Skocz do zawartości
Nerwica.com

tinka85-85

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tinka85-85

  1. mnie przy atakach duszności towarzyszy również odczucie spuchniętego języka. Ciągle go w tedy chwytam, bo myślę,że to on ogranicza mi oddech. A lekarze rzeczywiście bywają różni. Ja kiedyś wylądowałam z moim atakiem na pogotowiu i tam lekarz potraktował mnie jak skończoną kretynkę! Zjechał mnie z góry na dół, że mu zawracam gitarę a nic mi przecież nie dolega! Zapisał m aspirynę(?). Wracałam do domu z głębokim poczuciem winy i zdruzgotana.
  2. a ja oczywiście nie śpię. Boję się zasnąć z myślą, że już się nie obudzę, bo po prostu przestanę oddychać...ech, a numer do psychologa w portfelu leży...i czeka aż wreszcie go użyję... Ostatnio budzę się w środku nocy z krzykiem i sprawdzam czy mąż oddycha...widocznie moje obawy rozprzestrzeniają się już na inne osoby...
  3. tinka85-85

    witam wszystkich!

    Wreszcie ktoś odezwał się w moim temacie. Jakże mi miło. Co to są objawy somatyczne?Brzmi groźnie Właściwie to zaczęłam już powoli interesować się technikami relaksacyjnymi...w prawdzie mam zamiar, ale jeszcze nie próbowałam. To pomaga?
  4. a skąd te Wasze posty, że jest lepiej? Leczycie się gdzieś?Co jakiś czas czytam, że ktoś ma nadzieje na poprawę-czy to ma przychodzić samo, czy coś łykacie?Ja też chcę mieć nadzieję na poprawę!
  5. cześć...ja też jeszcze kilka dni temu zastanawiałam się co tu robię. Nawet zaczęłam swój wątek, ale niestety nikt ani litery w nim nie odpisał, oprócz moderatora, który mnie przywitał. No więc co Cię tu sprowadza?
  6. Witam. Jestem z okolicy Katowic. Ale Nas tu dużo...widzę, że kroi się spotkanko...
  7. tinka85-85

    witam wszystkich!

    Cześć. Jestem tu nowa, i w ogóle nowa na tego typu forum. Jest po północy a ja znów nie śpię. Od kilku miesięcy zastanawiam się co mam zrobić ze sobą...ale jeszcze chyba nie dojrzałam do wizyty lekarskiej. Na razie tylko forum. Czytając posty doznałam szoku, że ludzie mają takie problemy jak ja... Ale najpierw trochę o sobie... Mam 23 lata...dwa lata temu moje życie przewróciło się do góry nogami, a wszystko za sprawą choroby nowotworowej babci. Ponieważ byłam jedną z nielicznych bliskich jej osób, zamieszkałam z nią w trakcie jej choroby, pomagając jej lepiej umrzeć. Wszystkie te dramatyczne chwile, czynności jakie przy niej wykonywałam, wręcz przerażające sceny spowodowane rakiem, jakie oglądałam, zmieniły mnie na zawsze. Kilka pierwszych miesięcy żyłam w lęku przed nawet pozostaniu samej w domu. Minęły dwa lata, a ja dorobiłam się hipochondrii, panicznego strachu przed dusznościami(babcia je miewała), przed nowotworami, przed śmiercią. Codziennie myślę czy się zaraz nie uduszę, czy dziś nie umrę. Dodam, że miewam wyimaginowane duszności, które kończą się interwencją pogotowia. Lekarz za każdym razem twierdzi, że nie mogę mieć żadnych duszności, bo badania są idealne. Moi rodzice, mój narzeczony zupełnie nie wiedzą jak na to reagować. Od czasu śmierci babci przytyłam 25kg(zaledwie w dwa lata). Na co dzień staram się ukrywać swoje dziwactwa. Ale ostatnio myślę, że skoro to wszystko przeszkadza mi w prowadzeniu normalnej egzystencji, to jednak coś jest nie tak...Jedno jest pewne-nie jestem sobą. Stałam się nie pewna siebie, zakompleksiona przez nadwagę, czuję się jak dziwadło. Ludzie co mi jest do cholery!?
×