlepiej (a w przypadku niezastosowania się wychodziło na mamy), to przez prawie 3 dni nic nie pisałem (ja sam chciałem pierwotnie następnego dnia coś napisać np jak wrażenia po kawie ale dałem spokój). Kawka była w pewien lutowy, wtorkowy wieczór. Ponieważ nie mam doświadczenia w randkowaniu, a także jestem Aspie to „za aprobatą” mamy zareagowałem na jeden z filmików jej na fb. Dopiero w piątek popołudniu napisałem do niej krótką wiadomość a raczej życzenie „miłego weekendu :)” i tyle. Tak poradzili mi rodzice i nie chcąc niczego zepsuć ograniczyłem się do tego. Minął weekend i po nim napisałem coś dłuższego. Byłem bowiem zaniepokojony tym że nic nie odczytała (a była na fb online). W poniedziałek więc napisałem jej „X!!! Zapomnieliśmy wymienić się numerami telefonów następnie podałem jej swój numer i napisałem „Czy podasz mi swój numer? :)”PS: I mam nadzieję że się jeszcze spotkamy””Jeśli oczywiście będziesz miała ochotę :)”. Niestety nadal nie odczytywała więc choć nie chciałem tego robić to 2x puściłem strzałkę na Messengerze w nadziei że usłyszy i zobaczy te wiadomości (jak już pisałem sytuacja była taka że ona nie widziała tych wiadomości cały czas jeszcze więc chodziło mimo to aby nie myślała że nie pisze nic). Te 2 połączenia chyba też nie widziała, ale na szczescie kiedy nagrałem krótką wiadomość na której się przedstawiłem i rzekłem że nie wymieniliśmy się numerami telefonów to odezwała się „no nie wymieniliśmy się i roześmiana buźka z kroplą potu jako emotikonka). Poczułem dużą ulgę że chociaż już widzi bo gdyby np widziała wiadomości w pt i kolejne i nie odpisywała to wtedy pisanie byłoby mniej celowe bo by było wiadome że nie chce z jakiegoś powodu odpisywać. Ona jednak nie widziała ich bo nie odczytywała a to widać i ja się stresowałem że ona mnie zablokowała albo że nie widzi wiadomości (choć ja doszukując się możliwych powodów nie znalazłem ich). Dopiero potem znowu się stresowałem. Dalej napisałem że przepraszam ją za to zasypywanie wiadomościami na messengerze ale trochę wystraszyłem się że nie widzę wiadomości i że może jest na mnie o coś zła i że może coś zrobiłem nie tak i mnie zablokowała. Następnie buźka emotikon i podałem jej raz jeszcze swój numer (bo wcześniejsza wiadomość była nie odczytana). Napisałem że fajnie było w kawiarence i co robię w pracy teraz. Zapytałem też jej czy podałaby mi swój. Odczytała ale nie odpisała. Pierwszy niepokój. Po kilku godzinach napisałem że jeśli nie chce podawać to nie musi ale że bardzo się cieszyłem gdy mówiła że spotkamy się raz jeszcze. I na koniec zapytałem czy spotkalibyśmy się np na pizzy albo w restauracji np w weekend. Nie odpisała choć widziała. Ostatni raz nagrałem się po upływie doby od propozycji tekstowej z propozycją kolejnej randki i wspomniałem "że było fajnie i że cieszyłem się że wyrażała chęć kolejnej randki". Koniec. Nie chciałem jednak wyjść broń Boże na stalkera więc zaprzestałem dalszego pisania. Targają jednak mną pewne wątpliwości: 1. Czy słusznie zrobiłem że nie napisałem do niej od razu po powrocie albo dzień po rano krótko jakoś np że było fajnie albo miłego dnia. 2. Czy zapomnienie wzięcia numeru (choć oboje mamy neta więc z komunikacją nie było problemu) zostało błędnie zinterpretowane? (Ale nic nie wskazywało, na pożegnanie życzyłem jej miłego wieczoru i ona się cieszyła i mi też życzyła). Krótko mówiąc wracałem „cały w skowronkach”, więc tym większy ból odczuwałem potem. Ona np przed spotkaniem sama pisała np „Cieszę sie na dzisiejsze spotkanie i dodała buzię z serduszkiem”, pytała jak w pracy idzie mi i napisała też że jest grubaskiem i czy może mi przesłać kilka fotek abym sie nie wystraszył (pół żartem). Wysłała a ja napisałem że jest ładna i wysłałem swoje foto na jej prośbę na które zareagowala serduszkiem. Tym bardziej jest mi smutno, przykro i w ogóle czuję nieco gniewu aczkolwiek ta ostatnia emocja jest przez mnie najsłabiej odczuwana i kontrolować się nią staram. Najbardziej jednak boli tęsknota. Ostatnie kilka dni to był powrót myślami do kawy, a potem do tych wiadomości jakie dostawałem przed spotkaniem, wtedy jednak odczuwałem duży smutek, pewien ból. Ale i nadzieję. „Nadzieja umiera ostatnia” to moje ostatnie przemyślenie. Prosiłem Boga aby mi odpisała. Jej męczyć nie zamierzałem iuz, i tak już dużo napisałem choć miało na to wpływ strach wynikły z „niewidzenia” wiadomości aż do Miałem cichą nadzieję że Pan Bóg podesłał mi wymodlona mi dziewczynę. Ciągle też trzymałem się nadziei, że odpisze, wszak tematów nie brakowało nam, mieliśmy sporo wspólnego ze soba i nawet teraz przypomniawszy sobie coś z tamtego wtorku ukłucie smutku Nadmienię jeszcze że nie wiązałem z nią zamiarów „przelotnej przygody”, ale spotykania sie z otwarciem na ewentualny związek a oczywiście zawsze można mieć nadzieję że to ta jedyna. Mieliśmy te same pasje i jeszcze przed spotkaniem też np okazało się że mamy podobne usposobienie (typ domatora i inne).ona wyszla z inicjatywą kawki i to po kilku pierwszych zdaniach! Zgodziłem się i po dwóch dniach doszło do spotkania. 2. Druga randka, kwietniowa odbyła się w miasłożonym ok 50 km od mojego. Tym razem to ja zainicjowałem i kontakt z dziewczyną lat 26 i propozycję kawy. Wcześniej pisaliśmy przez ok 2 lub 3 tygodnie. I pomimo że na tinderze ona odpisywała często, okraszając to emotikonami i rozbudowując zdania to jednak na spotkaniu było ... jakoś tak drętwo. Na samym początku odpowiadała krótkie i nerwowe "mhm" "mhm". Ja byłem na czas - na szczęście - choć też prawie na styk i napisałem jej że mogę się spóźnić 5 min (na szczęście bylem na czas), bo kupiłem jej rzęs spotkaniem bukiecik różnokolorowych kwiatów. Na początku bylem bardzo spocony bo spieszyłem się na kawę (pierwszy raz w tym mieście i z kwiaciarni gnałem więc do kawiarenki). Zdałem i powiesiłem jej płaszcz. Za kawy oczywiście zapłaciłem ale to rzecz bezdyskusyjna. Opowiadała głównie o sobie, o moje sprawy nie pytała ale czasem coś wtrąciłem w nawiązaniu do problemów, które były mi znane z autopsji. Po spotkaniu zapytałem czy sie spotkamy jeszcze, odparła bezbarwnie że w kontakcie ale potem w odp na wiadomość tinder czy da mi swój numer napisała "że nic z tego nie będzie więc nie bardzo". 3. Ostatnia randka miała miejsce w miejscie oddalonym o 90 km kilka dni temu, gdzie tym razem pojechałem nie autem lecz pociągiem. Znowu tinder, fajne rozmowy i wymiana fotkami ...ona lat 32, też wiek jak ta pierwsza i też byla przy kości o czym uprzedzała a ja odpisałem że jest śliczna i jej było milo. Spotkanie na czas. Spacer. Rozmowa. Potem towarzyszenie podczas spożywania przez nią lunchu w centrum handlowym. Patrzyłem jej często w oczy, dużo słuchałem i doradzalem, o sobie też zabawne rzeczy np z pracy opowiadałem i śmiała się, odsunalem jej krzesło i kiedy rozstawaliśmy sie i prosiła "abym dał jej znać jak wrócę aby się nie martwiła". A więc wszystko wskazywało na sukces. Niestety ... W pociągu napisała mi że nie będzie nic z tego. Że jestem miłym, grzecznym chłopakiem, że mam dobre serce, ale nie ma wpływu na swoje uczucia i że na pewno poznam kobietę która doceni we mnie te cechy i pokocha mnie całym sercem. Zostaliśmy przyjaciółmi, ponieważ jest wartościowa i sympatyczna i jako Aspie pragnę też mieć przyjaciół. Zgodziła się i zyskałem przyjaciolke. Jednak nie zmienia to faktu że szukam dalej ... Wszystkim którzy zdołali przeczytać ten rozwlekły mój tekst (btw dlatego też piszę książki które marzy mi się wydać), pragnę podziękować za czas mi poświęcony. Już kończę Teraz czas na pytania i porady: 1. Nie chcę "dawać sobie spokoju" i likwidować konta na tych aplikacjach. W tym momencie dalej działam i znowu -pisanie idzie fajnie, za wcześnie jednak na kawę, ale taki plan mam w dalszej perspektywie. Czy jednak waszym zdaniem ma to sens? Czy mam szanse jako Aspie - wprawdzie zadbany i chyba przystojny dosc, wizualnie podobający się kobietom i szarmancki, starający się być dobry - ALE w spektrum autyzmu może mieć nadzieję na milosc? Czytałem bowiem ze osoby z ZA z powodu ślepoty umysłu mają problem z tym aby druga osoba poczuła "chemię" ... Że mają trudności z budowaniem relacji damsko męskich, zarówno czysto seksualnych jak i romantycznych. Wewnętrznie jednak nie mogę się z tym pogodzić i rodzi to we mnie zlosc, skutek i ponure myśli ... 2. Jakie mogę podjąć kroki w tej sytuacji? Zaznaczę że jestem otwarty na sugestie i porady i że skorzystam z każdej porady. Pomimo braku sukcesów (nieudane trzy randki) i faktu że za późno wzialem się za randki (choć pierwsze próby czyniłem tuż po 20 urodzinach tylko nie było tzw. "ambarasu") to jestem osoba która pragnie spełniać swoje marzenia. Co zatem mogę uczynić? Codziennie proszę Boga o miłość a także działam jak wyżej. Czy skorzystać z pomocy psychologa/psychiatry? Biorę jeszcze SSRI i buspiron na OCD, może dzięki nim tez zmalaklpa znacznie moja lękliwość/nieśmiałość ... Przecież ja też jestem człowiekiem. I hmm nie wiem co mogę jednak jeszcze zrobić. Przecież miłość jest chyba silniejsza niż "wadliwe neurony lustrzane" Proszę was kochani o pomoc i porady i dziękuję za nie już teraz!
×