Wydaje mi sie ze cos w tym musi być .Moja "historia: zaczeła sie własnie od momentu zazywania tabletek antykoncepcyjnych.Wczesniej byłam zawsze pełna życia , beztroska .przebojowa z tysacem pomysłów na minute...jak zaczełam brac tabletki co raz bardziej robiłam sie leniwa nie chciało mi sie wielu rzeczy wolałam zostac w domu przed tv niz wyjsc na impreze (co wczesniej było nie do pomyslenia)...w koncu odstawiłam tabletki po ok roku brania i nastapiły problemy z miesiaczka a własciwie z jej brakiem..W tym tez czasie pojawiły sie pierwsze ataki lękowe ,duzo stresu w parcu w szkole itp ale jeszcze jakos funkcjonowałam ...w miedzy czasie poszłam do ginekologa w sprawie tej miesiączki .Dostałam hormony (progesteron) na wywołanie okresu.I słuchajcie jak go brałam chyba 7 dni czułam sie REWELACYJNIE !!! Pamietam to bardzo dobrze .Niestety po 7 dniach odstawiłam i zaczał sie koszmar ze zdwojona siła .Juz nie mogłam wyjsc z domu tak wielki czułam lek,a napady paniki były nie do opanowania. ...
Podsumowujac mysle ze hormony maja spory wpływ na nasze życie i zdrowie psychiczne