Mąż uważa że mnie wspiera, ja mówię - on krzyczy, dla niego wiele moich problemów to jakieś głupoty, ale nie potrafi zrozumiec, że dla mnie ważne są właśnie te głupoty (nasze codzienne relacje) aktualnie ma dośc rozmów o moich problemach. Dzieci mam dwójkę to nastolatki 14 lat córka i 17 lat syn mają już dośc naszych awantur, mąż kiedyś powiedział do nich, że mi odbiło, a że jest dla nich autorytetem to sam rozumiesz....To fakt, że mam trudny charakter staram się byc poukładana, prowadzę dom, robię wszelkie opłaty, pracuję i się uczę, czasem myślę, że to co robię to taka ucieczka od rzeczywistości byc tak zapracowanym, aby nie miec czasu na myślenie o moim życiu. Poza tym nigdy nie byłam podejrzliwa teraz jestem, nie byłam uszczypliwa teraz jestem, mam jakieś wewnętrzne przeczycie, że mój mąż coś przede mną ukrywa to taka kobieca intuicja. Rozmawiałam o tym z psychologiem, ale on stwierdził że powinnam wyluzowac w tym stanie to nie osiągalne. Jak by tego było mało moi przyjaciele też nie potrafią mnie zrozumiec, moje problemy i stan ducha są dla nich niezrozumiałe więc jestem sama w tym świecie ludzi.... również zagoniona i niby taka sama jak inni, tak to wygląda na zewnątrz. Dobrze że chociaż ty potrafisz mnie zrozumiec. Pozdrawiam