Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brygida

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Brygida

  1. LINKA 656-"nie DAMY sobie rady"-to znaczy MY-ktorzy w Boga wierzymy.Wystarczy Ci taka odpowiedz????.Liczba jest taka jak powinna być. Sprawa druga:NIKOMU NICZEGO NIE WMAWIAM!!.tak jak wcześniej napisalam:"kazdy z nas ma prawo wyboru......".ja tez i TY MI NIE WMAWIAJ,ZE JEST INACZEJ. Wierz sobie w co chcesz-nawet w dziurke od klucza albo poprostu nie wierz w nic.Twój problem i Twoja sprawa. LUCIDMAN-masz racje.Bóg po to dał nam rozum abysmy z niego dobrze korzystali i pomagali sobie także i w chorobach.Dla mnie jednak to wszystko -czyli ta moja ludzka siła i mozliwośc samopomocy bierze sie z WIARY!. Ale tak jak napisalam wcześniej-kazde z Was ma pełną możliwość wybrania takiej drogi ,która mu najbardziej odpowiada a dopiero na samym końcu zobaczy czy wybrał ta właściwą. mu najbardziej odpowiada i
  2. Ale skąd czerpiesz siłe i wiare w siebie??.Nie masz szans sam przez to przejsc!Owszem,leki sa bardzo wazne a także psychoterapia ale ja wiem,że bez pomocy Boga nie damy sobie rady.Jeżeli ktos mysli,że jest samowystarczalny to bardzo sie myli i za jakis czas sam się o tym przekona.Kazdy z nas ma prawo wyboru i może zawieżyć komu chce,ja wierze,że Bóg jest przy mnie i choćby to komus wydawało sie smieszne bede trwała przy swoim.P.
  3. Witam.16 lat temu dostałam pierwszy atak Lęku.Było bardzo zle.Diagnoza brzmiała:zespół lekowo-depresyjny w przebiegu choroby Koalkoholowej.Ta choroba spadla na mnie jak grom z jasnego nieba!w najmniej oczekiwanym momencie.Zawsze myslalam,ze jestem niezniszczalna,ze alkoholizm męza to nic strasznego a moze to krzyż jaki mam nieść przez zycie????. I niosłam go tak przez 5 lat małżenstwa.Potem zaczeło się PRAWDZIWE PIEKŁO!lęki o wszystko i wszystkich,nie wychodzenie z domu,kłębiace sie złe myśli,obawa no i oczywiście mnóstwo leków ponieważ nie pomagały wszystkie.Tak Było przez 3 lata.Straciłam prace(bardzo ja lubiałam),zdrowie,choroby somatyczne bardzo sie pogłebiły. Alkoholizm męża dalej trwał,corka miala 2 latka i wydawało mi się,że to juz koniec!że nie dam rady! ALE Z JAKIEGOŚ POWODU BARDZO CHCIAŁO MI SIĘ ZYĆ!!Teraz wiem,że ta chęć do zycia była od Boga.To On pomagała mi wstawać rano i robic na siłe wszystkie czynności. Nie byłam i nie jestem do tej pory przesadnie religijna ale WIERZE CAŁYM SERCEM,ŻE WŁASNIE BÓG OCALIŁ I POMÓGŁ WYJŚC Z CHOROBY I UPORZADKOWAC SWOJE SPRAWY OSOBISTE.Wtedy modliłam się ale robiłam to machinalnie,co wieczór odmawiałam różaniec, ale nie potarfiłam sie skupic na tej modlitwie.Bardziej była to obawa,ze musze się modlic bo inaczej Pan Bóg mnie skarze i bede sie jeszcze gorzej czuć. TERAZ WIEM,ZE CHOC TE ZDROWAŚ MARIO.....MOWIŁAM BYLE JAK-TO I TAK MATKA BOSKA I PAN BÓG BYLI PRZY MNIE I WSPIERALI. Teraz po 16 latach spokoju-takze nagle pojawiła sie nerwica,lęk,obawy. Bardzo mnie ona zaskoczyła.Myslałam,ze mam to juz za sobą.Jednak znowu zaczął sie koszmar:bardzo złe samopoczucie.nowe leki,wizyty lekarskie i od nowa cały ten kocioł ale........zmieniło sie jedno: MOJA WIARA!!!!! UWIERZCIE! WIARA NAPRAWDE CZYNI CUDA!! Nie zawsze potrafie skupic się na modlitwie ale ostatnio jak dostałam bardzo silny atak lęku-wlazłam do łóżka mi zaczęłąm sie tak BARDZO MOCNO!! MODLIĆ!!!NIE MOWIŁAM GOTOWYCH REGUŁEK JAKIE UCZYLI NAS KSIĘZA-POPROSTU ROZMAWIAŁAM Z BOGIEM,PROSIŁAM GO:PANIE BOŻE,BŁAGAM CIĘ ZABIERZ ODE MNIE TE NERWY!JA NIE MOGE TERAZ ZLE SIE CZUC.WIESZ,ZE O 15-TEJ JESTEM UMÓWIONA Z MILENA I MUSZE WSIASC W SAMOCHÓD I DO NIEJ POJECHAĆ!!PROSZE CIEBIE BOZE DAJ MI SIE LEPIEJ POCZUĆ BO TAK NAPRAWDE TO MAM TYLKO CIEBIE I CIEBIE O TO MOGE PROSIĆ.WIESZ,ZE ZE MNIE JEST NIEZŁA CHOLERA ALE STARAM SIE TAKZE ROBIC DUZO DOBREGO..........mówiłam tak bez sensu do Boga jeszcze jakąs chwile i nagle zaczęlam czuc sie coraz lepiej!!!!!Wymioty ustały,nerwy z głowy odeszly,przestałam sie trząść i o 14.30 zaczełam sie ubierac aby iśc na spotkanie. Napisłam wam obszernie własnie to moje zdarzenie BO JESTEM W 100%PRZEKONANA,ZE BÓG MNIE WYSŁUCHAŁ!!! A MOJA WIARA W NIEGO MNIE UZDROWIŁA!!!. Wogóle teraz-w czasie choroby czuje,ze bardzo potrzebuje Boga i co jest dziwne nie mam lęków w kościele!!! jak to było wczesniej!.UWIELBIAM CHODZIC DO KOSCIOŁA!.nie wiem jak to nazwac ale pobyt blisko Pana Jezusa i Matki Bożej niesamowicie mnie uspakaja!! kompletnie niczego sie wtedy nie boje i czuje się tak jakby wszelkie nerwy spłyneły ze mnie.Bardzo jest dziwne to uczucie BO JA NAPRAWDE NIE JESTEM JAKĄŚ DEWOTKA CZY BABCIA Z KOŁKA RÓZAŃCOWEGO!!. Nawet wam powiem,że nie moge przyjmowac Komunii Świętej!!!! bo zyje w związku niesakramentalnym(wziełam w koncu rozwód z mezem a teraz mam przyjaciela) A I TAK CZUJE,ZE BÓG MNIE NIE OPUŚCIŁ,CAŁKOWICIE NIE POTEPIŁ. Dalej cierpie,biore kolejne leki ALE MA TEZ SZCZĘŚĆIE: MAM WIARE!!I TERAZ J A CZUJE!!! I ZAWSZE KIEDY JEST BEZNADZIEJNIE STARAM SIE WIERZYĆ,ZE TO MINIE,ZE BÓG,MATKA BOŻA,SW.RITA MI POMOGĄ I UWIERZCIE MI NAPRAWDE CZUJE SIE LEPIEJ!!! WIARA WYPŁYWA Z SERCA ALE I TEZ Z DUSZY DLATEGO JUZ NA KONIEC PROSZE WAS-MIEJSCIE WIARE W BOGA,W SIEBIE BO TO JEST DLA NAS NAJLEPSZYM LEKARSTWEM KTÓRE NIE MA tzw.SKUTKÓW UBOCZNYCH. PS.Przepraszam Was za tak długie pisanie ale jakos tak wyszło :-)))))
  4. Witam Was. Dopiero dzisiaj zaczęłam szukać informacji jak pomóc sobie w wyjściu z tych cholernych leków,obaw i całej reszty bez zazywania leków. Niestety zaczełam od czytania informacji odnośnie Larafenu-bo taki zazywam od miesiaca(między innymi).Nie znałam całkowicie dzialania jego wiec JUZ SIE DOWIEDZIALAM!.Ja byłam na Xanaxie. 10 lat temu,po7-miu latach małżeństwa z alkoholikiem,nagle zaczeły sie u mnie okropne lęki!!.Bałam się wyjść do pracy i z powrotem.Pracowałam w Szpitalu (na ironie).Tam po przyjściu na dyżur z wesołej dziewczyny stawałam sie rozklekotanym wrakiem. Niestety nie"chwaliłam"sie nikomu co tak naprawde dzieje sie w moim zyciu osobistym i starałam sie Usmiechami i żartami pokazywać jaka to ze mnie super szcześliwa kobieta. Ale i mnie dopadło.Przeżyłam SZOK!! Przez 3 lata uczyłam sie na nowo zycia ale najpierw musialam zrozumieć przyczyne mojej depresji i lęków które całkowicie mnie paraliżowaly. Nie potrafiłam zrobić dosłownie jednego kroku sama!.Nazwałam pijaństwo mojego męża"po imieniu" a swoja chorobe-koalkoholową-zaakceptowałam.Po 3 latach walki o przetrwanie stanęłam na rozdrozu:mogłam wybrac dalsze zycie z mężem alkoholikiem i powolne moje samozniszczenie albo...rozwód i zycie w pojedynke. Ciezko bylo wybrac poniewaz od męza byłam tak samo uzalezniona jak od leków które brałam. Wytrzymalam tak jeszcze 7 lat ale w koncu powiedzialam DOŚĆ i teraz jestem juz 4 lata po rozwodzie. W tamtym czasie brałam mnostwo róznych leków ponieważ nie pomagały mi one. W koncu EFFECTIN, Xanax i cos tam jeszcze zrobiły swoje. POCZUŁAM W KONCU ZE ZYJE!!! JEDNAK BEZ PSYCHOTERAPII,WIELKIEJ POMOCY MOJEJ PANI DOKTOR I ZROZUMIENIU SWOJEJ CHOROBY-same leki nic by nie zdziałały. Xanax po paru latach-odrzuciłam ale zupełnie nie pamietam jak się wtedy czułam. Do tej pory przez wszystkie te lata zazywałam EFFECTIN(VELAFAX,VELAXIN)o przedłużonym działaniu aby zapobiec ponownemu nawrotowi lęków. No i do tej pory jakos sie udawało chociaz moje życie to droga przez kłody i kamienie(3 powazne wypadki samochodowe). Cieszyłam sie tym co mam bo wiedzilam,ze moze byc gorzej.Dziekowałam Bogu za każdy"normalny"dzien. I nagle,miesiąc temu-w czasie grypy JAK GROM Z JASNEGO NIEBA POWRÓCIŁ LĘK!! Z CAŁĄ SWOJA SIŁĄ!!.Bylam bardzo zaskoczona ale i zdruzgotana,ze moge znowu przechodzic przez to piekło!!.Znowu zaczęły sie wizyty u lekarza psychiatry no i LEKI!! Zwiekszono mi EFFECTIN do 150mg rano,do tego własnie ten LORAFEN 1mg 1-1-0.I jakis nowy lek p-depresji MIRTAMERCK. Pierwsze dwa tygodnie były super,jednak potem zaczal powracać lęk,ogromne nerwy,obawa. jest dzien,ze czuje sie bardzo dobrze a zaraz na drugi dzien budze sie z niesamowitym lekiem i cala sie trzese. Po przeczytaniu Waszych informacji,teraz wiem,ze przyczyna moze byc zbyt mała dawka Lorafenu i organizm domaga sie wiekszej dawki-stąd te nawracajace lęki. Dzisiaj byłam u lekarza do kontroli.Powiedzialam mu o tym.owszem wysłuchał ale wydaje mi się,że nie potrafił wczuc sie w moja sytuacje-a przeciez tego od PSYCHIATRÓW wymagamy. Po Mirtamercku zaczełam tyć-więc zmienil mi na SPAMILAN 3xdz.(nie wiem czy On mi pomoże bo ja jestem bardzo oporna na leki).Ja to musze miec juz konkretnie skutkujace. No i dalej mam Lorafen-narazie 2 x dzienie-tak jak było chyba,że bedzie atak to mam sobie dołożyc jeszcze jedna tabletke(ale teraz bardzo sie boje to zrobić). No i dalej EFFECTIN czyli VALAXIN 150-rano. ALE SIE OPISALAM!!!PRZEPRASZAM WAS ZA TO ALE MUSIAŁAM SIE KOMUS ZWIERZYĆ BO W DOMU I WSRÓD ZNAJOMYCH MUSZE SIE ZGRYWAĆ NA SUPER ZDROWĄ KOBIETE!. Nie mam nikogo komu mogła bym opowiedziec o moich nerwach.Corka(19 lat) wysmiewa sie ze mnie jak widzi moje ataki i mówi"przestan sie wygłupiac!wmawiasz sobie choroby!wez sie za jakaś prace to zapomnisz"- dlatego pozwolilam sobie do Was napisać bo uważam,że tylko ten mnie zrozumie kto przechodzi podobne męczarnie. BARDZO WAS PROSZE O INFORMACJE JAKICH UZYWAĆ METOD PSYCHOTERAPII I CO ROBIC ABY NIE ZWARIOWAĆ!!!. Jak dostaje taki atak to cala sie trzese i wszystko w srodku mnie piecze,Dodatkowo wydaje mi sie,że zaraz zwariuje!!wtedy nie wiem co robic???czy wyjsc z domu,czy poprostu otworzyc okno i z niego wyskoczyć???? Jestem z tym sama!! BARDZO WAS PROSZE O PORADE.BEDE WDZIECZNA!!Moze ktos z was był na jakims turnusie gdzie ucza metod relaksacji,psychoterapii itp. POZDRAWIAM.
×