Skocz do zawartości
Nerwica.com

Daniel_lat_22

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Daniel_lat_22

  1. Babooshka dzięki za te linki, to informacje których naprawde potrzebowałem. Zakręce się wokół tego NFZu, tylko jestem ciekaw ile może kosztować taka miesięczna składka. Takie kompletne ubezpieczenia mogą być drogie. Napisze jeszcze jak będe coś wiedział. :) [*EDIT*] Zadzwoniłem i dowiedziałem się, że taka miesięczna składaka wynosi 300 zł. To też spora sume ale mój portwel by to wytrzymał (z grymasem na twarzy). Może mimo wszystko gdzieś było by taniej? KRUS lub prywatny zakład ubezpieczeń? Mam tu na przykład taką stronkę: http://www.zdrowiedirect.pl/ Wpisuje płeć wiek i tak dalej i mi pokazuje jakie mam możliwości ubezpieczeń w prywatnych towarzystwach, ale nie wiem czy zakres tych ubezpieczeń obejmuje to czego potrzebuje właściwie. Jest to dla mnie nie do końca jasne. Nieby tam iluś lekarzy specialistów i wogóle.
  2. Jak przyjemnie... czarno to widzę w takim razie :/ [*EDIT*] A gdybym zakupił sobie ubezpieczenie zdrowotne w jakimś towarzystwie ubezpieczeniowym? Jaki rodzaj opieki specialistycznej musi się znajdować w zakresie świadczeń abym mógł za darmo udać siędo specialisty (psychiatry). Czy z darmowej opieki medycznej moge kożystać odrazu po zakupieniu ubezpieczenia? Prosze o jakieś wyczerpujące wyjaśnienia.
  3. W tym problem że nie jestem ubezpieczony w żaden sposób. Do szkoły nie chodze już od dawna. To może orientujecie się ile wynoszą koszty takich wizyt u psychiatry?
  4. A na NFZ przyjmują bez żadnego ubezpieczenia? W tym problem, że ja jestem zatrudniony na umowe o dzieło i nie mam żadnego ubezpieczenia.
  5. Witam wszystkich. Zacznę od tego, że wychowałem się w tzw. „wyjątkowych okolicznościach”. W moim domu od zawsze była patologia, przemoc, alkoholizm. Byłem świadkiem bardzo strasznych scen. Do tego nigdy nie miałem jakiejkolwiek prywatności żeby się od tego chociaż trochę odciąć. Obecnie mieszkam z mamą, jej „fagasem”, i bratem w kawalerce o powierzchni 16 metrów kwadratowych, i sytuacja nie zmieniła się znacznie. W między czasie zacząłem żyć „na ulicy” (tzn. ławka, piwo, jointy i ekipa z osiedla), brałem amfetaminę i robiłem trochę innych głupot. To tak w skrócie, a szczegółów możecie się domyślić lub zapytać jeśli chcecie wiedzieć więcej. Zawsze mi się wydawało że mam silną psychikę bo nadal się trzymam przy tym wszystkim. Mój starszy brat nie zdołał się obronić przed tym co nas otacza, będąc mniej więcej w wieku w którym ja teraz jestem zachorował na schizofrenie paranoidalną. Boje się że też może mnie spotkać bo coraz więcej od siebie wymagam i sam wywieram na siebie coraz większą presje jeśli chodzi o cele które sobie narzuciłem aby wydostać się z tego gówna. Do tego dochodzi jeszcze parę innych czynników o których zaraz napisze. Chciałbym podkreślić że mimo wszystko nigdy nie byłem agresywny w stosunku do ludzi tylko dlatego bo np. „coś mi nie wyszło i musze się wyładować” lub dla „zabawy”. Przejdę do spraw, które mnie niepokoją. Poznałem dziewczynę i w pewnych sytuacjach z nią związanych robiłem rzeczy które dziś na zdrowy rozsądek uważam za chore. Kochałem ją bardzo (nadal kocham) i zdarzyło się, że rzuciłem nowym telefonem o ziemie tak, że nie było już czego zbierać tylko dlatego bo nie odbierała. Innym razem zniszczyłem statyw od aparatu i chciałem się zabić tylko dlatego bo napiła się na imprezie rodzinnej wódki (nie chciałem aby piła bo miała słabą głowę i chyba nie mogłem wytrzymać że zrobiła coś wbrew mojemu zdaniu). Poza tym byłem chorobliwie zazdrosny chociaż dobrze wiem, że nie było jakiegokolwiek racjonalnego powodu (nadal jestem). Straciłem ją… Minęło półtora roku a ja nadal ją niesamowicie kocham i boje się, że przez to uczucie też mogę skończyć jak mój brat. Mimo ją straciłem zacząłem kochać swoje życie i doceniłem wszystko co mam (bo przed tym jak ją poznałem byłem bardzo smutnym i zniszczonym psychicznie człowiekiem). W związku z tymi sytuacjami boje się że w przyszłości będąc z kimś mogę posunąć się do dużo gorszych rzeczy niż rzucanie przedmiotami i szantaże psychiczne. Pozornie wszystko jest ok. Pracuje ciężko aby spełnić swoje marzenia, mam wiernych przyjaciół którzy wspierają mnie swoim towarzystwem. Mam marzenia, cele do których dążę. Wiem, że tak naprawdę jestem zdolny i nie ma dla mnie przeszkód jeśli włożę w to co robie serce i wysiłek, a życie uważam za piękne bez względu na wiele negatywnych spraw z nim związanych. Tylko te złe (czasem samobójcze) myśli czasami opanowują mnie do takiego stopnia, że zastanawiam się czy to już nie wymknęło mi się spod kontroli. Chce uwolnić swoją głowę od tego i żyć normalnie, bez strachu, że pewnego dnia przyjedzie po mnie karetka bo będę robił nieświadomie coś dziwnego (w końcu człowiek chory psychicznie nie jest świadom, że to co robi jest niewłaściwe). Proszę was o porady, opinie, doświadczenia i adresy miejsc gdzie można zasięgnąć porad w sytuacjach takich jak moja (Warszawa – najlepiej bezpłatnie bo nie jestem przy kasie). Pytanie oczywiście też możecie zadawać. Przepraszam za ewentualne błędy ort. oraz int. jak i za lekki chaos w tej całej „rozprawce”.
×