Skocz do zawartości
Nerwica.com

marta2626

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marta2626

  1. Bardzo dziękuję Wam za wiadomości, szczególnie Tobie inertie. Napisz do mnie od czasu do czasu, będę trzymać kciuki za studia, mam nadzieję że będziesz miała trochę więcej szczęścia ode mnie. Teraz widzę, że być może jest wiele osób takich jak ja. W każdym razie będe szukać pomocy w publicznych przychodniach, po prostu czuję że nie poradzę sobie sama. Nawet gdy staram się coś sobie racjonalnie wytlumaczyć, przygnębienie i tak powraca, bo z każdej strony wiatr w oczy ... .
  2. Mój problem jest dosyć zlożony , a niestety na platną pomoc ze strony specjalisty mnie nie stać. Od kilku lat podejrzewam u siebie przewlekłą depresję. Sądzę, że zlożyły się na nią trudne przeżycia z przeszlości, jak rownież obecna, niekorzystna, lecz nie zmieniająca się sytuacja. Skończyłam studia fillogiczne i od ponad pol roku bezskutecznie szukam pracy w szkolach i urzędach, wszystko z powodu nepotyzmu i układów. Na wszystko brakuje mi pieniędzy. w chwili obecnej praktycznie nie mogę sobie pozwolić na nic. Miewam okresy euforii, kiedy mam energię na wszystko, ale bywa też tak, że rano najchętniej nie wstałabym z łóżka. Coraz częsciej zadaję sobie pytanie, dlaczego przyszlam na świat, skoro nic mi nie wychodzi, ciągle się męczę. Co jakiś czas miewam stany lękowe, czasem napady agresji, nie chcę jednak sięgać po leki ze względu na wcześniejszą próbę samobójczą. Od dłuższego czasu cierpię na obsesyjne myśli i natręctwa związane z porządkiem. Moi prawdziwi przyjaciele mieszkają za granicą, kontakt z nimi mam tylko mailowy. Na miejscu nie mam żadnych przyjaciól z którymi moglabym wyjśc gdzieś, porozmawiać, bo nikt nie chce trzymać z "biedaczką" (mieszkam w malym miasteczku). Nigdy nie mialam chlopaka, bliskiej osoby która byłaby dla mnie wsparciem, po prostu nikt mi się nie trafił pomimo że mam realistyczne wymagania. Najgorsze jest jednak to, że dalsza rodzina na ktorą czlowiek w takich momentach najbardziej powinien liczyć, jest toksyczna i odsunęla się do nas. To w większości tzw. "nowobogaccy" z dużych miast, ktorzy nie chcą trzymać z "plebsem". Moim rodzicom równiez jest ciezko się z tym pogodzić. Wiemy razem z moim bratem, że w przyszłosci będziemy mogli liczyć tylko na siebie. Nie oczekuję od nikogo cudownej recepty na życie, bo w dzisiejszych czasach nikt takiej nie ma dla nikogo. Po prostu nie miałam komu się wyżalić. Proszę tylko o listy od Was. Może ktoś z Was ma podobne problemy? Faktem jest, że męczę się od lat sama z sobą, tkwię w marazmie. Coraz bardziej zaczyna mi brakowac sił...
×