Skocz do zawartości
Nerwica.com

diork

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez diork

  1. ja też bym się na to pisał ale muszę się przygotować od strony technicznej :) ;p pozdrawiam
  2. diork

    Hej

    Hej :) wiem jak Ci trudno, ja się meczę tylko miesiąc dłużej, a czuje sie fatalnie, miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :)
  3. diork

    cześć

    hej współczuję i życze jak najszybszego wyjścia z tej paskudnej choroby :)
  4. diork

    Cześć

    I ja doszedłem do momentu, w którym chciałbym podzielić się z Wami moją historią... W tym roku skończę lat 20, zawsze byłem cieszącym się życiem typem luźnego imprezowicza, kiedy chciałem dobrze się uczyłem, grałem w siatkówkę, piłkę nożną, byłem duszą towarzystwa, mało czym się przejmowałem, a w zasadzie chyba tak tylko mi się wydawało... Wszystko układało się jak zazwyczaj- nieźle, jakaś mała chandra i tyle, pomimo wielu zdarzeń dość nieprzyjemnych w minionym roku- rozstanie rodziców, matura (może dla niektórych to mało :) ). Świetnie bawiłem się na wakacjach z kuzynem w Tunezji, niezły klimat, super towarzystwo itd. po powrocie do domu nic nie wskazywałoby na to, żeby coś miało się zmienić, a tu frazesowy ZONK, ojciec chrzestny dostej się do szpitala, sprawa jest poważna, nie docieralo to do mnie, odwiedzalem go, byl w coraz lepszym stanie. Pewnego dnia rodzina zaproponowala mi, zebym wybrał się za niego do Egiptu (jak to nurkowie, wyprawe zaplanowali duzo wczesniej...) Niebardzo chciałem jechac, ze tak powiem juz sobie wypoczalem wczesniej :) w sumie nikt inny z najblizszej rodziny nie mógł polecieć to tak czy tak padło na mnie... Już w podróży pociągiem do Warszawy coś mnie mdlilo, później na Okęciu też... w samolocie w miare dobrze się czułem, aż do ok. 3h lotu (tu dodam, ze jakoś nigdy problemów z lataniem nie było) nagle czułem jakbym nie umiał złapać oddechu, drętwialy mi ręce, nogi, język, spanikowałem... ale dotrwałem 2h do końca lotu... na miejscu też się fatalnie czułem przez pierwszych pare dni, jak dopadła mnie klątwa Faraona-to dosłownie na komórce zostawiłem skrócony list do rodziców-a'la testament. Pobyt jakoś zleciał w podróży powrotnej było trochę lepiej ale i tak odczuwałem ucisk w karku i miałem zawroty głowy. W domu było ok, ale pewnego wieczoru oglądajac zwykłą bajkę- Shreka 3 dostałem ataku słabości- tak silnego jakbym miał zaraz zemdleć, przeszło... Ale słabość odczuwałem jeszcze przez parę dni. Pojechałem na studia, pierwszy tydzien- imprezki integracyjne... ale to raz mi drętwaiły ręce, to zawracało mi się w głowie, aż w końcu dopadła mnie angina... Po anginie wróciłem do szkoły, dowiedziałem się, że umarł chrzestny ;(, ten którego odwiedziłem po powrocie z Egiptu i miałem go odwiedzić jak wrócę ze studiów... żeby nie przeciągać- na pogrzebie myślałem, że umrę, całą mszę stałem na dworze... po paru dniach znowu angina, potem pobyt w szpitalu, bo myśleli, że to wszystko z pwoodu nadciśnienia... Czasem się hiperwentylowałem np. w gabinecie u kardiologa, to szybka sprawdzali, czy nie miałem zatoru. Dodajmy kołatania serca, probley z oddychaniem, zapalenie tchawicy i tak jakoś sesję zaliczyłem w dodatku na prawie, teraz znowu dopadła mnie angina, wychodze z niej, ale czuje sie naprawde slaby i bezsilny, zastanawiam się nad tym: "po co oddychać?", na studia boję sie jeździć, kontroluje oddech, czasem przełykanie, jakby nie było automatyzmu... problemy gstryczne nie są mi obce, staram się walczyć bez tabletek (przynajmniej tych uspokajających) czasem doraźnie biorę lexotan, ale chyba bd musiał wybrać się do psychiatry... Teraz z powodu anginy i strachy rzed takim wyjazdem jak też obawą o swoje zdrowie, nie jadę jutro z tatą na narty (wbrew pozorom też mi z tym źle)... Przepraszam, że tak się rozpisałem, ale może ktoś mnie zrozumie :) pozdrawiam! [*EDIT*] bo bym zapomniał... jakieś 2miesiące jadłem pernazinum, później odstawiłem nagle, na rzecz coaxilu, który również odstawiłem nagle, a afobam jadłęm przez tydzień, wiem, wiem, że to głupota, ale co lekarz to opinia.... pozdrawiam :)
×