Skocz do zawartości
Nerwica.com

Invisible

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Invisible

  1. fobia - myślę,że nikt z nas nie wyszukuje sobie chorób na siłę. Tylko zbytnio wsuchujemy się w nasz organizm i każdy ból wyolbrzymiamy, od razu przyjmując,że to coś najgorszego. Do tego dochodzi dostępność internetu z którego możemy wyszukać niezliczoną liczbę chorób, do których jakimś cudem pasują nasze objawy i trzymamy się danej choroby. Ile to razy szłam do lekarz i już wiedziałam jakie badania powinien mi zrobić i co niby mi dolega. Właściwie to teraz nic tylko na medycyne iść :) Dziś właśnie wyeszłam po raz tysięczny na neta szukając objawów nowotworu kości, bo przecież boli mnie kręgosłup w części lędźwiowej od hoho i teraz się nasiliło, szczególnie jak chodzę. Koszmar!!! Ale dziś udało mi się otrząsnąć i po chwili zakończyć moje wyszuiwania. Poczekam, może w końcu przejdzie, jak nie przejdzie do lekarza, choć pół roku temu już miałam rtg i było ok. Ech... te cholerne natrętne myśli...tak ciężko nad nimi zapanować grala - nawet nie mogę wyobrazić sobie przez co przeszłaś, przykro mi , musisz być silną osobą... na jednego człowieka spadło tyle do dźwigania... Ja też miałam bliską osobę, która zmarła na raka i właściwie odtąd w mojej głowie zapanował strach. Wcześniej miałam jakieś lęki ale nie do tego stopnia, o wiele łatwiej mi było nad tym zapanować. Zresztą wiele znanych mi osób zmarło na raka, chorują...i wciąż o tym słyszę...wciąż. Czemu kiedyś nie było tylu złych chorób? ... choć pewnie były... A Ja jak na razie staram się nie szukać po internecie i nie mieć wolnego czasu... a śmieszne jest to,że jeszcze mam inne obawy(objawy) wciąż, ale tłumie je w środku. Czasem przemykają te złe myśli ale staram się je lekceważyć. micolay - nerwica ma przeróżne objawy, Ja pewnego dnia miałam wrażenie,że zaraz przestanę oddychać mój oddech był bardzo krótki i nie byłam w stanie złapać normalego głębokiego oddechu, bałam się spać, bo myślałam że umrę,że się uduszę, myślałam,że coś jest nie tak z moimi płucami, bo nie mogłam normanie oddychać, z tego strachu nie przespałam nocy. Chodziłam po domu jak obłąkana próbując poprostu normalnie oddychać i nie mogłam. To było przed jakimiś badaniami (a raczej wynikami) , które musiałam w środku jakoś strasznie przeżywać. Na drugi dzień internet "szukaj" :) .... okazało się ,że to jeden z objawów nerwicy, więc nawsuwałam się tabletek uspokajających i przeszło jak ręką odjął... bo wszystko siedzi w naszych głowach...
  2. grala nie wiem czy wiesz ale często hipochondria , dotyka ludzi, którzy wśród najbliższych mieli osobę chorą na ciężką chorobę i dokładnie wiedzą jak wyglada powolne umieranie więc daruj sobie wysyłanie ludzi do hospicjum. Myślisz, że nie rozumiem, że ten strach o zdrowie jest w pewnym sensie paranoją? Że są ludzie w gorszych sytuacjach? Ja to wszystko wiem, ale w momencie gdy dopada nas panika i lęki nie ma takiej mocy ,żeby sobie to racjonalnie wytłumaczyć. Wtedy nie ma czegoś takiego jak logiczne myślenie. I potrzebuje się kogoś kto stara się nam wytłumaczyć i rozwiać wątpliwości... A to forum jest świetnym miejscem, bo jest nas tu więcej.. ludzi którzy nas rozumieją. Ale co Ja Ci będę tłumaczyć.. Poderzewam,że nie wiesz nawet jaki to stan, gdy spać nie możesz ze strachu, jeść nie możesz i oddychać, bo wierzysz,że umrzesz... Marcjanno spróbuj na spokojnie pomyśleć... wyniki badań masz idealne, neurolog nic nie zauważyła niepokojącego i stwierdziła,że mogą być to skutki uboczne brania lekarstw. Więc powiedz sobie ,że to właśnie to. Ja zawsze staram, się znaleźć wytłumaczenie swoich kolejnych bóli i trzymam się kurczowo znaleźonego wytłumaczenia.. to pomaga. Jeśli jednak niepokoisz się nadal , idź do lekarza i zapytaj jakie jeszcze badanie można zrobić na wykluczenie sm. Dla twojego świętego spokoju. Mam nadzieje, że wkrótce będziesz się uśmiechać :)) Ja wyjeżdzam jutro na krótki urlop więc, do miłego ....
  3. Nie wiem grala o jakim biciu piany piszesz, wsparcie i próba uspokojenia to bicie piany? Zastanów się dwa razy dziewczyno zanim wyskoczysz ze swoimi mądrościami i przestań wypisywać bzdury. A twój wykład "jak chłop krowie na rowie" (swoją drogą bardzo błyskotliwa i cięta riposta hahaha , no cóż róznych mamy tu forumowiczów:)), mówi to: CO KAŻDY Z NAS HIPOCHONDRYKÓW WIE , więc nie tłumacz nam tego prosze. Ja jednak nadal będę starała się odpisywać na posty (w miarę możliwości) i podtrzymywać na duchu każdego w potrzebie, czego i sama bym chciała w trakcie moich , gorszych dni. Jeśli tego nie rozumiesz to nie pisz tutaj i tyle.
  4. grala nie rozumiem co w tym poście jest takiego co daje do myślenia?? Wytłumacz mi proszę , bo nie zakumałam :) Chyba wszyscy wiemy, na czym polega hipochondria prawda? I kto tu się nad kimś lituje ? Jeżeli marcjanna pisze na forum , bo ma obawy to chyba oczekuje jakiegoś odezwu i wsparcia prawda? Piszesz, żeby dać jej spokój... śmieszne, bo po to tutaj piszemy,żeby ktoś nas wysłuchał, bo jesteśmy w podobnej sytuacji, i dobrze nam z tym uczuciem,że nie jesteśmy sami . A polecanie rozmowy z psychologiem jest czymś złym według Ciebie? Dlaczego, tego też nie rozumiem? Myślisz, że jeśli neurolog, jej nie uspokoiła (choć powiedziała, że nie widzi żadnych podejrzanych objawów świadczących o sm) i jeśli staramy się wytłumaczyć,że to w jej głowie siedzi, a ona wciąż się boi to według Ciebie psycholog to taki zły pomysł? Napisz więc proszę co proponujesz? Lepsze rozwiązanie według Ciebie?
  5. Marcjanno idź do lekarza.. do psychologa. Jesteś taka młoda, a masz już takie okropne problemy. Mówię o hipochondrii, którą niewątpliwie masz... obawiam się ,że sama sobie nie poradzisz, a szkoda kolejnych lat na takie zamęczanie siebie i bliskich Ci osób. Ja mam 30tke a hipochondria dopadła mnie ok. dwa lata temu, czasem jest dobrze, mogę przez miesiąc lub dwa czuć się ok, ale po tym znów jakiś kryzys mnie dopada i cierpie okropnie i też umieram ze strachu przez jakieś urojenia. Nie warto marnować życia na zamartwianie (teraz mam ten dobry czas, więc więcej optymizmu we mnie), zwłaszcza mając 18 lat, nie pozwól,żeby nerwica Cie pokonała i walcz z tym choróbskiem :) Idź do lekarza i tak jak już pisałam, organizuj sobie czas, bądź aktywna, zacznij uprawiać sport ( to naprawde pomaga!), spotykaj się z ludzmi :) I nie czytaj w internecie o chorobach!
  6. Cieszę się , że jesteś już spokojniejsza marcjanno
  7. Marcjanna już wkrótce napiszesz , że wszystko ok, że to dziwne uczucie w nodze przeszło. Nie czytaj o chorobach w necie!!! Potęguje to twój strach i nasila twoje odczucia. Daj znak jak już będziesz po wizycie u neurologa. Myśl pozytywnie... wszystko jest w naszych głowach. A i polecam deprim forte... to na smuteczki, mi pomaga gdy przychodzi fala depresyjnych dni. Biorę przez jakiś czas i przechodzi, i tak jak napisała olka8724 staraj się wychodzić z domu, spotykać z ludzmi i organizować aktywnie czas to też pomaga :)
  8. Marcjanna trzymam kciuki, choć wiem, że będzie dobrze. To stres powoduje te dolegliwości, wiem !!! Ja też czasem mam takie koszmarne dni i później żałuję, że niepotrzebnie się dobijam. Z tych nerwów sama sobie skracam życie. A nawet jeśli schudłaś to też z nerwów prawdopodobnie, dla mnie kolejne napady lęku, że jestem chora na jakąś straszną chorobę, to automatycznie dietą jest. Nie mam smaka na jedzenie, a do toalety biegam z większą częstotliwością niż normalnie. Z tego co wiem jednym z objawów SM jest zapalenie nerwu wzrokowego i dlatego okulista może to wykluczyć , co więcej niestety nie wiem. Tak czy inaczej juto masz wizytę u neurologa i on Cie napewno uspokoi, a tymczasem nie myśl ,że jesteś chora , zajmij się czymś, a zobaczysz ,że w momencie jak coś robisz nie odczuwasz żadnych dolegliwości.Jak zrozumiesz ,że to tylko w Twojej głowie siedzi, wszystko przejdzie :)
  9. To jest naprawde straszne jak nasza podświadomość działa na nasze odczuwanie. Ja systematycznie co jakiś czas robię nowe badania, bo mój problem to , że odczuwam ból , prawdziwy , realny ... i po takim badaniu które nic nie wykazuje ból znika. Ze wzrokiem też miałam problem, oczy mnie bolały, łzawiły, głowa też pobolewała... do czasu, aż okulistka stwierdziła, że jest ok i że to przemęczenie. Znam też ból stawów, ból kości itp. .. paranoja. I chociaż wiem, że to moja chora psychika, moja podświadomość powoduje ból... to w sytuacjach kiedy dopadają mnie lęki nie potrafię sobie wytłumaczyć tego racjonalnie i mam wrażenie, że ze strachu oszaleje.. Marcjanna nie jesteś chora... masz nerwice.. i też myślę,że powinnaś najpierw iść do okulisty.
  10. Ja też miałam kiedyś podobnie...oczywiście wkręcałam sobie raka gardła. Tylko trochę gorzej bo czasem odchrząkiwałam ślinę z domieszką krwi. Poszłam do lekarza porobił mi badania krwi, ale na dzień dobry powiedział, że to prawdopodobnie z zatok , bo wiecznie mam uczucie zatkanego nosa i tak jak napisałaś naczynka mogą pękać. Bo tej krwi miałam śladowe ilości. Problem jest gdy kaszlesz krwią i to sporą ilością lub wymioty z krwią. Także nie martw się kami, a problem ,że ciężko Ci się oddycha lub ból w klatce piersiowej... to tak mają ludzie z nerwicą.. w tym również i Ja.
  11. Ech te cholerne węzły chłonne... ile już nocy miałam nieprzespasnych przez nie. Czy ktoś ma ... powiększone węzły podżuchwowe, na szyi , w pachwinach, pod pachami ? Ja tak. Pod pachami lekarz po usg stwierdził,że są może powiększone ale w granicach dopuszczalnych, na szyi mam od lat a w pachwinach od jakiegoś pól roku, kiedy to zaczęłam sobie je dotykać i stwierdziłam, że mam jakieś kulki wyczuwalne. Zwariować można! Jak to jest że niektórzy nie zwracają uwagi na takie, rzeczy... Teraz rozgniatam sobie brzuch i zastanawiam , się czy mam tam powiększone węzły chłonne i czy właściwie można je wyczuć... PARANOJA ... hahaha... normalnie jak pomyślę na spokojnie to mi siebie tak żal i wszystkich innych nieszczęśliwców podobnych do mnie. agaska - te kulki które sobie wyczułaś to prawdopodobnie węzły chłonne, mojej koleżance też kiedyś wyszła taka kulka za uchem, trochę panikowała ale lekarz ja uspokoił, dał antybiotyk i po jakimś czasie przeszło. Idź do lekarza, będziesz spokojniejsza, ja przynajmniej tak mam.. mi pomaga jak wyrzucam lekarzowi wszystkie moje obawy. (pomijam fakt, że lekarz to już patrzy na mnie jak na świra, ale kogo to obchodzi?). Teraz na szczęście mam jakieś lepsze dni.. 2 lub juz 3-y nawet, staram się nie czytać o chorobach, wtedy się nie dobijam, uprawiam więcej sportu... biegam, biegam kiedy mogę i czuję się lepiej, nie koncentruje się na swoim ciele, nie wsłuchuję się... i nawet mnie nic nie boli... dlatego mnie nic nie boli.
  12. I stało się...chyba oprócz hipochondrii dopadła mnie depresja... Tak strasznie źle, że nie do wytrzymania.. Brak siły by robić cokolwiek, ból...każdej części ciała i .. płacz na końcu nosa, choć wiem, że nie mogę... bo dziecko patrzy... AAAAaaa mam ochotę krzyczeć, bo jestem taka bezradna, i nie wiem jak sobie radzą ludzie w gorszych sytuacjach i współczuje im... bo to jest beznadzieja.. Oszaleć można, wciąż obsesyjnie szukam w sobie objawów chorób, że w końcu je znajduje i tak w kółko i tak już kawał czasu niszczę sobie życie i bliskim... :(
  13. Misiunia...cóż powiedzieć, żebyś się lepiej poczuła? Może tą prawdę, że my hipochondrycy jesteśmy zdrowi na ciele, a chorzy na "umyśle", przypomnij sobie ile to już razy myślałaś ,że coś nie tak, że masz jakąś straszną chorobę a wszystko okazywało się ok. I teraz jest dokładnie to samo, poza tym myśl o bólu czy innych odczuciach w twojej głowie i zbytnia na nim koncentracja będzie potęgować objawy. Weź też poprawkę na nerwobóle lub też tak zwane bóle psychosomatyczne... które nam łatwo sobie wmawiać (znam to z autopsji). Poza tym mogło Cię poprostu zawiać.. Więc prosze nie szukaj objawów w internecie, przestań panikować i pomyśl logicznie i zwróć uwagę, czy gdy jesteś czymś zajęta to również odczuwasz pobolewanie.. pewnie nie :) Staraj się aktywnie spędzać czas i dobrze go organizować, żeby nie mieć czasu na układanie pesymistycznych wizji...
  14. taa... masakra. Straszne jak można sobie życie uprzykrzać. Pisałam ostatnio o wycinaniu znamion i czerniaku. Moje znamię się łuszczyło więc byłam przekonana o najgorszym... a do tego miało w środku czarną kropeczkę, co po wielu opisach wyszukanych w necie idealnie pasowało pod czerniaka. Więc...okazało się, że był to zwykły pieprzyk,, piszę to żeby się nie sugerować zdjęciami z neta i nie nakręcać zbytnio w oczekiwaniu na wyniki, choć sama wiem jak to działa Teraz mam inne problemy, inne wizje i tak w nieskończoność. Chwila spokoju i znów wyobraźnia zaczyna szaleć. Staram się wmawiać sobie, że to tylko w mojej głowie..że to moja psychika mnie dręczy a Ja Jestem zdrowa, ale wszyscy wiemy, że to działa tylko na chwilkę lub poprostu od dnia zależy :)
  15. I chwile było spokojnie... i znów powrót koszmaru:( Dziś znów czuję ten okropny lęk...i czytam i szukam w internecie nie wiadomo czego.. i szlag mnie trafia, że marnuję na to swój czas, tylko godziny mijają na zegarze, a Ja nic więcej nie wiem...nie mniej się boję...tylko... już wieczór za oknem A rano znów obudzę się z tym okropnym uczuciem lęku i znów będę starała się nie myśleć, zająć czymś myśli... Do wycięcia moich znamion jeszcze trzy tygodnie... odliczam niecierpliwie dni i złoszcze się, bo nie mogę nic zrobić z wlekącym się czasem. To własciwie zabawne, że normalnie to czas mi biegnie niesamowicie szybko, a jak na cos czekam wlecze się niemiłosiernie. Moje znamiona zawsze sobie były gdzieś tam przeze mnie nie zauważane do czasu poczytania o czerniaku... i niestety po bliższym przygladnięciu się zauważyłam, że na jednym takim brązowym z czarną kropeczką na srodku,łuszczy mi się skóra, nie boli mnie, nie swędzi... tylko ta łuszcząca się powierzchnia mnie przeraża! Mierzę sobie to znamię od miesiąca i nic się nie zmienia (poza łuszczeniem naskórka), jest małe 3mm ale to mnie nie zbyt uspokaja, więc szukam w internecie potwierdzenia, że takie coś się zdarza i to jest nic złego , ale nie mogę znależć!!! Jestem zmęczona... jeśli ktoś mógłby mnie pocieszyć byłabym wdzięczna, bo oszaleję!
  16. KasiuMi11, jeśli boli Cię za mostkiem to faktycznie gastroskopia by się przydała, bo nie wykluczone, że masz tzw. refluks żołądkowy(masz jeden z objawów)...hm... zreszta też u siebie to podejrzewam. Od jakiegoś miesiąca odbija mi się po jedzeniu, zresztą po piciu też, lekarz stwierdził u mnie bakterię Helicobacter coś tam i przepisał leki (niestety antybiotyki nie zlikwidowały tego odbijania) więc znów czeka mnie wizyta u lekarza. Kurcze Ja jak bumerang wracam co tydzień z jakimiś dolegliwościami do i tak wyrozumiałego pana doktora Mąż się śmieje, że jeszcze trochę to wystwią kartkę z moimi danymi, że tej pani to my już nie przyjmujemy Tak... szkoda,że dla mnie to nie jest takie śmieszne ... Basiu33 , wiesz z tym wstawaniem w środku nocy i sprawdzaniem czy coś się zmienia to mnie zaskoczyłaś--Ja mam teraz to samo poprostu paranoja! Nie chcę mieć już tych cholernych pieprzyków wogóle. Zresztą niestety cała jestem popieprzona, po wycięciu tych zapewne znajdę inne A jeśli chodzi o kości to dokładnie dwa miesiące temu miałam takie same obawy co Ty, bo przez ponad miesiąc bolała mnie kość ogonowa w dzień i w noc, niezależnie od wysiłku czy pozycji ciała...tak poprostu sobie pulsowało coś nieprzyjemnie i bolało. No więc lekarz zrobił mi rentegena dolego odcinka kręgosłupa, który nie wykazał żadnych nieprawidłowości...więc się trochę uspokoiłam, aż w końcu pewnego dnia jak ręką odjął ból zniknał... ha jeszcze kolana mnie bolały do tego...szkoda gadać... Wiem,ze to trudne, ale trzeba sobie powtarzać, że strach i lęk to wynik naszej wybujałej wyobraźni, a tak naprawdę ciało jest zdrowe..może kiedyś to minie, może trzeba się czymś zająć...hmm...sama nie wiem? Może jak ma się jakieś hobby, pasje to człowiek nie ma czasu na użalanie się nad sobą? Próbuję znaleźć odpowiedź na to co się stało z moją psychiką i dlaczego tak się dzieje? Nie chodzę do psychiatry..pije kropelki Bacha, ewentualnie Deprim, staram się z tym walczyć i mam nadzieję,że w końcu to minie, czy ktoś z was rozmawiał o tym z fachowcem? Ciekawi mnie czy są w stanie stwierdzić jakie jest podłoże tego problemu? Nie jest to chyba częsty problem, bo wśród znajomych nie słyszę o takich zaburzeniach, a Ja nie kryję się z moimi obawami (też nie przesadzam z uzewnętrznianiem, bo chyba by nie zrozumieli). Więc czemu się tak dzieje... Jestem osobą wrażliwą, byle co doprowadza mnie do łez... może lepiej być gruboskórnym człowiekiem...nie wiem... Tak sobie myślę....
  17. Witam wszystkich hipochondryków Postanowiłam do was napisać, dołączyć...bo może w grupie łatwiej przechodzić przez ten koszmar Mam taką nadzieję... A moja historia z chorobą zaczeła się z pół roku temu..tzn. zawsze byłam przewrażliwiona na punkcie zdrowia, nigdy nie myślałam że jakieś tam pobolewania, mogą być nic nie znaczącymi nerwobólami lecz zawsze wyobrażałam sobie najgorszą wersję Jednak to co się ze mną dzieje ostatnio to tragedia...przechodziłam już: raka płuc (bo przecież paliłam, tyle dobrego ze przez strach rzuciłam palenie), ziarnice, białaczkę (wciąż, obsesyjnie macam sobie węzły chłonne i zawsze wydają mi się powiększone),raka kośći, piersi i inne których nie spamiętam. Wyniki krwi robione 2 miesiące temu wyszły dobrze, lecz niestety doczytałam, że nie jest prawdą, że poprzez badania krwi można wykluczyć nowotwory...(to mnie trochę przybiło) Mam już dość, jestem zmęczona tymi lękami...to coś co zapanowało nad moim życiem..nie potrafię już normalnie funkcjonować. Wciąż szperam w internecie w poszukiwaniu..sama nie wiem czego, łudzę się że wykluczę w sobie choroby, ale tak się nie dzieję!!! Chce mi się płakać, bo wiem, że to coś nie tak z moją głową! Chciałabym się umieć cieszyć życiem, przestać się dołować i zadręczać... A i teraz jestem na etapie czerniaka...potworna, podstępna choroba, pokazałam znamiona dermatologowi, który stwierdził, że 3 trzeba wyciąć, bo się różnią od moich pozostałych i teraz najlepsze termin za 4 tygodnie (mieszkam w UK), i Ja chyba oszaleję przez ten miesiąc.. Odkąd naczytałam się o czerniaku mam wizję cicho siedzącego sobie we mnie wroga i teraz nie ma dnia bym nie mierzyła, dotykała sobie tych trzech pieprzyków, czy się przypadkiem nie zmieniają, nie powiększają grubną czy coś takiego. To jest obsesja!!! Robie to kilka razy dziennie!!! Jestem załamana... Nie wiem sama czego oczekuję...pewnie słowa otuchy...upewnienia, że nie jestem chora na nic groźnego... szkoda tylko, że nikt nie ma takiej mocy Napisałam w skrócie rzeczy najważniejsze, choć w mojej chorej główce jeszcze kilka głupot się pałęta, ale to za dużo by było naraz... sama jestem przerażona, jak psychika może być wybujała. Niewiarygodnie przerażające... dobrze,że słonko wychodzi to czasem się zapominam i uśmiecham (czasem tylko czasem). Mam kochanego męża i synka chciałabym być dla nich uśmiechniętą , optymistyczną osóbką a tu tak bywa, że tracę sens i chodzę przygnębiona i smutna :( No nic... dziś słonko świeci... trzeba się wziąść za przedświąteczne porządki powoli i nie myśleć czy moje pieprzyki zmieniły swój wygląd od ostatnij godziny... Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę uśmiechu i przezwyciężenia tych wszystkich okropnych fobii, lęków i paranoii czego i sobie życzę też
×